Prezydent stwierdził, że religia nadal jest nam potrzebna, stąd nauczanie jej młodych ludzi pozostaje priorytetem współczesnej edukacji. To reakcja na zapowiedzi resortu dotyczące redukcji liczby godzin religii oraz deklarowane łączenie uczniów w większe grupy, w ramach tych samych oddziałów klasowych.
Opinie w tej ostatniej kwestii są podzielone, bo jak wskazują dyrektorzy placówek, dostrzegalne zmniejszenie liczby uczniów uczęszczających na lekcje religii, uzasadnia tego rodzaju zabieg. Sama inicjatywa wzbudziła sprzeciw Prezydium KEP, które zwróciło się z prośbą do I Prezes SN, aby ta zaskarżyła ministerialne rozporządzenie do TK.
Ten ostatni wydał postanowienie zabezpieczające, wstrzymujące wejście w życie rozporządzenia do czasu merytorycznego rozpatrzenia sprawy, co z kolei ministerstwo interpretuje jako „brak wywołania skutków prawnych”. Chaos wokół tego problemu potęgują publikowane wyniki badań opinii, wedle których większość rodziców deklaruje brak zainteresowania nauczaniem religii w szkołach.
Jasnogórskie obchody święta plonów tradycyjnie odbywają się w pierwszą niedzielę września, która w tym roku przypadła przed inauguracją roku szkolnego. „Polski rolnik obronił wiarę i ziemię. Nie daliście sobie wydrzeć tej naszej wielkiej chrześcijańskiej tradycji, tak bardzo mocno właśnie w polskiej wsi zakorzenionej. Nie pozwoliliście dać się wyrwać, wykorzenić, odebrać sobie ojcowizny” – tymi słowy zwrócił się do zebranych w trakcie niedzielnej uroczystości Prezydent.
„Niech to będzie też odpowiedź dla tych wszystkich, którzy mówią, że religia nie jest nam potrzebna i nie trzeba jej uczyć młodych ludzi” – mówił na Jasnej Górze Andrzej Duda, dodając, że „to m.in. dzięki niej przetrwaliśmy najtrudniejsze czasy, kiedy w niej właśnie znajdowaliśmy oparcie”.
Dziękując rolnikom za ich postawę, wskazał zarazem, że „próba odebrania religii stanowiłaby jednocześnie odebranie, ważnej, niezbywalnej części polskości”.
Analiza wyników badań przeprowadzonych na zlecenie tygodnika „Wprost” nie pozwala jednoznacznie zinterpretować wpływu wykształcenia respondentów na deklarowane opinie, którzy są przeciwni obecności religii w szkołach. Odpowiedź „nie” na pytanie: „Czy jesteś za nauczaniem religii w szkołach?” – wskazało bowiem 43,7 proc. osób z wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym, 50,4 proc. z zasadniczym zawodowym, 52 proc. ze średnim i 52,3 proc. z wyższym. Sondaż przeprowadzono na ogólnopolskiej próbie 800 dorosłych osób. Z kolei, tylko 32 proc. ankietowanych odpowiedziało twierdząco, a aż 51,8 proc. uczestników sondażu jest przeciwnego zdania. Natomiast 16,2 proc. osób zadeklarowało, że nie ma w tej kwestii zdania.
Cała sprawa pomija zmieniające się realia. Ewentualny powrót religii do salek katechetycznych byłby trudny, a w wielu wypadkach, nawet niemożliwy. W ciągu minionych lat nie powstawały nowe obiekty mogące spełniać funkcje dydaktyczne, a uprzednio spełniające to zadanie znalazły inne zastosowania bądź nie spełniają obowiązujących dzisiaj wymogów. Także w odniesieniu do warunków sanitarnych. Nawet, więc gdyby abstrahować od ustaleń konkordatowych, praktyczna próba przeprowadzenia operacji polegającej na wyprowadzeniu lekcji religii poza systemowe struktury oświatowe, oznaczałaby zamęt, którego edukacja, potrzebująca w pierwszym rzędzie stabilizacji, może nie wytrzymać.
Tak się zwykle dzieje, gdy argumenty natury ideologicznej wkraczają w sferę wymagająca profesjonalizmu, rzetelności i spokojnej analizy. Nie przypadkiem od stuleci powtarzamy znaną tezę kanclerza Jana Zamoyskiego – „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”.