fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

16.6 C
Warszawa
piątek, 20 września, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Czy dla kandydatki Demokratów obecny rok okaże się powtórką z 1968?

Daniel Rodríguez Herrera na łamach „Libertad Digital” analizuje amerykańską kampanię wyborczą z 1968 r. i uważa, że bardziej podobna jest ona do obecnej, choć jednak jeszcze do niedawna przypominała tę z 1892 r.

Warto przeczytać

W kampanii wyborczej z 1892 r. brali udział ci sami kandydaci, co cztery lata wcześniej. Obaj też starali się o drugą kadencję. Wówczas to wygrał Grover Cleveland, zostając prezydentem, który rządził przez dwie kadencje, choć nie kolejne.

Obecny wyścig do Białego Domu, wraz z rezygnacją Joe Bidena wydaje się jednak jeszcze bardziej przypominać ten z 1968 roku. Wtedy także Demokrata Lyndon Johnson zrezygnował z kandydowania w obliczu rosnącego niezadowolenia z powodu wojny w Wietnamie. Jego miejsce zajął wiceprezydent Hubert Humphrey.

Świnia na prezydenta!

Kiedy rozpoczęła się konwencja, Humphrey otrzymał więcej głosów niż ktokolwiek inny, ale nie miał większości. Ostatecznie jednak zdobył nominację. Przed i w trakcie konwencji odbywały się demonstracje przeciwko wojnie w Wietnamie, podczas których ważąca 66 kg świnia domowa Pigasus została nominowana przez partię Youth International Party na kandydata w wyborach prezydenta Stanów Zjednoczonych. Atmosferę kpin i zabawy szybko zakończył burmistrz, który stanowczo rozprawił się z protestami. Uruchomił również ekstremalne środki bezpieczeństwa podczas samej konwencji, utrudniając jej funkcjonowanie.

Jednak to nie przemówienia o pojednaniu i jedności pozostały w pamięci obserwujących kampanię, ale niepokoje i zamieszki.

Ostatecznie Humphreya pokonał Richard Nixon, mając sporą przewagę.

Podobne kampanie

Herrera dostrzega sporo podobieństw między konwencją z 1968 r. a obecną. Obie mają miejsce w Chicago. Wówczas w tle zmagań kandydatów był Wietnam, w tym roku jest to konflikt w Strefie Gazy i związane z tym protesty. Po raz kolejny w wyścigu startuje wiceprezydent. Jest też prawie 4 tys. delegatów, którzy nie są zobowiązani wobec żadnego kandydata.

Przeczytaj także:

Barack Obama wezwał do rywalizacji. Jednak wielu Demokratów, w tym kilku potencjalnych rywali Kamali Harris, wyraźnie woli uniknąć powtórzenia katastrofy, jaką był rok 1968 dla partii i jej kandydata, który ostatecznie wygrał na konwencji.

Można zrozumieć ich obawy.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły