Oficjalna propaganda kierowana przez elity, które aż dotąd jeszcze rządzą Unią Europejską stara się dzielić ludzi na dwie kategorie: albo tych pozytywnie, albo tych negatywnie nastawionych względem imigrantów. Do drugiej grupy wrzucane są tak zwane środowiska populistyczne. Wspomniany podział jest bardzo niedokładny, już nie wspominając o tym, jak bardzo populistyczne są partie, które obecnie rządzą Europą. Problem bowiem leży nie tyle w dylemacie: przyjmować czy nie przyjmować imigrantów i uchodźców, co raczej w tym, jak ich przyjmować. Od kilku dziesięcioleci na Zachodzie obowiązuje model, wedle którego każdy imigrant na samym wstępie ma otrzymywać sute zasiłki i apanaże socjalne, po czym się okazuje, że już mu się nie opłaca poszukiwać zatrudnienia, bo wówczas poniósłby poważny uszczerbek finansowy oraz stracił otrzymane mieszkanie. To, że w Niemczech pojawiają się bunty względem imigrantów, jest w pierwszym rzędzie buntem względem idiotycznej polityki władz niemieckich, właśnie zniechęcającej imigrantów do wchodzenia na rynek pracy. Rodowity Niemiec jest obciążony poważnymi podatkami, i musi bezsilnie przyglądać się temu, jak mieszkający w sąsiedztwie imigrant leniuchuje zjadając jego podatki, zaś z nudów zajmuje się rozbojami lub gwałceniem kobiet.
Skąd taka nielogiczność i nieracjonalność zachodnich systemów integrowania imigrantów? Bierze się ona z dwóch powodów. Po pierwsze, elity Zachodu już dawno temu uwierzyły, że dla Unii nie ma żadnego innego alternatywnego kierunku rozwoju, jak tylko nieuchronne i stałe bogacenie się. Pokłosiem tej wiary stały się rozbudowane systemy zasiłków socjalnych. Nawiasem mówiąc, dla owej dziwnej religijności z wyznaniem wiary w nieustanne bogacenie się najbardziej złowieszczymi wydają się ci, którzy nie podzielają z nimi tej wiary, a są przez nich zwani eurosceptykami. Samo istnienie eurosceptyków będzie powodowało, że czar pryśnie, zaś wizja zamożności się załamie. Dlatego eurosceptyków, ich zdaniem, trzeba eksterminować.
Jest też druga przyczyna wspomnianych nielogiczności. W masowym sprowadzaniu imigrantów, zwłaszcza zaś tych o ciemnym kolorze skóry oraz wyznających religie pozachrześcijańskie, upatrywano narzędzia do tego, by rozbijać konserwatywne struktury społeczeństw europejskich, aby później móc owym społeczeństwom narzucać wszystko to, co tylko się narodziło w głowach oświeconych i nowoczesnych elit. Gdyby imigranci się miękko wtapiali w istniejącą gospodarkę i struktury społeczne, wówczas cały ten plan polityczny by spalił na panewce, a stąd należało wymyślić takie rozwiązania, które by z miejsca antagonizowały imigrantów ze swym nowym otoczeniem.
Gdy dziś zachodni system się sypie, pojawiają się nakazy kierowane do Polski oraz krajów nam sąsiadujących, abyśmy to my przyjmowali imigrantów po ich ekstradycji z Zachodu, ale na samym starcie dawali im takie same benefity, jakie oni otrzymują na Zachodzie. Rodowity Polak mimo swych potrzeb nie otrzyma od państwa mieszkania, natomiast ma je w Polsce otrzymywać ciemnoskóry imigrant. To jest scenariusz gwarantujący, że rodzić się będą u nas konflikty oraz budzić się będzie ksenofobia. Tak więc Unia sama w sztuczny sposób wywołuje ksenofobię, by potem móc się chełpić, iż ją będzie zwalczała.
W roku 2000 ogłoszona została „Karta praw podstawowych UE”, zaś w jej artykule 15 opisano prawo swobody poszukiwania zatrudnienia, wykonywania pracy, korzystania z prawa przedsiębiorczości oraz świadczenia usług w każdym Państwie Członkowskim. Artykuł 45 opisuje swobodę przemieszczania się i pobytu, z wyraźnym zaznaczeniem, że dotyczy to również obywateli państw trzecich. Z kolei artykuł 19 wyraźnie stanowi: „Wydalenia zbiorowe są zakazane”. Te prawa warto zestawić z sytuacją, gdy imigrantów siłą i bez ich zgody przewozi się z Niemiec do Polski, po czym, gdy usiłują wrócić do Niemiec, bo tam zasiłki socjalne są wyższe, są nie wpuszczani przez niemiecką kontrolę graniczną.
Jasno tu widać, że władze i elity Unii same łamią zapisy „Karty praw podstawowych UE”. Działają tu na niekorzyść samych imigrantów, bo obsypywanie ich na starcie wysokimi datkami socjalnymi psuje ich głowy i odwodzi od tego, by ze zdwojonym wysiłkiem starać się zdobywać wiedzę i kompetencje potrzebne do pomyślnego funkcjonowania na rynku pracy. Gdyby biurokraci brukselscy byli mądrzy, to by się przyjrzeli temu, jak państwo polskie postępuje względem Ukraińców, co daje pomyślne owoce tak dla polskiej gospodarki, jak i dając Ukraińcom warunki do integrowania się w swym nowym kraju zamieszkania. Od kilku tysięcy lat w taki właśnie sposób powstawała Europa, gdy przybywały do niej kolejne fale imigrantów i te uczyły się know-how od ludów wcześniej tu zamieszkujących. Mniej więcej w latach od 4200 do 3900 przed Chrystusem w taki właśnie sposób przybyli do Europy sami Indoeuropejczycy. Jeszcze wcześniej pierwsi Homo sapiens przybyli na kontynent zamieszkany przez Neandertalczyków. My wszyscy dziś mieszkający na tym kontynencie jesteśmy mieszanką różnych ludów, a nasi przodkowie też tu kiedyś przybywali jako imigranci.
Imigranci są nam potrzebni, zwłaszcza gdy przestajemy rodzić wystarczająco wiele dzieci. Trzeba jednak rozumieć, że tu konieczna jest pewna inkulturacja imigrantów, bo bez niej zamiast owocnego współdziałania na rzecz dobra wspólnego rodzić się będą coraz to nowe konflikty, jak to zresztą obserwujemy na Zachodzie. Inkulturacja wcale nie musi oznaczać wykasowywania własnej tożsamości, bo, przykładowo, Polonia w krajach Zachodu jest zarówno zinkulturowana, jak i świadoma swego pochodzenia. Zaś wzbudzane obecnie konflikty wcale nie są potrzebne imigrantom, ani nie są przez nich wymarzone, lecz są owocem tego, iż we władzach Unii Europejskiej nastąpił przerost myślenia ideologicznego. Gdy w Paryżu płoną samochody, to wcale nie muszą być auta białych bogaczy, te bowiem parkują za szlabanami i zamykanymi bramami. Bardzo wiele z tych płonących aut należy do przybyszów z innych kontynentów, a gdy je tracą, to się będzie mściło na ich możliwościach pozyskiwania zatrudnienia; nie byli wcześniej na tyle zamożni, aby swe auto stosownie ubezpieczyć. Są brutalnie karani finansowo za to, że ideologom z Brukseli nie podoba się pomysł, by imigrantów inkulturować w społeczeństwo funkcjonujące wedle zasad wyprowadzonych z chrześcijaństwa. Wręcz przeciwnie, to właśnie imigranci wedle pierwotnego pomysłu mieli to chrześcijaństwo dławić. Dziś dławienie przebiega we wszystkich kierunkach i mści się na wszystkich, zaś elity tego starają się nie zauważać.
Przeczytaj także:
Potrzebne jest relatywnie proste rozwiązanie, to jest przestrzeganie wspomnianej „Karty praw podstawowych UE”. Skoro rządzący łamią jej zapisy, to się powinno spotykać ze sprzeciwem ze strony społeczeństw. Potrzebni są obrońcy naszych praw, gotowi przeciwstawiać się rządzącym ideologom w trosce o wspólne dobro tak nasze, jak i imigrantów.
Marek Oktaba