Konflikt między Izraelem a Libanem może sprowokować Turcję do odegrania niebezpiecznej i na dodatek nieprzewidywalnej roli. Wiadomo od dawna, że Ankara jest zainteresowana ograniczeniem wpływów Teheranu w regionie, a Liban zawsze był istotnym miejscem, w którym Turcy budowali więzi z tamtejszym rządem. Trzymali też na dystans Hezbollah, będący flagową organizacją terrorystyczną Iranu w Libanie.
Antyizraelska Turcja
Przewiduje się, że może dojść do poważniejszego konfliktu zbrojnego między Izraelem a Libanem. Już w sobotę 3 sierpnia libański Hezbollah wystrzelił na terytorium Izraela dziesiątki rakiet, o czym poinformowała agencja AFP. Izraelska armia zestrzeliła większość z nich, więc obyło się tym razem bez ofiar. Na sytuacji może skorzystać Ankara, widząc w tym okazję do osłabienia Izraela. To nie będzie w żadnej mierze zaskakujące. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan zajmuje przecież zdecydowanie antyizraelskie stanowisko od czasu ataków terrorystycznych z 7 października.
Coraz mocniej widoczna jest polityka Turcji związana z bliskowschodnim konfliktem. 25 czerwca turecki minister spraw zagranicznych Hakan Fidan wystosował ostre ostrzeżenie pod adresem Cypru za ciągłe wspieranie Izraela. Oskarżył Nikozję o działanie jako „centrum operacyjne Izraela”. Stwierdził, że Turcja „często [widziała] raporty wywiadowcze, że niektóre kraje wykorzystują grecko-cypryjską administrację Cypru Południowego jako bazę, szczególnie do operacji w Strefie Gazy”. Fidan zaapelował do władz cypryjskich, by powstrzymały się od wspierania izraelskiej wojny z Hamasem. Ostrzegał, że konflikt „może dotrzeć na cypryjskie podwórko”. Nie pozostało to bez echa, zwłaszcza że kilka dni wcześniej Hasan Nasrallah skierował wobec Cypru telewizyjne groźby dotyczącego militarnego ataku na to państwo.
Nie tylko ostatnio
Wcześniejsze działania Turcji mogą dostarczyć ważnych wskazówek. W styczniu Departament Skarbu USA ukarał sankcjami kilka tureckich podmiotów. Zostały nałożone za udzielanie „kluczowego wsparcia finansowego” sieci finansowej wykorzystywanej przez irańskie Siły Quds i Hezbollah w Libanie. To nie był jedyny raz, kiedy tureckie podmioty i osoby były zamieszane w udzielanie materialnego wsparcia irańskiej IRGC i jej libańskiemu sojusznikowi, Hezbollahowi. W grudniu 2022 r. Departament Skarbu nałożył sankcje na Sitki Ayana. Ten blisko związany z Erdoğanem obywatel Turcji ułatwiał Iranowi sprzedaż ropy naftowej nabywcom w Chinach, Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Europie. Pieniądze ze sprzedaży zasilały IRGC-QF.
Turcja, ułatwiając Irańczykom obchodzenie sankcji, angażuje się w powiązania handlowe, z niektórymi podmiotami terrorystycznymi na Bliskim Wschodzie. Nie dlatego, że Ankarze szczególnie zależy na Hezbollahu czy Iranie, ale po to, by osłabić Izrael. To, dlatego prawdopodobnie współpracuje z tymi, którzy pomogą osiągnąć jej ten cel. Od czasu ataków z 7 października, Erdoğan upublicznił swoje rozmowy telefoniczne i osobiste spotkania z byłym prezydentem Iranu Ebrahimem Raisim, jednoznacznie stwierdzając, że „świat islamski powinien być zjednoczony przeciwko atakom Izraela w Palestynie”.
By zapobiec wojnie?
Turcja prawdopodobnie zaproponuje, by rozstawić tureckich żołnierzy służących w Tymczasowych Siłach Zbrojnych ONZ w Libanie (UNIFIL), jako bufor wzdłuż granicy izraelsko-libańskiej. Służyłoby to obronie Izraela przed ostrzałem wojsk tureckich, podczas gdy Turcja chroniłaby Liban i Hezbollah, przed zniszczeniem przez siły izraelskie. Pomogłoby to również zapobiec wojnie.
Przeczytaj także:
- Prywatne: Liban/ Hezbollah niecelnie ostrzelał Izrael w odwecie za zabicie jednego z dowódców
- Wybory nowego prezydenta Iranu pogrzebały nadzieję na reformy
- Czy wybuchnie wielka wojna na Bliskim Wschodzie?
Według niektórych analityków Turcja ma w tym jeszcze inny interes. Gdyby po prośbach Ankary, Iran zdecydował się na ustępstwa w Syrii, pozwoliłoby to na powrót milionów syryjskich uchodźców z Turcji do ich ojczyzny. To przecież jeden z kluczowych celów polityki Erdoğana. Na dodatek relacje między Turcją a Iranem zostałyby wzmocnione. A gdyby jeszcze docenił to Hezbollah, pozycjonowałoby to Turcję jako kluczowego regionalnego arbitra. Jednak pozostaje pytanie, czy turecka dyplomacja w ogóle potrafi to zrobić?
Obawy USA
Tego, że konflikt w regionie się rozszerzy, obawia się także Waszyngton. Jerozolima została już powiadomiona, że Stany Zjednoczone nie planują zapewnić Izraelowi pomocy wojskowej w przypadku wojny z Libanem. Ale czy nie okaże się mrzonką wiara w to, że Turcja odniesie jakikolwiek sukces w kwestii utrzymania pokoju i bezpieczeństwa w regionie oraz zawieszenia broni w Strefie Gazy? Zwłaszcza że nie to jest głównym celem Ankary. Turcja pragnie przede wszystkim upokorzenia Izraela na arenie międzynarodowej. Jest to coraz bardziej widoczne.