Jak nie wiadomo od czego zacząć, to najlepiej zacząć od początku. Polska po 89’ roku przeszła z gospodarki centralnej planowanej na wolnorynkową. Za komuny nie trzeba było wiedzieć czym są akcje czy obligacje, nie mówiąc o instrumentach pochodnych. Znajomość tych pojęć nie była wymagana ponieważ nie istniał rynek, na którym dokonywano obrotu tego typu aktywami. Niemal nie występowała działalność gospodarcza o prywatnym charakterze. Wobec tego nie było także potrzeby, aby uczyć się zasadniczych terminów i zjawisk ekonomicznych, w realnym socjalizmie wbijana ludziom do głów brednie Marksa i jego intelektualnych następców.
Przełom lat 80’ i 90’ zasadniczo zmienił tę sytuację. Niestety nie poszła za tym świadomość, że do tej zmiany trzeba się także odpowiednio przygotować. Nie chodzi tu tylko o zbudowanie adekwatnych struktur rynkowych, ale także o stosowną edukację ekonomiczną. Dla kogoś, kto przeszedł przez znaczną cześć swojej edukacji w latach 90’ i na początku dwutysięcznych jasnym jest, że wiedza z zakresu finansów i ekonomii, o ile w ogóle była przekazywana w szkole, to w bardzo wąskim zakresie. Nauczanie tych kwestii miało charakter raczej chałupniczy i średnio przygotowywało do świata, który czekał na młodych ludzi. Także starszemu pokoleniu nie przekazywano odpowiednich informacji, chociażby tych dotyczących podstaw działania rynku finansowego. Wobec tego wielu z nich go nie rozumie, bo nie miało okazji zrozumieć.
Te wieloletnie zaniedbania mają teraz swoje konsekwencje. Oszuści żerują przede wszystkim na niewiedzy swoich ofiar. Obiecują im imponujące zyski, odwołują się do nomenklatury, która brzmi fachowo, a której używanie wzbudza zaufanie co do eksperckości rozmówcy. Do tego dochodzi pojawienie się bankowości internetowej, która dla użytkowników sieci mniej obeznanych z działaniem internetu, może wydawać się skomplikowana i tajemnicza. To także oszuści skrzętnie wykorzystują, bazując na braku wiedzy i odwołując się do obaw związanych z kradzieżą czy oszustwem.
Państwo ze swoimi służbami wkracza najczęściej wtedy, kiedy szkoda została już wyrządzona, a straty poniesione. W tym kontekście ważne jest, aby do oszustw nie dochodziło. Tu zatem działać trzeba prewencyjnie. Konieczna jest przede wszystkim edukacja. Wiedza może być główną obroną przed wyłudzeniem. Stąd kluczowe jest, aby jak najwięcej osób miało do niej dostęp. Młodzież powinna uczyć się podstaw ekonomii i finansów już w szkole, im wcześniej tym lepiej. Chodzi nie tylko o teorię, która szybko wypada z głowy, ale także o praktykę, stąd tak istotne są zajęcia w oparciu o studia przypadków, ułatwiające nie tylko nabycie odpowiedniej terminologii, ale także zrozumienie o co chodzi w zarządzaniu pieniędzmi. Nie mam na ten moment pełnej wiedzy jak to wygląda w polskiej szkole teraz. Z pewnością jest o czym uczyć, obok tradycyjnych finansów pojawiły się także nowe zjawiska, takie jak kryptowaluty, które mogą być dla młodych interesujące, bo funkcjonują w świecie, który dobrze znają. Szybko rozwija się crowdfunding, który z jednej strony może pomóc w sfinansowaniu własnego biznesu, a z drugiej ktoś może go wykorzystać do zwykłego oszustwa. Młodzież trzeba do tego odpowiednio przygotować, bez tego mogą być kłopoty.
Do starszych ludzi też trzeba dotrzeć z edukacją, tu sprawa jest trudniejsza, bo osoby te mają naukę szkolną dawno za sobą. Niemniej osoby te także pozostają aktywne w swoich społecznościach, gdzie wiedza może być przekazywana. Chodzi np. o parafie, znane są także akcje edukacyjne, adresowana do osób starszych, gdzie zajęcia odbywają się tak jak w szkole czy na uczelni. Odpowiednia promocja tego typu inicjatyw może skierować uwagę seniorów także na tematy związane z ekonomią i finansami. Być może wydawnictwa naukowe pomyśleć powinny o odpowiednich podręcznikach z tej tematyki adresowanych do osób starszych. Prób wyłudzenia pieniędzy różnymi metodami będzie raczej przybywać. Jest zatem wiele do zrobienia, szczególnie w obszarze zapobiegania. Wiedza, profesjonalna i jednocześnie przystępnie przekazana może odegrać w obronie własnych pieniędzy kluczową