fbpx
8 listopada, 2024
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Krótko- i dalekowzroczność a wykluczenie

Marek Oktaba
Marek Oktaba

Nowy Świat 24 | Redakcja

Z patrzenia dalekowzrocznego wynika szereg korzyści tak dla gospodarki, jak i dla organizacji całej wspólnoty społecznej i politycznej. Tego bardzo dziś brakuje Unii Europejskiej. Jednym z wniosków z patrzenia dalekowzrocznego jest uświadomienie sobie, iż z dobra wspólnego nikt nie może być z niego wykluczony. Łatwo uświadomić sobie, że gdy kogokolwiek się wykluczy, to się będzie mściło na naszych warunkach bezpieczeństwa, choćby nawet to miało nastąpić dopiero za jedno czy dwa pokolenia. Nie jest roztropnie doprowadzać kogokolwiek do rozpaczy, bo ten ktoś może się porywać na rzeczy godne pożałowania. Sprawa nie jest prosta, bo są tacy, których wykluczają jakieś uwarunkowania lub którzy sami się wykluczają, kierując się złą wolą. Trzeba jednak podejmować starania o ograniczanie przestrzeni wykluczenia oraz o tworzenie mechanizmów integrowania wykluczonych.

Postulat, by nikogo nie wykluczać, pozwala dobrze uchwycić istotę dobra wspólnego, odróżniając je od takiego dobra, które ma być dzielone tylko w pewnym zamkniętym kręgu. Jeżeli mamy dobrą wolę dzielić się ze wszystkimi, to budujemy nową kulturę i szerzymy nową wyobraźnię, przełamując to, co nas dzieli oraz wzajemnie antagonizuje. Nie mówimy tu o jakichś bajkach czy infantylnych marzeniach. Przykładowo, przedsiębiorcy mogą się starać wszystkich włączać w krąg naszych klientów, dostawców i kontrahentów, na zasadach dla każdego korzystnych. To jest budowanie szerokiego rynku współpracy, sięgając po wszystkie zakątki kraju i kontynentu, zaś tocząca się wewnątrz gospodarki naturalna konkurencja prowadzona będzie wedle zasad fair play, jak w zdrowym sporcie. W takich warunkach społeczeństwo będzie osiągało coraz wyższą spójność, gospodarka będzie notować wyższe obroty, a równolegle tworzyć się będą warunki pozwalające podejmować wspólną obronę w obliczu ataku globalnego drapieżnika.

Obecny we współczesnej kulturze przerost indywidualizmu, a także upatrywanie w chciwości i egoizmie sił sprzyjających ekspansji gospodarczej, zamazują wymiar tego, że nikt nie może być wykluczony. Chciwość i egoizm w naturalny sposób pozostawiają część ludzi w stanie wykluczenia. Zaś gdzie wykluczenie lub chociażby nim zagrożenie, tam rozwija się mowa nienawiści, oraz pojawiają się tendencje do naruszania praw ludzkich, po to aby tworzyć dla siebie strefę indywidualnego bezpieczeństwa. W skali ogólnospołecznej to jednak daje marne rezultaty, gdzie gospodarka osiąga niezadawalający poziom skuteczności, zaś w społeczeństwach rozwijają się niekorzystne zjawiska, aż po stany patologiczne. Szczególnie groźne jest szerzenie się ubóstwa, gdzie brutalizacja życia oznacza łamanie praw wszystkich, którzy są słabsi. Zasada dobra wspólnego nie dopuszcza takiego scenariusza, że wtedy będzie lepiej, jeżeli część ludzi, takich zachowujących się niestosownie, zostanie wyeliminowana. Jak długo pojawiać się będzie wykluczanie kogokolwiek, tak długo tworzyć się będzie zagrożenie tym, że ludzie doprowadzania do rozpaczy chwytać się będą środków i działań burzących porządek prawny i społeczny.

Ważnym wymiarem kultury lepiej służącej dobru wspólnemu jest szerzenie zaufania, co powinno być owocem wspomnianego wcześniej przechodzenia od krótkowzroczności do dalekowzroczności. Brak zaufania jest wielką bolączką Polski oraz innych krajów strefy post-sowieckiej. Bolesnym tego przykładem są relacje pomiędzy przedsiębiorcami a administracją, w czym odbijają się dawne sowieckie tradycje traktowania służb skarbowych jako narzędzia do zwalczania prywatnej przedsiębiorczości, a także rozległe tendencje do korupcji. Dziś polscy przedsiębiorcy zbyt mało inwestują w swym własnym kraju, właśnie dlatego, że cierpimy na niedobór wzajemnego zaufania. Nie pomagają tu również wewnątrz-polskie wojenki oraz eskalowanie nienawiści. Zamiast tego potrzebujemy pogłębiania współpracy opartej na przejrzyście prezentowanych danych świadczących o spełnianiu wszelkich zasad uczciwości oraz wiarygodności. Tym samym, w miejsce obecnych podziałów i wrogości, będzie następowało szerzenie zaufania, bez którego trudno marzyć o dobrych wynikach krajowej gospodarki. Te wyniki są wyższe tam, gdzie rządzi kultura zaufania, uczciwości i wiarygodności.

Tego typu kultura towarzyszyła inicjowaniu procesu integracji europejskiej, z epoki Roberta Schumana, Konrada Adenauera i Alcide de Gasperiego. Ta kultura przed długi czas rodziła sukces za sukcesem. U Schumana znajdujemy wypowiedź budującą połączenie między „interesem” a „braterstwem”: „Zamiast dawnemu nacjonalizmowi, podejrzliwej i nieufnej niezależności, ufamy interesom, decyzjom i przeznaczeniu tej nowej wspólnoty państw, wcześniej ze sobą rywalizujących. Ta nowa polityka opiera się na solidarności i wzrastającym zaufaniu. Stanowi ona akt wiary, nie takiej jednak, jaką żywił Jean Jacques Rousseau, wierzący w ludzką dobroć, i jakiej dwa ostatnie wieki tak okrutnie zadały kłam, lecz wyznanie wiary w zdrowy rozsądek narodów przekonanych nareszcie, że ich ocalenie tkwi we wzajemnym porozumieniu i we współpracy pomiędzy nimi tak mocno i rzetelnie zorganizowanej, że żaden rząd w ten sposób powiązany nie będzie już mógł się od tego uchylić. Oby ta idea pojednanej i silnej Europy stała się odtąd hasłem młodych pokoleń, pragnących służyć wyzwolonej wreszcie od nienawiści i lęku ludzkości, która uczy się na nowo, po zbyt długo trwających konfliktach i rozdarciach, chrześcijańskiego braterstwa (Dla Europy, Kraków 2003, s. 27-28). Tak więc, zdaniem Schumana, najlepszym interesem dla narodów Europy jest budować braterstwo.

Ten postulat pozostaje w rażącej sprzeczności z prowadzonymi obecnie staraniami, by utworzyć europejskie super-państwo w jak największym stopniu sterowane ze swej centrali. Schuman przestrzegał przed tworzeniem super-państwa, i pisał: „Zjednoczenie Europy nie dokona się ani wyłącznie, ani przede wszystkim dzięki instytucjom europejskim; ich powstanie poprzedzi rozwój myśli i poczucia solidarności” (s. 29).

Nigdzie nie znajdziemy równie owocnego źródła dla myśli i poczucia solidarności, jak w Ewangelii. Chrześcijaństwo przez dwa tysiące lat kształtowało się głównie wraz ze społecznymi, gospodarczymi i politycznymi strukturami Europy. Gdy dzisiaj chrześcijaństwo jest krytykowane, to w znacznej części dzieje się tak za jego naleciałości pochodzące do tych starych struktur. Gdy struktury się zmieniają, to powinno powodować przechodzenie chrześcijaństwa na wyższe poziomy, gdyż trwanie przy samych tylko starych rozwiązaniach staje się anachroniczne.

Tak się powinno wydarzać po to, aby ratować Europę, gdzie szerzą się działania mające wykluczać czy to przeciwników politycznych, czy to kręgi nie dość nowoczesne, aby się zachwycały one nowo tworzonymi pomysłami ideologicznymi. Kontynentowi potrzeba myślenia i patrzenia długowzrocznego.

Źródło:Redakcja

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: