Wydawać by się mogło, że igrzyska olimpijskie są imprezą, która ma łączyć. Sportowcy szykują się do zawodów wiele lat, aby właśnie na olimpiadzie pokazać swoje umiejętności i jak najlepiej zaprezentować swoje ojczyzny. Publiczność kibicuje i liczy na jak najwięcej sportowych emocji. Tak powinno to wyglądać. To podejście nie wytrzymuje jednak konfrontacji ze współczesną rzeczywistością.
Brutalny atak na chrześcijańskie wartości z jakim mieliśmy do czynienia podczas inauguracji igrzysk wskazuje, że organizatorom chyba niespecjalnie zależało na tym, aby jednoczyć. Wręcz odwrotnie, mieliśmy do czynienia z próbą upokorzenia 2,6 mld ludzi, którzy uznają się za wyznawców Chrystusa. Zaprezentowana podczas otwarcia igrzysk parodia Ostatniej Wieczerzy nie pozwala mieć co do tego najmniejszych złudzeń. I nie przekonują mnie tłumaczenia o tym, że nie powinniśmy zwracać na to aż takiej uwagi, że trzeba mieć „więcej luzu”. To podejście zupełnie absurdalne. Żeby to sobie uzmysłowić odwołam się do przykładu. Wyobraźmy sobie, że ktoś zaprosił nas na organizowaną przez siebie imprezę. Przybyliśmy tam, podobnie jak inni uczestnicy. I oto na rozpoczęcie wydarzenia gospodarz urządza pokaz obraźliwych karykatur naszej matki. Publika ogląda kolejne grafiki, a my stoimy nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Przyszliśmy zapraszani przez gospodarza, nie mieliśmy wobec nikogo złych zamiarów i nagle okazuje się, że na początek w brutalny sposób obrażono tak bliską nam osobę. Co w takiej sytuacji powinno się zrobić? Poklepać gospodarza po plecach i powiedzieć, że obrzydliwe przeróbki zdjęć naszej mamy nie robią na nas wrażenia? Kto normalny postąpiłby w ten sposób? Każdy przyzwoity człowiek wyraziłby swój sprzeciw, a następnie opuścił imprezę. W innym wypadku dałby przyzwolenie na znieważanie kogoś tak drogiego jak matka. Wystarczy chwilę się zastanowić żeby zrozumieć, że z czymś podobnym mieliśmy do czynienia podczas inauguracji igrzysk w Paryżu. Chrystus to dla chrześcijan Ktoś najważniejszy, dla prawdziwe wierzącego jest droższy od najbliższej rodziny. Żaden gospodarz nie powinien tak traktować swoich gości, tak jak potraktowano chrześcijan przed kilkoma dniami na otwarciu igrzysk. To ewidentny dowód na to, że na paryskiej imprezie nie są mile widziani.
Oburzenie jakie ohydna inauguracja olimpiady spowodowała na całym świecie, nie skłoniło Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego do odpowiedniej reakcji. Opublikowane przez MKOL oświadczenie, mówiące, że jest „nam przykro jeśli ktoś poczuł się urażony” jest niedorzeczne. To nie są żadne przeprosiny. Znowu odwołajmy się do przykładu. Zostałem opluty i zwyzywany przez brutalnego napastnika. W obliczu kary po jakimś czasie wraca on do mnie z tekstem: przykro mi jeśli poczułeś się urażony. Jeśli poczułeś się urażony? Jeśli?! Ja plując na ciebie zrobiłem wszystko dobrze, no ale jeśli coś ci nie pasuje, to cóż, ubolewam. Nad czym? Nad swoim zachowaniem, czy nad tym, że to ja poczułem się dotknięty? Przecież to w istocie nie są przeprosiny, tylko wmawianie, że coś nie tak jest z obrażonymi, a nie z obrażającym. Można wręcz odnieść wrażenie, że reakcja MKOL była spowodowana nie autentycznym żalem, tylko obawą, że igrzyska okażą się finansową klapą.
Tak zresztą powinno być! Chrześcijanie muszą nauczyć się bronić swoich wartości i nie pozwalać na takie ataki. Te mają miejsce coraz częściej, co pokazuje zuchwałość napastników, wszystko oczywiście pod płaszczykiem hasełek o tolerancji. Mamy możliwość protestu, jest nas na całym świecie 2,6 bln, w tym niemal 1,4 bln katolików. Możemy przecież tych igrzysk nie oglądać. To będzie miało swoje wymierne finansowe konsekwencje dla organizatorów. Ogólnie bojkot konsumencki powinien być jednym z głównych narzędzi oporu. Chcecie naszych pieniędzy, to co dla nas ważne. Jeśli nie, nic od was nie kupimy. Nie będziemy też płacić swoim czasem za wasze produkcje. W ten sposób będzie do was trafiało coraz najmniej kasy z reklam.
Wciąż brakuje nam takiej świadomości i w konsekwencji pośrednio sponsorujemy bluźnierców. Musimy zatem zacząć się bronić. Poświęcamy coraz więcej czasu sprawdzając skład produktów spożywczych, staramy się kontrolować czy są zdrowe, czy nie zaszkodzą nam i naszym bliskim. Czemu nie moglibyśmy postępować podobnie jeśli chodzi o weryfikację tego, czy aby nie sponsorujemy kogoś, kto obraża naszą wiarę. Współczesna pseudokultura wciska nam swoją ideologię, obraża nas i co więcej mamy jeszcze za to płacić? Trzeba wreszcie wyciągnąć wnioski!