Politycy w słabo zaludnionej, ale ogromnej terytorialnie Kanadzie rzadko organizują wiece. Trzeba zazwyczaj pokonać ogromne odległości, nie mając przy tym pewności, że sala będzie zapełniona. Inaczej jest w przypadku lidera Konserwatywnej Partii Kanady, który z dnia na dzień zyskuje na popularności. „W ciągu około tygodnia zdaliśmy sobie sprawę, że nie będzie to problemem. Wiedzieliśmy, że Pierre jest popularny w sieci, ale nie wiedzieliśmy, jak przełoży się to na rzeczywistość. W rzeczywistości wkrótce musieliśmy rezerwować większe miejsca” – opowiada Ginny Roth, która była odpowiedzialna za komunikację kampanii.
Ogromne zainteresowanie Poilievre’em
Kampania Poilievre’a okazała się sukcesem. Podróżował wzdłuż i wszerz Kanady. „Trzymał się w pobliżu pod koniec każdego wiecu, aby uścisnąć dłoń i zrobić sobie selfie z każdym, kto chciał” – wspomina Roth. „Często był na miejscu jeszcze o 1 lub 2 w nocy. Skończyło się to czymś w rodzaju nieformalnej nocnej grupy fokusowej. Słyszał ludzi narzekających na rosnące ceny benzyny, zanim pojawiły się one w wiadomościach” – dodaje. Ostatecznie zdobył dwie trzecie głosów, absolutnie miażdżąc swojego najmocniejszego przeciwnika – centrystę Jeana Charesta.
W organizowanych przez Konserwatywną Partię Kanady 78 wiecach wzięło udział aż 93 tys. osób. Kampania Poilievre’a zaowocowała zapisaniem się do Partii Konserwatywnej 300 tys. nowych członków. Na konto partii wpłynęło więcej pieniędzy, niż zebrali czterej pozostali kandydaci razem wzięci.
Siłą lidera konserwatystów było skupienie się na problemach, z którymi borykają się zwykli Kanadyjczycy, którzy od dawna czują się ignorowani. Chodzi o rosnącą przestępczość i koszty życia, a przede wszystkim ceny domów, które wzrosły o 66 proc. od czasu odzyskania władzy przez liberałów w 2015 r. „Poilievre zajął się mieszkalnictwem i uczynił z niego absolutne centrum swojego projektu politycznego” – przyznaje Michael Bonner, konsultant polityczny i były doradca polityczny konserwatywnych ministrów.
Rosną szanse wyborcze
Jesienią 2022 r. konserwatyści szli jeszcze łeb w łeb z liberałami. Dziś partia Poilievre’a pozostawiła przeciwników daleko w tyle. Ma lepsze sondaże niż kiedykolwiek od 1988 r. i 17-pkt przewagę. Zyskała też popularność wśród młodych. Konserwatyści prowadzą obecnie o 15 pkt proc., wśród wyborców w wieku od 18 do 35 lat.
„To z pewnością najbardziej utalentowany konserwatywny polityk, jakiego widziałem w swoim życiu. My, liberałowie, nie traktowaliśmy go wystarczająco poważnie na początku. Mógł nas zmieść z powierzchni ziemi” – przyznaje Omer Aziz, były doradca ds. polityki zagranicznej w rządzie liberalnym.
Kolejne wybory w Kanadzie odbędą się przed lub w październiku przyszłego roku. Gdyby odbyły się dzisiaj, Poilievre z pewnością pokonałby Trudeau, I prawdopodobnie to się nie zmieni. Jeden z sondaży opublikowanych we wrześniu sugeruje, że Liberałowie staną się dopiero czwartą, co do wielkości partią w parlamencie.
Coraz popularniejszy na świecie
Sytuacja w Kanadzie zainteresowała innych prawicowych polityków na całym świecie. Robert Jenrick, faworyt do zostania kolejnym liderem brytyjskiej Partii Konserwatywnej, odbył specjalną podróż do Kanady na początku tego roku, aby spotkać się z Poilievre’em i kilkoma jego pracownikami. Na ostatniej konferencji Partii Konserwatywnej w Birmingham powiedział, że chce uczynić Torysów ponownie partią własności domów, wskazując na osiągnięcia Poilievre’a w tej dziedzinie.
„Rob zdecydowanie postrzega Pierre’a jako osobę, która wskazuje drogę do popularnego konserwatyzmu w opozycji” – mówi członek zespołu kampanii Jenricka. „Wybrał kilka obszarów polityki, w których Trudeau dokonał istotnych wyborów i wyjaśnił w świeży, nowoczesny, ale autentycznie prawicowy sposób, w jaki te wybory pogorszyły sytuację zwykłych Kanadyjczyków” – dodaje.
30 lat zmian
W latach 90. ubiegłego wieku nikt nie uważał kanadyjskich torysów za wzór do naśladowania. Postępowi Konserwatyści, jak nazywała się wówczas partia, rządzili przez 10 lat. Różnice w polityce regionalnej i w kwestii Quebecu doprowadziły do powstania nowej prawicowej partii o nazwie Reform Party of Canada.
W 1993 r. podczas wyborów głosy centroprawicy zostały podzielone. Torysi zachowali wówczas zaledwie dwa mandaty. Wcześniej mieli ich 156. Ta kiepska passa trwała 10 lat.
W 2003 r. Postępowi Konserwatyści połączyli się z RPoC (obecnie Sojuszem Kanadyjskim), tworząc Konserwatywną Partię Kanady, na której czele stanął Steven Harper, jeden z założycieli Reform Party. Harper w 2006 r. został wybrany na premiera.
Według Seana Speera, wykładowcy uniwersyteckiego i analityka polityki publicznej, „Poilievre reprezentuje część dziedzictwa Harpera”. „Harper stworzył centroprawicową partię, która była zjednoczona, reprezentowała połączony konserwatyzm i choć nie wygrywała każdych wyborów, zawsze była konkurencyjna” – wyjaśnia Speer.
Kim jest Poilievre
Poilievre po urodzeniu został adoptowany przez parę francusko-kanadyjskich nauczycieli z Saskatchewan. Polityką zajął się bardzo wcześnie – już w szkole, gdy musiał zrezygnować z ukochanych zapasów po doznaniu kontuzji. Swoją pierwszą darowiznę, jeszcze jako nastolatek przekazał na cele polityczne. Wówczas też napisał krytyczny artykuł do lokalnej gazety, po tym, jak podniesiono składkę emerytalną.
„Pierre jest niemal laboratoryjnym konserwatystą” – uważa Speer, były doradca Harpera, gdy ten był premierem. „Wygląda jak konserwatysta, mówi jak konserwatysta, nosił ze sobą egzemplarze »Spectatora«, gdy był na uniwersytecie. Ma tę centroprawicową pamięć mięśniową, która czyni go całkowicie wiarygodnym” – zaznacza.
Poilievre jest posłem od 25. roku życia, po raz pierwszy wybrano go w 2004 r. Został sekretarzem parlamentarnym premiera, gdy Konserwatyści zdobyli władzę w 2006 r. W latach 2013-2015 był ministrem ds. reform demokratycznych, a następnie zatrudnienia i rozwoju społecznego w 2015 r. W latach 2017-2022 pełnił funkcję ministra finansów. Został kiedyś przyłapany na mówieniu „f*** you guys” do innych posłów na posiedzeniu komisji i używaniu „bras d’honneur” (u nas zwanego „gestem Kozakiewicza”) w Izbie Gmin. Zapytany przez grupę reporterów o swoje bojowe i hiperpartyjne podejście, odpowiedział: „Dajcie spokój, jestem bardzo miłym facetem”.
Bonner zauważa, że Poilievre od zawsze „rozkoszuje się sparingiem słownym”. Speer podkreśla szorstki styl polityka i jego zamiłowanie do debaty. „Przemawia do prawicowców w sposób, który mniej dotyczy polityki, a bardziej sprostaniu chwili” – informuje.
Za niskimi podatkami i likwidacją mediów państwowych
Polityk zyskał na popularności także wtedy, gdy jako jedyny konserwatysta głównego nurtu sprzymierzył się z protestem kierowców ciężarówek przeciwko mandatom za brak szczepionki, na początku 2022 r. Kiedy „Konwój Wolności” wjechał do Ottawy, Poilievre stojący na wiadukcie krzyczał: „Wolność, nie strach” i „Kierowcy ciężarówek, nie Trudeau”.
Ostatecznie Poilievre’owi zaczęto zarzucać wykorzystywanie i wzmacnianie powszechnego gniewu z powodu środków wprowadzonych w związku z Covid. Jednak dzięki temu stał się jeszcze bardziej popularny. „Gdybym mu doradzał, odradzałbym mu stanowisko, które zajął i całkowicie bym się pomylił” – przyznaje Speer.
Poilievre również bardzo wcześnie ostrzegał o możliwych skutkach inflacyjnych dodrukowania pieniędzy i wydatków publicznych w odpowiedzi na Covid. Teraz zamierza zwolnić gubernatora Banku Kanady, Tiffa Macklema, za bycie „osobistym bankomatem” Trudeau. Oskarża go o drukowanie pieniędzy w celu finansowania wydatków deficytowych na pandemię i podsycanie tego, co nazywa „Justinflacją”.
Planuje również zlikwidować publicznego nadawcę radiowo-telewizyjnego, jakim jest Canadian Broadcasting Corporation (CBC), uważając, że jest to „stronnicze ramię propagandowe Partii Liberalnej”. Twierdzi, że pozwoli to rządowi federalnemu zaoszczędzić miliard dolarów rocznie i chce przekształcić siedzibę CBC w przystępne cenowo mieszkania.
Chętnie sięga po teorie spiskowe. Łączy to jednak z tradycyjnym konserwatyzmem małych państw i niskich podatków. „Jest bardzo wierny zasadom wolnego rynku, które tak dobrze służyły centroprawicowym partiom w latach 80. i 90. ubiegłego wieku, ale chce je stosować w sposób, który jest bardziej odpowiedni dla dzisiejszych problemów” – tłumaczy Roth.
Poilievre zdecydowanie popiera Ukrainę. Przyrzekł też, że nigdy nie ograniczy dostępu do aborcji. Podczas kampanii często powtarza, że 90 proc. czasu należy poświęcić na mówienie o tym, czym martwi się 90 proc. społeczeństwa.
Porażka kanadyjskiego premiera
Justin Trudeau i jego rządząca Partia Liberalna znaleźli się w poważnym niebezpieczeństwie. Premier się broni i argumentuje, że Poilievre atakuje instytucje kraju za pomocą „miotacza ognia”. Ostrzega wyborców, ale niewielu go już słucha.
Został wybrany na głowę państwa po raz pierwszy w 2015 r. Obiecywał wówczas ograniczenie emisji dwutlenku węgla i legalizację marihuany, co w tamtym czasie przemawiało do młodych wyborców. Teraz jednak bardziej martwią się o to, czy kiedykolwiek będzie ich stać na wyprowadzenie się z domu rodziców.
To właśnie obawy związane z mieszkalnictwem i imigracją pogrążają obecne władze Kanady. „Przez pewien czas, gdy ludzie narzekali na koszty życia, rząd zasadniczo mówił im, że się mylą. Teraz przestali oszukiwać społeczeństwo i przyznali, że problem istnieje, ale nie mają żadnych rozwiązań” – mówi Roth.
Prawdopodobnie najbardziej obciąża Trudeau fakt, że imigracja stała się w Kanadzie tematem spornym. Jest to kraj o populacji nieco ponad połowę mniejszej niż ta Wielkiej Brytanii, ale o powierzchni 41 razy większej.
Jeszcze niedawno Kanada jawiła się jako postnarodowy raj. Powieściopisarz Yann Martel opisał swoją ojczyznę jako „najwspanialszy hotel na ziemi”. Jednak od połowy 2022 r. liczba mieszkańców Kanady wzrosła o 2,35 mln. Z jednej strony pomogło to ożywić gospodarkę, z drugiej przyczyniło się do wzrostu cen nieruchomości i zwiększyło obciążenie usług publicznych. „W Kanadzie od dawna panował ponadpartyjny konsensus co do umiarkowanego poziomu imigracji, ale zniknął, ponieważ liberałowie pozwolili na jej gwałtowny wzrost. Reakcja nie ma tak naprawdę charakteru ksenofobicznego – po prostu ludzie nie mają, gdzie mieszkać” – wyjaśnia Bonner.
W wyborach uzupełniających, które odbyły się latem, Partia Liberalna straciła na rzecz konserwatystów zajmowany przez 30 lat mandat federalny w Toronto. Także w Montrealu, rodzinnym mieście Trudeau, we wrześniu Liberałowie oddali mandat, który zajmowali niemal nieprzerwanie od II wojny światowej. Tu wygrała Bloc Québécois, regionalna partia separatystyczna.
Menedżer kampanii Partii Liberalnej niedawno zrezygnował po tym, jak podobno powiedział Trudeau, że nie ma nadziei na wygranie następnych wyborów. Na początku tego miesiąca kanadyjska Nowa Partia Demokratyczna (NDP) wycofała się z umowy o wotum zaufania z rządem mniejszościowym. „Trzymamy się na włosku” – mówi Aziz.
Ku wyborom
Oczywiście największe wyzwanie dla Poilievre’a dopiero nadejdzie. Istnieje bowiem ogromna różnica między udaną kampanią wyborczą w opozycji a udanym programem rządowym po objęciu władzy.
Dziś wydaje się, że Poilievre skłania się ku podobnym zmianom, które przyniosły Borisowi Johnsonowi sukces w wyborach parlamentarnych w Wielkiej Brytanii w 2019 r. Niepokojąca jest natomiast niejednoznaczna reakcja Poilievre’a, gdy Trudeau podniósł podatek od zysków kapitałowych. „To sprawiło, że jestem nieco zaniepokojony możliwymi przyszłymi napięciami w jego programie politycznym” – mówi Speer. „Jeśli jest to jednorazowa sytuacja, to w porządku; jeśli stanie się to nawykiem, zacznie spotykać się z krytyką ze strony wolnorynkowych typów, że stał się nieco miękki. Jestem ciekaw, jak Poilievre pogodzi tradycyjną konserwatywną receptę na ożywienie gospodarki ze swoimi wysiłkami na rzecz poszerzenia bazy partii” – dodaje Speer.
Z kolei Aziz obawia się, że populizm i szorstki styl Poilievre’a mogą przynieść odwrotny skutek i jedynie podzielić społeczeństwo. „W tej chwili wykorzystuje on gniew i nastawia Kanadyjczyków przeciwko sobie” – mówi.