Jak stwierdził David Niven, profesor politologii na Uniwersytecie w Cincinnati, który opracowywał przemówienia gubernatorów z Partii Demokratycznej, w swym nawiązaniu do drogi Vance’a, który wyszedł z biedy, został senatorem, a teraz kandydatem na wiceprezydenta – dla Vance najważniejszym celem jest przywrócenie pozycji idei „amerykańskiego snu”.
Trump był nazwany człowiekiem-kameleonem, stało się to nie bez powodu. W 1987 zarejestrował się jako Republikanin, w 1999 roku zmienił przynależność partyjną na Independence Party, w 2001 stał się Demokratą, w 2009 powrócił do Republikanów, 2 lata później nie zgłaszał żadnych afiliacji partyjnych, by w 2012 roku wrócić do Partii Republikańskiej.
W udzielanych wywiadach Trump uzasadniał swe zmiany zapatrywań, by w 2016 roku z „klasyczną skromnością” oświadczyć: „tylko ja mogę naprawić system”. W przemówieniu inauguracyjnym zapowiedział zakończenie „rzezi” Pasa Rdzy, ponieważ, jak to określił później – jest nacjonalistą. Rzecz musiał traktować poważnie, gdyż miał rozważać założenie Partii Patriotycznej. Podczas wiecu w czerwcu 2020 r. prezydent Trump powiedział swoim zwolennikom, że uważa, iż spalenie flagi powinno być karane rokiem więzienia.
Media liberalne używały kilkudziesięciu epitetów na określenie poglądów Trumpa, przy czym prawicowy radykał, populista i autokrata, należały do tych bardziej wyważonych. Zainteresowanym polecam szczególnie tyrady agendy medialnej Demokratów: MSNBS czy nawet najnowszą aktualizację hasła Trumpizm w Wikipedii. Jaki jest Trump naprawdę? Wbrew pozorom odpowiedź nie jest wcale tak łatwa, tym bardziej że musimy odsiać jego czasami agresywną retorykę od słów, które możemy łączyć z realnymi działaniami.
Z całą pewnością możemy stwierdzić, że chciałby jakiejś odpowiedzialności dziennikarzy za wypowiedziane czy napisane słowa, co niewątpliwie możemy łączyć z tym, że chyba żaden polityk amerykański nie doświadczył tak wielkiej ilości fejków wytworzonych na swój temat. Były naprawdę zbyteczne, bo sam swoim językiem daje wielkie pole krytyce do popisu. W tym miejscu należy oddać też sprawiedliwość, że on również posługiwał się manipulacjami i określeniami, jakimi kandydat na prezydenta posługiwać się nie powinien.
Jeszcze przed wyborami na prezydenta poglądy jego określono jako umiarkowanie republikańskie lub centro-demokratyczne. Jak się wydaje, był on niemal idealnym politykiem środka, jedynie kwestia imigrancka zaburzała ten obraz, gdyż tutaj otwarcie przeciwstawia się cały czas niekontrolowanej imigracji. To punkt, w którym poglądy Kandydata i JD Vance’a się łączą, co wbrew narracji medialnej nie jest wcale oczywiste. Kolejnym punktem, w którym głosy obydwu panów współgrają jest reindustrializacja USA. Jak się wydaje, to ten czynnik, człowieka sukcesu, wychowanego na terenie spauperyzowanego Pasa Rdzy, mógł stanowić jedną z kotwic wyborczych zaniedbanego regionu. Możemy również łączyć tożsamość podejścia Trumpa i Vance’a w zakresie insourcingu, bazującego na punktowym protekcjonizmie oraz zmniejszeniu cen energii.
To ostatnie możemy znowu łączyć z postulowanym spowolnieniem wdrażania polityk związanych z emisją CO2, których przyspieszenie postuluje demokratyczna oponentka. W tym przypadku Trump jest bardzo konsekwentny. Już w swojej książce z 2015 roku „Crippled America” Trump ostro krytykował „wielki nacisk” na rozwój energii odnawialnej. Jego podejście do na przykład, energii wiatrowej ukazuje to, że krytykował ich wygląd, czy też to, że stają się przyczyną śmierci ptaków lub obniżają wartość nieruchomości ulokowanych w pobliżu. Jednocześnie pokazał, że jest zwolennikiem wsparcia finansowego dla takiej formy dywersyfikacji produkcji energii. W tym przypadku JD Vance jest zwolennikiem przywrócenia tradycyjnych źródeł energii, dowodząc, że USA musi odzyskać swą konkurencyjność. Warto wspomnieć, że jego stan – Ohio, stał się za jego kadencji jednym z liderów odnawialnych źródeł energii. Jego postawa wywołała furię mediów liberalnych. Patrząc z boku, można by mu przypisać konsekwencję, gdyż był zwolennikiem zniesienia 7.5 tys. dotacji dla kupujących samochody elektryczne i niejednokrotnie wyrażał się bardzo krytycznie na ten temat. Wydaje się, że obydwaj panowie nie są co do zasady przeciwnikami, a jedynie zależy im na zmniejszaniu tempa wdrażania zielonej polityki, takim, które ich zdaniem, nie zniszczy tradycyjnej gospodarki.
Trump obiecał w swoim przemówieniu na temat polityki energetycznej z maja 2016 r. „anulować porozumienie klimatyczne z Paryża” przyjęte na Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu w 2015 r. (na której 170 krajów zobowiązało się do redukcji emisji dwutlenku węgla). Trump charakteryzował „Porozumienie paryskie”, jako „jednostronne” i „złe dla Stanów Zjednoczonych”, uważając, że porozumienie to jest zbyt korzystne dla Chin i innych despotycznych krajów.
W swojej książce z 2011 r. Trump napisał, że sprzeciwia się systemowi handlu uprawnieniami do emisji, mającemu na celu kontrolę emisji dwutlenku węgla, gdyż jedynymi beneficjentami tego systemu są banki.
Ostatecznie w dniu 4 listopada 2019 r. administracja Trumpa złożyła formalne zawiadomienie o wycofaniu się USA z „Porozumienia paryskiego”. Lecz już w 20 stycznia 2021 r. Biden podpisał rozporządzenie wykonawcze dotyczące ponownego przystąpienia USA do układu klimatycznego.
W lipcu 2016 r. Trump zasugerował, że opowiada się za stanowymi i lokalnymi zakazami szczelinowania hydraulicznego (frackingu), mówiąc: „Jestem za szczelinowaniem, ale uważam, że wyborcy powinni mieć w tej sprawie duży głos. Mam na myśli, że są obszary, w których być może nie chcą szczelinowania, i uważam, że jeśli wyborcy zagłosują „za”, to ich sprawa…, jeśli hrabstwo lub stan chcą zakazać szczelinowania, to mogę to zrozumieć”.
W przypadku polityki podatkowej mają również zbliżone poglądy, opowiadając się za niskimi obciążeniami, przy czym Vance jest jednym z tych, którzy aktywnie działają na rzecz zwiększenia ulgi podatkowej na dzieci, wprowadzonej przez Trumpa.
Elastyczność w przypadku Trumpa jest wprost przysłowiowa. Vance, również stał się bardziej elastyczny niż na początku kariery. Dla odmiany Vance stał bardziej wyważony w atakowaniu politycznych przeciwników, czego trudno doszukać się u Trumpa. O tym, jak daleko było Vance’owi do Trumpa w połowie poprzedniej dekady może świadczyć określenie, jakiego użył w stosunku do Trumpa: „Hitler Ameryki”. Jak nietrudno zauważyć czy to z powodu oportunizmu bądź realnej – wewnętrznej zmiany, dzisiaj blisko już z Trumpem współpracuje.
Wielu Amerykanów poznało Vance’a w 2016 r. jako konserwatywnego przedstawiciela klasy robotniczej z Pasa Rdzy, który krytykował Donalda Trumpa za to, że ma niewłaściwe recepty na ratowanie ludzi, takich jak ci, z którymi się sam wychował, i że są przez niego wprowadzani w błąd. Jednak od tamtego czasu jego podejście poważnie ewoluowało. Podczas prezydentury Trumpa, jak powiedział: „łuski spadły mu z oczu”. Kandydował do Senatu w 2022 r. jako kandydat America First, już jako całkowicie zgodny z polityką Trumpa, skutecznie zdobywając jego poparcie i mówiąc wyborcom Republikanów, że mogliby być tacy, jak on.
Najważniejszym problemem z punktu widzenia Trumpa jest imigracja, zwłaszcza nielegalna, a w szczególności budowa lub rozbudowa muru granicznego między USA a Meksykiem. Wyrażał również poparcie dla różnych ograniczeń imigracji, w tym „wstrzymania” wydawania zielonych kart, co według Trumpa „pozwoli na obniżenie rekordowych poziomów imigracji do bardziej umiarkowanych średnich historycznych”.
W sierpniu 2019 r. Trump oskarżył Demokratów o popieranie „otwartych granic”, próbując wykorzystać ich sprzeciw wobec jego priorytetów imigracyjnych. Niestety, prawdopodobnie w celu pobudzenia emocji, dopuścił się też manipulacji, dotyczącej prowadzonych przesłuchań i kontroli przybywających do USA.
Vance napisał wstęp do opracowania prezesa The Heritage Foundation: „Project 2025”, gdzie zasadniczo postuluje się przywrócenie amerykańskich norm imigracyjnych z lat 50. Jak widać w tym przypadku Vance jest bardziej radykalny od Trumpa. Chociaż, co warto podkreślić, ożenił się w 2014 z Ushą Chilukuri, matką jego trójki dzieci, urodzoną w San Diego, córką hinduskich imigrantów.
Trump wyraził swoje poparcie dla lokalnej kontroli nad szkołami podstawowymi i średnimi i ostro skrytykował inicjatywę Common Core State Standards, nazywając ją „totalną katastrofą”, ponieważ przyjęcie i wdrożenie systemu jest kompetencją stanową. Zaproponował przekierowanie 20 miliardów dolarów z istniejących wydatków federalnych na dotacje dla stanów, aby dać biednym dzieciom bony na naukę w szkole wybranej przez ich rodzinę. Vance również jest krytykiem tego rozwiązania (Common Core), przy czym wskazywał, że stanowiłoby ono platformę wymuszania polityki DEI (diversity, equity, and inclusion) oraz ideologii CRT (conceptions of race and ethnicity), występował również z inicjatywami ograniczającymi wpływy chińskie na uczelniach, które obok promowania kultury i języka chińskiego wspierały również pomysły ideologiczne lewicy.
Sceptycyzm Vance’a wobec korporacyjnej Ameryki, poparcie dla taryf celnych, znużenie zagranicznymi powiązaniami i jego młodość, czynią go ważnym głosem Partii Republikańskiej, która w oczach zwolenników bardziej koncentruje się na klasie robotniczej niż na wielkim biznesie. Na przykład Vance zgadza się z twierdzeniami Trumpa, że globalizacja i nacisk na dochód za wszelką cenę, doprowadziły do wyniszczenia środkowej części Ameryki, poprzez upadek krajowego przemysłu, a przywódcy kraju zbyt chętnie angażowali się w wojny zagraniczne, miast skupić się na problemach wewnętrznych. Paradoksalnie mimo różnic w życiorysie, w tych punktach poglądów, spotkali się z Trumpem.
Vance wielokrotnie mówił o zerwaniu z liberalnym konsensusem. Zanim poszedł na studia, zaciągnął się do wojska. Służył w Iraku i powrócił z głosem krytycznym, który przyjmuje również Donald Trump, a mianowicie, na całym świecie, trwają konflikty, w których uczestnictwo podjęli George W. Bush i wielu Demokratów. Podejmowano się tego, mając na celu wzmocnienie pozycji międzynarodowej, jednocześnie osłabiając Amerykę wewnętrznie. Transferowano zasoby z kraju i przesuwając je na przykład do Iraku, gdy najważniejsze jego zdaniem jest wydawanie zasobów tutaj, w USA.
Trump jako karty przetargowej użył wstrzymania pomocy dla Ukrainy, aby forsować zmiany podejścia do południowej granicy z Meksykiem, natomiast głośny sprzeciw Vance’a wobec pomocy USA w wojnie z Rosją ucieszył najbardziej konserwatywnych sojuszników Trumpa, i lewe skrzydło demokratów, chociaż zdenerwował część senatorów. Jak nietrudno zauważyć, podejście ich jest tutaj różne. Wynika ono w przypadku Vance’a z pobudek izolacjonistycznych, uzasadnianych finansowo, natomiast Trump użył pomocy dla Ukrainy na potrzeby polityki wewnętrznej i co też jest istotne, wyraźnie wskazywał konieczność większego finansowego zaangażowania sojuszników w sprawy obronne.
W kwestiach światopoglądowych obydwaj przejawiają chwiejność. Vance zasugerował w wywiadzie z 2021 r., że ofiary gwałtu i kazirodztwa powinny być zobowiązane do donoszenia ciąży. W tym roku wyraził odmienne zdanie i powiedział, że popiera dostęp do pigułki aborcyjnej mifeprystonu, natomiast nie popiera aborcji w ostatnim trymestrze. Trump podziela ten pogląd, akcentując, że powinno być to rozwiązane na poziomie stanowym. Obecnie obydwaj określają siebie jako pro-life i ogólnie rzecz biorąc sprzeciwiają się aborcji z pewnymi wyjątkami: gwałt, kazirodztwo i okoliczności zagrażające zdrowiu matki. Silnie akcentują wartości rodzinne.
Trump i Vance są również zgodni w zakresie jednego z przejawów woke, a mianowicie podejścia do osób transpłciowych. Na początku 2017 r. Trump cofnął rozporządzenie z czasów Obamy, które wymagało od firm posiadających duże kontrakty federalne udowodnienia, że stosują się do przepisów chroniących ludzi LGBT.
Miesiąc po objęciu urzędu, Trump cofnął rozporządzenie administracji Obamy, która zezwalała uczniom transpłciowym na korzystanie z toalet odpowiadających ich tożsamości płciowej. Cofnięcie to pozwoliło szkołom publicznym na ustalanie własnych zasad dotyczących toalet podzielonych pod względem płci. Administracja Trumpa cofnęła również wytyczne z ery Obamy, dotyczące więźniów transseksualnych, nakazując Biuru Więziennictwa, aby umieszczało ich w więzieniach zgodnie z ich „płcią biologiczną”.
Trump wcześniej nie określał siebie jako zwolennika małżeństw osób tej samej płci, mówiąc jeszcze w 2011 r., że „nie jest zwolennikiem małżeństw homoseksualnych”. Jednocześnie twierdził, że wspiera i jest zwolennikiem związków partnerskich i uwzględnił tę politykę w swojej kampanii prezydenckiej w 2000 r. Podczas ostatniego roku urzędowania Donald Trump w swojej kampanii prezydenckiej w 2020 r. zainicjował „Trump Pride” – koalicję w ramach kampanii, skupioną na dotarciu do wyborców LGBTQ i twierdzi, że obecnie popiera małżeństwa osób tej samej płci.
Przeczytaj także:
W filmie zamieszczonym na stronie internetowej swojej kampanii wyborczej w 2024 r. Trump nazwał opiekę medyczną wspierającą zmianę płeć nieletnich „chemicznym, fizycznym i emocjonalnym okaleczeniem” … i, że uchwali federalne prawo zakazujące tego, jeśli obejmie urząd. Oświadczył również, że zleci Departamentowi Sprawiedliwości zbadanie firm farmaceutycznych i sieci szpitali, aby ustalić, czy „ukrywały długoterminowe skutki uboczne zmian płciowych” i usunie szpitale, które wspomagają w takim przypadku zmianę płci, z otrzymywania funduszy zarówno z Medicare, jak i Medicaid. W tym przypadku podejście Vance’a jest nawet ostrzejsze.