fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

16.6 C
Warszawa
czwartek, 19 września, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Ewolucja poglądów demokratycznej pary Harris – Walz

Kamala Harris ogłosiła, że jej kandydatem na wiceprezydenta, będzie Tim Walz. Co ich łączy, co ich dzieli, co mogą zaproponować Stanom Zjednoczonym?

Warto przeczytać

W retoryce politycznej i działaniach para przeszła dużą ewolucję. Od pozycji centro-liberalnych, w przypadku Harris, i centro-konserwatywnych w przypadku Walza do radykalno-lewicowych, dzisiaj.

Kamala w 2017 roku wypowiedziała wiele radykalnych słów, na przykład wskazujących identyfikację z radykałami w ruchu woke: „Everybody needs to be woke”, „We have to stay woke”. Nie kto inny, ale też w 2020 roku Kamala wspierała ruch „defund the police”. Pełne wsparcie dla politycznej poprawności i wokeizmu, jakie ma miejsce w przypadku Harris i Walza, może być trudne do zaakceptowania dla części demokratycznego elektoratu. Jedyną kompetencją przekazaną przez Bidena, wiceprezydent Harris, była kwestia granic. Nie jest tajemnicą, że na tym polu polityka Białego Domu poniosła spektakularną porażkę (o ile w tym miejscu mamy na myśli interesy zwykłych Amerykanów, a nie kwestie ideologiczno-korporacyjne). O ile na przykład w kwestii aborcji podziały w narodzie są dosyć jasne i w tym przypadku demokraci są bliżej pozycji statystycznych Amerykanów to, jeżeli temat aborcji stałby się jedną z osi sporu podczas wyborów, to republikanie i sam Trump w takim przypadku mogą względem Harris tracić. Co do aborcji w ostatnim trymestrze, która jest gorliwie wspierana przez duet Harris – Walz, role się odwracają i 70 proc. społeczeństwa jest przeciw, podobnie jak republikanie.

Walz wprowadził w Minnesocie „azyl dla niepełnoletnich”, chcących poddać się tranzycji wbrew woli rodziców. Wdrożył również „defund Police”, co zwiększyło przestępczość. Nie reagował na przestępstwa w imieniu ruchu BLM, w efekcie czego centrum Minneapolis zostało poważnie zdewastowane. Kamala również wspierała ruch BLM, nie dostrzegając przestępstw i wspierając ideę „defund Police”. Jak nietrudno zauważyć, nie są to pomysły znajdujące zrozumienie u większości społeczeństwa, a raczej u bardziej radykalnie lewicowej części.

Jak bardzo istotny jest interes partyjny, pokazuje przykład, gdzie para demokratów oświadczała (niezgodnie z prawdą), że Biden jest w doskonałej kondycji, gdzie w ciągu kilku następnych dni, naciskany przez partyjne elity i korporacyjnych sponsorów, zrezygnował z wcześniejszej nominacji. Naturalnie takie łgarstwa w polityce stały się chlebem powszednim, a media głównego nurtu, radośnie nie będą w stanie ich dostrzec. Podobnie bzdury wypowiedziane przez Walza podczas wiecu dotyczące romansowania Vance’a i ostatecznie uprawiania seksu z trenerem, które miały znaleźć się w książce Vance’a, chociaż książka niczego takiego nie zawiera.

Konserwatyści krytykowali go też za liberalną politykę gubernatorską, w tym za poparcie ustawodawstwa legalizującego używanie marihuany i ustawy umożliwiającej nielegalnym imigrantom ubieganie się o prawo jazdy. Obok tego w 2023 roku podpisał Take Pride Act, gdzie usunięto z przepisów stanowych, dotyczących praw człowieka, fragment mówiący, że pedofilia nie może być uznawana za orientację seksualną. Wbrew podnoszącym się głosom, nie oznacza to jeszcze próby legalizacji pedofilii. Niemniej, jednak negatywne wrażenie pozostaje.

Liberalne media rozpoczęły ofensywę ocieplania wizerunku, Kamala stała się „prawdziwą czarną kobietą”, gdy jeszcze sama siebie pół roku temu określała jako hinduskiego pochodzenia, a Walz jest obecnie „milutki”, „radosny” i „szczęśliwy”. Czy te zabiegi medialne przyniosą sukces? Przekonamy się za kilka miesięcy. Wydaje się, że zarysowuje się trend, który spowoduje, najniższe od dekad wsparcie czarnych Amerykanów, udzielone partii demokratycznej. Zjawisko wygląda na bardzo dynamiczne. Według najnowszego sondażu przeprowadzonego przez New York Times i Siena College w dniach 22-24 lipca, szacunkowo 19 procent czarnoskórych wyborców popiera Trumpa, gdzie w roku 2020 było to 12 procent.

Najwyższe oceny daje Trumpowi młode pokolenie tej grupy. To, o czym mówią wyborcy (zwłaszcza młodsi), to fakt, że miliony nielegalnych imigrantów zabierają biedniejszym pracę, podnoszą koszty wynajmu mieszkań. Komentując te zjawiska, wiążą je z nieudaną polityką ochrony granic. Trump podnosząc zbyt ostro temat „nowości bycia czarną” w wykonaniu Harris, może jednak na tym stracić, tym bardziej że więcej w tej grupie zapowiedziało jej wsparcie, niż miało to miejsce w przypadku Bidena.

Gospodarczą ciekawostką, która pogarsza sytuację, jest wysokie bezrobocie, zwłaszcza wśród młodych, czarnych, co pogarszają jeszcze miliony nielegalnych imigrantów. Również sytuacja kredytowa wygląda najgorzej od dekad. Podsumowując ostatnią ekipę w Białym Domu, której częścią była Kamala, wyborcy mogą kojarzyć z pauperyzacją, co nie daje wielkich nadziei na odzyskanie poparcia tej grupy.

Warto też zwrócić uwagę, że Kamala i Walz obecnie nie udzielają wywiadów, nawet w zaprzyjaźnionych mediach, jak ABC, MSNBC, CNN etc. Wygląda to na zastosowanie metody, która przyniosła sukces Bidenowi, który w czasie kampanii wypowiadał się jedynie w sposób wcześniej przygotowany przez sztab, czytając z promptera, również unikając dyskusji, w której mogłoby się pojawić coś niebezpiecznego. To wrażenie podkreśla również narracja zaprzyjaźnionych mediów pozycjonująca parę demokratów (wcześniej Harris), jako racjonalną, a parę Trump – Vance, jako „weird” – dziwną/dziwaczną. Z drugiej strony finansowany przez Walza program afirmacyjny, w ramach którego umieszcza się w męskich toaletach podpaski i tampony, finansowane ze środków publicznych – nie jest (subtelnie mówiąc) dziwaczny?

Na początku tego roku, miała miejsce akcja polityczna, o której niewiele informacji przeciekło do polskiej inforsfery, a która nabiera obecnie poważnego znaczenia. Podczas „Super-Wtorku”, działacze propalestyńcy oraz islamscy, doprowadzili do rejestracji dużej grupy głosów w prawyborach demokratycznych, jako niezdecydowanych. Na przykład 101 tys. mieszkańców stanu Michigan zarejestrowało się w ten sposób (to aż 13 proc.), a w przypadku stanu Minnesota, który na potrzeby tego tekstu interesuje nas dużo bardziej, było to prawie 19 proc. Ta operacja była głosem protestu przeciwko polityce Bidena, który stanął po zamachu 7 października, po stronie Izraela. Walz pochwalił rejestrację 19 proc. głosów jako zwolenników Palestyny, krytykując przy tym mordy z 7 października i Izrael za prowadzenie działań militarnych. Jednocześnie nie wsparł profesora Abdela Salama z Uniwersytetu Minnestory, lidera ruchu „Abandon Biden”.

Taką postawę możemy tłumaczyć jako lawirowanie w poszukiwaniu wyborców, tak aby nie zrazić do siebie zwolenników Izraela i Palestyny. W tym miejscu możemy zrozumieć z jakiego powodu świetnie notowany Szapiro, nie mógł zostać wybrany jako zastępca Harris – gdyż jest on jednoznacznie proizraelski. Kamala Harris w sprawie konfliktu pozycjonuje się po stronie Palestyny, czego przykładem jest obietnica, wygłoszona po spotkaniu z Netanjahu, że „nie będzie milczeć na temat cierpienia w Strefie gazy”.

W sprawie konfliktu na Ukrainie Walz deklaruje wsparcie Ukrainy – poparł sankcje wymierzone w Rosję. Możemy spodziewać się też, że Kamala będzie kontynuować politykę Bidena, który wspierał Ukrainę, nie pozwalając na zbytnią eskalację. Sama Harris jak do tej pory nie składała konkretnych deklaracji.

W przypadku rywalizacji z Chinami – Walz, który mieszkał w Chinach, bywał tam wielokrotnie, jest postrzegany jako osoba spoglądająca ku Państwu Środka przychylnym okiem. Oczywiście nie oznacza to porzucenia amerykańskich priorytetów w polityce, w stosunkach z Chinami. Walz jawił się jako jeden z liderów krytyki wymierzonej w prezydenta Trumpa, prowadzącego wojnę handlową z Chinami, Bidena za podobną postawę już nie krytykował.

Walz oświadczył, że jest za zakazem posiadania broni (szturmowej) „jaką miał na wojnie”. Problem w tym, że na wojnie był nie on, a jego oponent Vance, gdyż Walz był w Gwardii Narodowej, którą opuścił po dwóch dekadach, tuż przed wylotem do Iraku.

Podsumowując, demokratyczna para nie ma dla zwykłego wyborcy zbyt wiele do zaproponowania, ofensywa ideologiczna może przeciętnego wyborcę raczej zrazić. Mogą wygrać z przeciwnikami raczej nie tym, co proponują, a wykorzystując wady oponentów.

SourceRedakcja

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię