Aresztowany sprawca, Axel Rudakubana, który w środę 7 sierpnia skończy 18 lat, jest oskarżony o zabójstwo Bebe King (6 lat), Elsie Dot Stancombe (7 lat) i Alice Dasilva Aguiar (9 lat). Zbrodni dokonał przy użyciu kuchennego noża z zakrzywionym ostrzem. Ponadto jest również oskarżony o usiłowanie zabójstwa instruktorki jogi Leanne Lucas, biznesmena Johna Hayesa i ośmiorga dzieci, których nazwisk nie ujawniono.
Katalizatorem zajść były fałszywe informacje na stronie internetowej „Channel 3 Now” o muzułmańskim imigrancie, który przybył małą łodzią. Później redakcja przeprosiła za opublikowanie nieprawdziwych informacji, lecz te wzmocniły niepokój i pobudziły do gwałtownych zamieszek.
Na domiar złego, wątpliwej moralności, lecz mający posłuch w środowiskach skrajnej prawicy, Andrew Tate we wtorek udostępnił zdjęcie mężczyzny, który jego zdaniem był odpowiedzialny za atak, z podpisem „prosto z łodzi”, co było nieprawdą, ponieważ było to zdjęcie 51-letniego mężczyzny aresztowanego w Irlandii w zeszłym roku, za inny atak nożem.
Popularne media pokusiły się o wywiady z mieszkańcami spokojnej, ślepej uliczki w Banks, w hrabstwie Lancashire, gdzie mieszkał zabójca. Jak wynika z tego, co powiedzieli, Rudakubanę można było czasem usłyszeć śpiewającego w domu rodzinnym, a nawet, że wystąpił w musicalu w teatrze Shaftesbury w West Endzie z grupą teatralną szkoły. Według doniesień The Mirror, jak opowiedział sąsiad: „To ogromny szok. Przychodził ze szkoły i śpiewał. Nigdy nie wychodził, nigdy ich nie widzieliśmy. Przez siedem lat nie rozmawialiśmy z nimi więcej niż tylko po to, żeby powiedzieć cześć”.
Rudakubana urodził się 7 sierpnia 2006 roku w Cardiff w Walii w rodzinie rwandyjskiej. Jego rodzicami są Alphonse Rudakubana i Laetitia Muzayire. Wbrew nagonce w mediach społecznościowych, nie wychował się on w kulturze islamu. Fałszywe doniesienia twierdziły, że z powodu morderstwa został aresztowany muzułmanin. Zamieszki wybuchły nawet w wielu częściach Wielkiej Brytanii, gdzie zaatakowano meczety i inne obiekty islamskie. Między uczestnikami zamieszek a organami ścigania wybuchały starcia.
Jak wynika z analizy agencji Reuters, informacja, że podejrzany jest osobą ubiegającą się o azyl lub imigrantem, została wyświetlona co najmniej 15,7 mln razy na X, Facebooku, Instagramie i innych platformach.
Protesty szybko przerodziły się w agresywne akcje, z rzucaniem kamieniami i butelkami w budynki islamskie czy zamieszkiwane przez imigrantów. Zniszczono część hotelu Holiday Inn. Agresywni protestujący rzucali cegłami w policję, podpalali śmietniki, etc., ponad 50 funkcjonariuszy zostało rannych. Z czasem obiektów ataków było więcej, nawet biblioteka i islamski ośrodek pomocy. Premier Keir Starmer nazwał później narastającą przemoc „skrajnie prawicowym bandytyzmem”, nawet tam, gdzie miały miejsce pokojowe protesty.
Warto przywołać niedawny atak nożem na podpułkownika armii Marka Tettona na ulicach Kent czy zabójstwo dokonane przez muzułmańskiego imigranta na emerycie Terensie Carney, przy użyciu noża. Policja i media niechętnie informowały o tych zbrodniach, starając się ukryć dane dotyczące sprawcy.
W tamtych przypadkach odbyły się pokojowe demonstracje. Tło ma tutaj podstawowe znaczenie, a o ile poprzednio nożownicy atakowali dorosłych, w tym przypadku zginęły dzieci, a podobnie jak poprzednio policja i media utrzymywały ciszę medialną. Niewątpliwie czynnikiem pobudzającym emocje, po ujawnieniu personaliów sprawcy, który wbrew fejkom pochodził z rodziny chrześcijańskiej i nie był imigrantem, była jego szybko usunięta fotografia na stronie Telegraph w kufi (muzułmańskim, modlitewnym nakryciu głowy).
Łącząc niechęć prawicowych radykałów do obcych ze zdarzeniami powyżej, nie jest trudno o zrozumienie paliwa dla agresji przeciwko imigrantom, szczególnie muzułmańskim. Co więcej, muzułmanie szybko przeszli do kontrofensywy, atakując protestujących przy użyciu niebezpiecznych narzędzi, zwłaszcza tam, gdzie ich organizacje wcześniej ogłaszały przejęcie kontroli nad kolejnymi dzielnicami, miastami.
Ferment, który się agresywnie wylał na angielskie ulice, nie zrodził się z niczego i wbrew narracji liberalnej, większość uczestników protestów, sprowokowana przez prawicowych ekstremistów, nie ma z nimi zbyt wiele wspólnego. Niemniej jednak, ranni policjanci, zdemolowane samochody i nieruchomości są faktem, niezależnie, kto się tego dopuścił.
Jak można dostrzec, mamy tutaj cały kompleks zjawisk, które doprowadziły do tak poważnych zamieszek. Niestety, władza wespół z mediami przerzuca odpowiedzialność za wydarzenia, do których doszło, na media społecznościowe. Jest faktem, że użytkownicy powielali nieprawdziwe informacje, które mogły intensyfikować, emocje, lecz w dużej mierze miało to związek z polityką „ciszy informacyjnej”.
Postulowane przez władzę zmiany mogą spowodować, że media społecznościowe będą teraz szybciej usuwać niesprawdzone informacje, lecz wątpliwe, żeby media czy policja niechętnie informujące o sprawcach innych przestępstw, szczególnie seksualnych, w stosunku do kobiet i dzieci, zmieniły swoje podejście. Dlatego nic na to nie wskazuje, aby w przyszłości niepokoje się nie powtórzyły, a jedynie sposób inicjacji przyszłych rozruchów może się zmienić.
Postępująca utrata zaufania społeczeństwa jest faktem i nie mówimy tutaj jedynie o radykalnej prawicy. Retoryka zastosowana przez premiera, zamiast działać w kierunku wyciszenia emocji, jedynie pogorszyła sytuację, a uradowała stronę liberalną, która w protestach nie brała udziału.
Co może mieć znaczenie, prawicowi radykałowie są często również proizraelscy, tak jak lewicowi, są propalestyńscy, a premier zapowiedział wycofanie się ze sprzedaży broni Izraelowi. W związku z tym pojawiły się dosyć szybko plotki o izraelskiej inspiracji zamieszek, podobnie jak wcześniej o rosyjskiej.
Aresztowano setki osób, w wieku od 14 do 69 lat. Z całego kraju ściągnięto sędziów i prokuratorów do miejsc, w których doszło do rozruchów. Takie zachowanie władzy może wygasić protesty, ale może doprowadzić także do przyspieszenia upadku zaufania, a to bardzo źle rokuje na przyszłość, gdyż przyczyny protestów nie zostały nawet przez stronę rządową wypowiedziane, więc i działań nie należy się w tym zakresie spodziewać.
Obecne protesty w przeciwieństwie do poprzednich, mają inny charakter. Jak zawsze w takich wypadkach, wystąpił tutaj czynnik zapalny (w postaci zabójstwa dzieci), ale brak jest czegoś, co można uznać za epicentrum i procesu wygaszania konfliktu, który nie narastał, a wybuchł z pełną mocą i nie gaśnie. Jednak zapewne będzie się wraz z policyjnymi represjami zmniejszał. Jeżeli realną przyczyną jest, jak uważa dr Chris Cocking z Univeristy of Brighton poczucie wyalienowania, pozbawienia praw i reprezentacji, to przy kolejnym problemie, protesty mogą wybuchnąć jeszcze silniej.