Świat zmaga się z wieloma frontami kryzysu, od gospodarek, poprzez problemy społeczne, aż po zmiany klimatyczne. Wśród splotu przyczyn to powodujących znajduje się to, że ludzie są traktowani jako poważny problem, zaś zbyt rzadko widzi się w ludziach narzędzie do rozwiązywania wszystkich po kolei problemów tak środowiska ludzkiego, jak i nierozerwalnie z nim sprzęgniętego środowiska przyrodniczego.
Tu by trzeba uczciwie dodać, że w minionych wiekach też powszechnie na ludzi spoglądano jako na problem. Owszem, byli oni narzędziem, jednak nie dla innowacyjnego wypracowywania korzystniejszych rozwiązań, lecz jako fizyczna siła robocza, bo jako tacy byli potrzebni w dawnych warunkach gospodarczych. I tu pojawiał się problem, jak ludzi zaprząc do ciężkiej i niewdzięcznej pracy, zaś często stosowano system niewolniczy lub pół-niewolniczy. Temu, rzecz jasna, towarzyszyła głęboka nieufność względem ludzi, ze szpiegowaniem, czy czasem gdzieś nie pojawia się iskra buntu.
Ta nieufność jest nadal wyraźnie widoczna w dzisiejszej pracy korporacji, gdzie pracownik jest pilnie śledzony narzędziami sztucznej inteligencji. Z podobną nieufnością do społeczeństw podchodzą obecne władze Unii Europejskiej, bojące się organizować referenda oraz starające się eliminować z udziału w życiu politycznym wszystkich, którzy wykazują się krytycyzmem. Choć w „Karcie praw podstawowych UE” zapisana jest zasada pomocniczości, stawiająca na oddolne organizowanie się wspólnoty, rzeczywiste działania władz Unii idą w przeciwnym kierunku, to jest coraz to większej centralizacji oraz przeregulowania prawnego, z wymuszaniem na słabszych swej woli za pomocą sankcji finansowych oraz mechanizmów warunkowości. Przy tym mało kto zauważa, iż w tle tego wszystkiego kryje się dawna feudalna mentalność nieufności do ludzi, a przez to blokowania im warunków do integralnego rozwoju. Tym samym tracona jest szansa na to, aby wywołać powszechny ruch innowacyjnej przedsiębiorczości i wynalazczości, mogący w tysiącach miejsc przekształcać warunki gospodarowania i życia. Wynalazczość jest zamykana w „zaklętych rewirach” instytutów badawczych USA i Chin, bo już z przeżartej duchem biurokratycznym Europy naukowcy i wynalazcy starają się wynosić. Nieufność do człowieka oraz poddawanie się szaleństwom ideologicznym nie tworzą dobrych warunków dla rozwoju nauki oraz techniki.
Choć elitom dotąd jeszcze rządzącym w UE wydaje się, że one są nowoczesne, jednak w istocie mentalnie nadal one tkwią w dawnych wiekach. Niestety, to przeszkadza społeczeństwom przeradzać się w nowoczesną postać rzeczywistych gospodarzy swego otoczenia, biorących na swe barki odpowiedzialność za przyszłość następnych pokoleń. Póki co, dawne społeczeństwo ludzi zamienionych w masę mięśniową przeznaczoną do ciężkiej pracy fizycznej zostało przekształcone w masę kliencko- konsumencką, z oczekiwaniem, iż rosnąca chciwość i brak pohamowania będą napędzały rozwój gospodarczy. Postępy owego rozwoju są umiarkowane, a za to klimat planety zmierza ku katastrofie.
Trudno oczekiwać, iż gdzieś u szczytów władzy gospodarczej czy politycznej pojawią się przywódcy, którzy sami z siebie poodwracają drogowskazy dotąd odbywającego się rozwoju. Owszem, będą to czynili, ale tylko wówczas, gdy poczują na siebie nacisk oddolny ze strony coraz to bardziej nowoczesnych społeczeństw. Aby to zaś się mogło wydarzyć, w społeczeństwach winni pojawiać się ich obrońcy, występujący na rzecz dobra wspólnego. Można ich nazywać sygnalistami, choć nie tyle tu widząc donosicieli raportujących iż ktoś tam łamie unijne rozporządzenie, co raczej tych, którzy będą mieli odwagę by sprzeciwić się podwójnym standardom moralnym, hipokryzji, miałkości oraz podłości. Zapewne owych obrońców można nazywać ludźmi sumienia, lub też świadkami, wedle ewangelijnego rozumienia tego terminu. W języku Nowego Testamentu ten sam rzeczownik μάρτυρας oznaczał zarówno świadka, jak i męczennika. To przypomina, iż świadek w rozumieniu ewangelijnym jest gotów położyć na szali daninę własnej krwi. Jest on świadkiem, bo nie zgadza się na nieprawość, sam to pokazując własnym sposobem życia.
Czyż w takiej roli nie powinni występować chrześcijanie? Czyż nie o tym właśnie mówi Osiem Błogosławieństw Mt 5, 3-12, wzywające do tego, by nie bacząc na koszty szerzyć sprawiedliwość i pokój? Dobrze byłoby, aby chrześcijanie, zamiast być tylko klientami usług religijnych, stawali się właśnie takimi świadkami. Jeżeli zaś tego nie uczynią, to Bóg po staremu będzie musiał z kamieni wzbudzić dzieci Abrahamowi, w nawiązaniu do słów Jezusa Mt 3, 9.
Mamy w Polsce sporą nagonkę na to, co jest nazywane infantylnym romantyzmem i co rzekomo przyczyniało się do naszych licznych kłopotów. Opisywani wyżej obrońcy i świadkowie też z miejsca zostaną okrzyczani być podobnymi romantykami.
Podczas XIV edycji festiwalu „Polonia cantans” Jan Pietrzak miał swe koncerty 3 sierpnia 2024 we Wrocławiu, a następnego dnia w Głogowie. Tam, między innymi, śpiewał o kwiatach, które dla upamiętnienia pierwszej papieskiej mszy w Warszawie w czerwcu 1978 mieszkańcy miasta składali na bruku Placu Zwycięstwa: „Wiele polskich kwiatów rozkwitało już,/ pod Cassino maków, pąków białych róż,/ kwiatów, co czerwieńsze były niźli krew,/ w wierszu i piosence, i w okopów mgle…/ Ale takie kwiaty, jakie kwitną tu,/ na warszawskim placu, to prawdziwy cud”. (…) i nieco dalej: „To najdroższe kwiaty, jakie widział świat./ Można za nie płacić w celi parę lat,/ można stracić zęby za goździki trzy,/ liczyć krwawe pręgi, długo łykać łzy…/ Takich drogich kwiatów co dzień świeży stos/ niosą warszawiacy, kiedy mija noc./ Ciemna noc dla tamtych, dla nas jasny dzień./ Z nami słońce prawdy, z nimi zdrady cień”.
Obok nagonki na romantyzm mamy w Polsce bardzo długą tradycję tego, by stawać w obronie najdroższych, najcenniejszych wartości. Jeśli ktoś się z tego naśmiewa, to staje się jeszcze jedną formą cierpienia, na jakie wystawiają się ci, którzy zostają świadkami. Czasem potrzeba takiego pięknego gestu, jak położenie na bruku kwiatów, choć za to można otrzymać uderzenie pałką. Piękno nas buduje. Gdy zaś nasze życia zaczną być przepełniane pięknymi gestami, rozkwitać będzie społeczeństwo obywatelskie, republikańskie, co już dawno temu potrafiliśmy tworzyć za Pierwszej Rzeczypospolitej. Dla rozmaitych dzisiejszych kryzysów, od gospodarczych po klimatyczne, najgłębszą receptą jest sięgnięcie do ludzkiej godności oraz uczynienie, by jej świadkowie zachowywali się godnie w rozmaitych zapalnych punktach świata.
Marek Oktaba