fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

20.2 C
Warszawa
czwartek, 19 września, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Centralizacja UE a łamanie praw

Warto przeczytać

Można się spotkać z opinią, iż ideolodzy wbili ludziom do głów dążności do tego, by mnożyć swe nigdy nie kończące się żądania, co rzekomo jest uzasadniane prawami ludzkimi. Ta opinia jest, oczywiście, słuszna, jednak należy ją uzupełnić informacją o tym, że ludzie rzeczywiście mają swoje prawa, a tu warto wspomnieć, że Jan Paweł II był wielkim orędownikiem przestrzegania praw ludzkich. Do prawidłowych, słusznych wskazań na temat tych praw ideologowie wnieśli mnóstwo zamieszania, w monstrualny sposób wydłużając listę rzekomych praw ludzkich, aż do tego, by wmawiać ludziom, iż ci zawsze i wszędzie mają prawo by zmienić własną płeć. Gdzie tworzy się kakofonia, tam zanika pole do tego, by dbać o rzeczywiste prawa, to zaś staje się na rękę tym wszystkim, którzy manipulują społeczeństwami, czy to dla utrzymania swej władzy, czy też dla osiągania korzyści finansowych. Bowiem ludzie skupieni na sprawach zmieniania własnej płci nie będą dostrzegali, iż są bezczelnie okradani oraz pozbawiani perspektyw polepszenia godnego poziomu własnego życia.

Pośród zgiełku utworzonego wokół rzeczywistych i rzekomych praw ludzkich warto wspomnieć o tym, że ich zwarty i nie budzący wątpliwości zapis jest zawarty w „Karcie praw podstawowych UE” sformułowanej w roku 2000. Sztuczne mnożenie praw w istocie oznacza ich rozmywanie oraz relatywizację, skąd biorą się zalety wspomnianego krótkiego i zrozumiałego tekstu, będącego zdrowym zapisem tego, co stanowi rzeczywiste dziedzictwo Europy.

Gdy ludziom miesza się w głowach w kwestiach totalnie wyssanych z palca, tam uwadze może umykać to, iż pośród słów pełnych hipokryzji w obecnej Unii Europejskiej następuje deptanie praw zapisanych w „Karcie praw podstawowych UE”. Tak się dzieje, między innymi, z zasadą pomocniczości.

Jeszcze od czasu Traktatu z Maastricht z roku 1992 Unia Europejska wykazuje tendencje centralizacyjne, które tym bardziej przybierają na sile, im bardziej Europa notuje coraz to niższe wyniki gospodarcze oraz traci swą światową pozycję. Jednak mało kto z rządzących elit chce zauważać, iż to właśnie centralizacja osłabia Unię. W roku 1931 papież Pius XI w encyklice „Quadragesimo anno” (n. 80) sformułował zasadę pomocniczości, opisując ją słowami: „jak jednostkom ludzkim nie wolno odejmować i przekazywać społeczności tego, co jednostki te z własnej inicjatywy i własną mogą wytworzyć pracą, tak samo jest naruszeniem sprawiedliwość, gdy się to, co mniejsze i niższe społeczności wykonać i dokonać mogą, przydzielić większym i wyższym władzom społecznym; poza tym wyrządza to szkodę wielką i podrywa porządek społeczny”.

Mogłoby się wydawać czymś naturalnym, że antyklerykalnie nastawione władze Unii Europejskiej nie będą szukały dla siebie źródeł inspiracji w katolickiej nauce społecznej. Jednak okazuje się, że zasada pomocniczości jest wprost przywołana we wspomnianej wyżej „Karcie praw podstawowych UE”. Czytamy tam: „Niniejsza Karta potwierdza, przy poszanowaniu kompetencji i zadań Unii oraz zasady pomocniczości, prawa wynikające zwłaszcza z tradycji konstytucyjnych i zobowiązań międzynarodowych wspólnych Państwom Członkowskim (i dalej wymienione są dalsze źródła)”. Tak więc dążenia centralizacyjne, z narzucaniem coraz to bardziej szczegółowych rozwiązań, a już zwłaszcza pozatraktatowe poszerzenia własnych kompetencji powodują, że władze Unii łamią zapisy własnej Karty praw.

O tym, jak bardzo obecne dążenia centralizacyjne pozostają w sprzeczności z oryginalną myślą inicjatorów procesu integracji europejskiej, niech świadczą słowa Roberta Schumana: „Granice polityczne zrodziły się z uzasadnionej historycznej i etnicznej ewolucji, z długiego wysiłku zjednoczenia narodowego; nie można nawet myśleć o ich przekreśleniu. W innych epokach granice były wyznaczane przez gwałtowne podboje lub korzystne małżeństwa. Dziś wystarczy zmniejszyć ich wartość. Granice w Europie stanowić będą coraz mniejszą przeszkodę w wymianie poglądów, osób i dóbr. Poczucie solidarności narodów przewyższy pokonane odtąd nacjonalizmy, których zasługi polegały na wyposażeniu państw w tradycję i solidną wewnętrzną strukturę. Na tych dawnych państwowych podstawach trzeba wznieść nowy ponadpaństwowy poziom. Nie nastąpi w ten sposób żadne wyparcie chwalebnej przeszłości, lecz nowy rozwój narodowych sił dzięki ich wprzęgnięciu w służbę ponadnarodowej wspólnoty. (…) Nie chodzi o połączenie państw, o stworzenie jednego superpaństwa. Nasze europejskie kraje są rzeczywistością historyczną; byłoby psychologicznie niemożliwe sprawić, aby przestały istnieć. Ich różnorodność jest wręcz bardzo korzystna i dlatego nie chcemy jej ani niwelować, ani zrównywać”.

Potrzebujemy nowego rozwoju narodowych sił, bo patriotyzm połączony z poczuciem braterstwa względem sąsiadów jest w stanie zapewnić Europie jej największy potencjał. Tymczasem elity aż dotąd jeszcze rządzące Unią Europejską cierpią na alergię względem słowa „patriotyzm”, zaś zamiast podsycać siły narodowe, starają się je tłamsić w narzucanych monstrualnie uszczegółowionych rozwiązaniach prawnych, a także poprzez stosowanie kar finansowych i mechanizmów warunkowości. Instytucje unijne starają się dyrygować coraz bardziej poszerzanym zakresem zagadnień i odbierać moc decydowania rządom krajów członkowskich. To nie jest budzenie siły, ale tłamszenie oddolnej inicjatywy.

Pomysł integracji europejskiej był bardzo dobry i potrzeba dziś powracać do jego pierwotnych idei, odrzucając rakotwórcze narośle biurokratyczne, wypijające krew kontynentu na podobieństwo pijawki. Jak o tym mówi zasada pomocniczości, władza wyższa jest potrzebna tylko do tego, by w razie konieczności uzupełniać we właściwym działaniu znajdujące się pod nią szczeble niższe. Instytucje unijne powinny się przestać zachowywać jak władcy, zaś podjąć się służby z potrzebnym szacunkiem dla różnorodności reprezentowanej przez narody Europy. Ta różnorodność jest naszym ogromnym bogactwem, a nie czymś, co winno się niwelować wedle jednolitego szymela.

Przeczytaj także:

Aby w Unii jej władze zaczęły respektować zapisy „Karty praw podstawowych UE” potrzebny jest oddolny ruch obywatelski, bo każde prawo traci swą wartość, gdy zabraknie osób gotowych stawać w jego obronie. A tu w sukurs nam przychodzi inne mądre rozwiązanie zawarte w mechanizmach europejskich, a mianowicie instytucja sygnalistów. Tacy ludzie, wskazujący wszelkie nieprawidłowości, mają funkcjonować na różnych miejscach gospodarki i społeczeństwa, a nawet firmy są zobowiązane by wprowadzać stosowne rozwiązania dla ich ochrony. Dziś to my wszyscy winniśmy się stawać sygnalistami, wskazującymi, że w Unii Europejskiej łamana jest „Karta praw”, zaś to się odbywa ze szkodą dla pomyślności jej mieszkańców.

Marek Oktaba

SourceRedakcja

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię