Orędzie Ewangelii przynosi sposób myślenia radykalnie odmienny od tego, co obowiązuje wśród ludzi myślących i postępujących w sposób utarty od tysięcy lat; w nawiązaniu do terminologii św. Pawła to nazwijmy sposobem „światowym”. Dla mentalności „światowej” podejście ewangeliczne jest niemądre, nierozsądne, skazujące na porażkę. Gdyby jednak sprawę zbadać z prawdziwą precyzją naukową, nietrudno odkryć, że jest dokładnie odwrotnie. Działanie zgodne z orędziem Ewangelii przynosi wyższą skuteczność gospodarczą, zapewnia trwałe bezpieczeństwo oraz buduje spójność społeczną tworzącą każdemu chętnemu dobre możliwości rozwoju osobowego i duchowego.
Póki co, po naszej planecie rozpowszechniona jest indywidualistyczna wizja człowieka, który rozbudza w sobie, w sposób nieskrępowany, żądzę władzy i posiadania. Akceptowane jest każde działanie człowieka w celu zwiększenia zysków. Temu towarzyszy myślenie, że do brutalnych reguł życia, będących rzekomo stanem naturalnego i zrównoważonego funkcjonowania, w sposób nieco sztuczny niektórzy, jak wspomniany Jan Paweł II, starają się dokładać zasady etyczne, które są swego rodzaju fanaberią rzekomo psującą, obniżającą szanse na uzyskiwanie dobrych wyników. Etyka w takim ujęciu wydaje się balastem, niepotrzebnie narzucanym z takich czy innych powodów kulturalnych czy politycznych. W rzeczywistości jest jednak inaczej. Brutalne reguły życia to styl funkcjonowania przy kierowaniu się krótkowzrocznością i chęcią szybkiego osiągania korzyści nie patrząc na długofalowe koszty. To, co bywa nazywane sztucznie dokładanymi regułami etycznymi, to raczej dalekowzroczność, gdy chce się osiągać trwałe rezultaty, liczone przez pokolenia. Należy księgować koszty występujące w kolejnych latach, a podobnie i zyski, które się pojawiają w rezultacie realizacji długookresowych, dobrze przemyślanych strategii. Trwały sukces urodzi się tylko przy myśleniu i patrzeniu długowzrocznym.
Umiejętność patrzenia dalekowzrocznego nie jest ani łatwa, ani szeroko dostępna. Przeważa krótkowzroczność, która jednak rodzi kryzysy i wojny, nie pozwalając na zbudowanie stabilnych gospodarek i społeczeństw. Nie należy grymasić na etykę, widząc w niej nieodpowiedzialny romantyzm, bez znajomości prawdy o regułach rządzących światem. W swego rodzaju odwrotności należy widzieć alternatywę pomiędzy powszechnie szerzącą się głupotą, a niełatwą do zdobycia mądrością. Kto nauczył się patrzeć dalekowzrocznie, ten na dłuższym dystansie będzie wygrywać. Mało tego, jego sukcesy ostatecznie będą przynosiły korzyść również i tym, którzy sami potrafią patrzeć tylko krótkowzrocznie.
Alternatywa pomiędzy krótko- a daleko-wzrocznością ma swój zapis w słowach Jezusa o tym, że istnieją dwie drogi: szeroka i wygodna wiodąca do klęski oraz wąska i stroma wiodąca do sukcesu (patrz Mt 7, 13-14). Warto prowadzić dyskusje czy wręcz spory na temat reorganizacji życia gospodarczego i społecznego, zazębiając je z treściami orędzia biblijnego, i tu poszukiwać dodatkowych motywacji na rzecz wprowadzania korzystnych zmian. Wchodzi w grę, abyśmy dla jakiegoś programu działań poszukiwali wsparcia w – przykładowo – strukturach społeczności katolickich. A wtedy Bóg wie, co się może wydarzyć.
W epoce średniowiecza za sprawą mrówczego wysiłku zakonników oraz podobnych im ludzi inspirowanych Ewangelią udało się przekształcić wcześniej funkcjonujący model panów feudalnych brutalnie eksploatujących i rabujących wszystko to, co by się tylko dało eksploatować i rabować, w model rycerski, wedle którego ten, kto jest silniejszy, ma za zadanie bronić słabszych. Jak wiadomo, ten model różnie funkcjonował, częściej źle niż dobrze, i to ostatecznie dla europejskiej szlachty i arystokracji źle się zakończyło. Przykład z modelem rycerskim stanowi natomiast wskazówkę, że można eksperymentować z nowymi rozwiązaniami. Po paru nieudanych próbach z czasem można osiągnąć coś trwałego. Jak to papież Jan Paweł II ujął w pierwszym zdaniu swego pontyfikatu: „nie lękajcie się”.
Zawsze będą silniejsi i słabsi. Zawsze będą ludzie o przenikliwym, dalekowzrocznie sięgającym intelekcie oraz szerokiej wyobraźni, a także ludzie nieuleczalnie głupi. Warto jednak poszukiwać takich rozwiązań, które będą bardziej zrównoważone, integralne, skuteczne gospodarczo i stabilne społecznie. W takich rozwiązaniach i dla chciwości trzeba by znajdować jakieś zastosowanie, aby nie prowadziła do wykolejenia, lecz napędzała jakiś ruch. Przy tym konieczne jest uzupełnienie tych rozwiązań o mechanizmy zachęcające ludzi do wzrastania w swym własnym człowieczeństwie. Zamiast karmić chciwość i niskie żądze, lepiej jest karmić dobro i piękno. Do tego są potrzebne programy oraz instytucje.
Przykładem dalekowzroczności były koncepcje inicjujące proces integracji europejskiej, rozwijane przez Roberta Schumana, Konrada Adenauera i Alcide de Gasperiego. Gdy dzisiaj Unia Europejska aż trzeszczy od egoizmów narodowych i dążeń, by silniejszy zjadał słabszego, warto wspomnieć, co pisał Schuman: „Czujemy się wzajemnie solidarni w zachowywaniu pokoju, w obronie przeciwko agresji, w walce z ubóstwem, w przestrzeganiu traktatów, w obronie sprawiedliwości i godności ludzkiej. Stojąc w obliczu faktów, doszliśmy do przekonania, że narody są dalekie od samowystarczalności, że są wzajemnie solidarne; że najlepszym sposobem służenia własnemu krajowi jest zapewnienie mu współdziałania innych, przez wzajemność wysiłków i połączenie zasobów” (Dla Europy, Kraków 2003, s. 26).
Obserwujemy stopniowy upadek znaczenia Europy, dławionej nadmiernie rozrastającą się biurokracją oraz skażeniami ideologicznymi Unii Europejskiej. Wielu ważnych graczy tego świata już nas zakwalifikowało do przegranych, z którymi nie warto się liczyć, lub też na których warto zyskiwać podboje gospodarcze lub nawet terytorialne. Aby to się mogło zmienić, potrzebne jest przebudzenie europejskich chrześcijan, twórczo korygujących nowe inicjatywy zmieniania świata w kierunku zgodności z orędziem Ewangelii. Jeżeli tak się będzie działo z (tu wymienić) to rodzący się ferment i energie dałoby się skierować w dobrą stronę, służącą zarówno samemu kontynentowi, jak i pożytkowi globalnemu. Natomiast gdy chrześcijanie będą tylko biernie patrzeć, jak ideolodzy wykoślawiają idee prowadząc do coraz to większego chaosu, to się nie zakończy niczym dobrym.
Marek Oktaba