Bezpośrednim źródłem pytań, jakie pojawiły się w związku z projektem nowelizacji, jest wprowadzona w jego zapisach nowa kategoria, a mianowicie „dostawcy wysokiego ryzyka”. Zaliczenie do owej kategorii „z automatu” wyeliminuje producenta z grona potencjalnych partnerów, realizujących usługi na rzecz podmiotów, kluczowych dla bezpieczeństwa. Co więcej, newralgiczna dla rynku telekomunikacyjnego zmiana została przemycona nie tyle w samym projekcie, ile w jednym załączników do projektu noweli, a mianowicie w wykazie produktów i usług podlegających wycofaniu w razie zaliczenia producenta do wspomnianej kategorii – tj. dostawcy wysokiego ryzyka.
Jeszcze w kwietniu, kiedy zaprezentowano projekt publicznie, funkcjonował w nim zapis następującej treści: „5G Radio Base Station Baseband Unit oraz inne funkcje”, podczas kiedy omawiana przez nas wcześniej wersja zaprezentowana w październiku zawiera sformułowanie: „Radio Base Station Baseband Unit and other features such as Radio Units and antennas”. Jak widać, znika kluczowy passus: „5G”.
Zmiana kojarzona jest z wieloletnim znajomym Krzysztofa Gawkowskiego, prezesem Zarządu Związku Cyfrowa Polska Michałem Kanownikiem. Sam Gawkowski kieruje resortem cyfryzacji jako reprezentant Nowej Lewicy w koalicyjnym rządzie, stąd jego pozycję wzmacnia funkcja wicepremiera. O co więc w istocie chodzi?
W Polsce funkcjonuje 44,5 tys. stacji bazowych łączności bezprzewodowej, z czego 1/3 to sprzęt chińskiego potentata Huawei. W efekcie poprawki zgłoszonej przez Związek Cyfrowa Polska, realna wydaje się konieczność wymiany owego sprzętu, a to oznacza miliardy. Kto je zarobi? Sprawa otwarta, tyle że domniemany autor poprawki, to w przeszłości członek Warszawskiej Rady SLD, a wcześniej asystent prominentnego wówczas polityka lewicy (m.in. rzecznika rzędu Józefa Oleksego) – Michała Tobera. To wówczas, w młodzieżówce SLD debiutował politycznie obecny wicepremier i Minister Cyfryzacji.
Rzecz sama w sobie nie wydaje się istotna, zwłaszcza że obaj panowie nie wypierają się znajomości. Tyle że uzasadnienie dla zgłoszonej poprawki brzmi: „w celu uniknięcia wątpliwości interpretacyjnych”. Ministerialny komentarz do przebiegu i wyników konsultacji ogranicza się w tym przypadku do sformułowania: „uwaga uwzględniona”, bez odniesienia do ewentualnych następstw.
Zdaniem wielu przypomina to wrzutkę „lub czasopism”, a co było dalej i jaką cenę polityczną zapłaciła lewica, za sprawą tzw. Komisji Rywina, wiemy aż nadto dobrze. Gdy nie wiadomo, o co chodzi, zwykle chodzi o pieniądze, a znane polskie porzekadło dopowiada, że „diabeł tkwi w szczegółach”. Jak twierdzi Prezes Stowarzyszenia Inżynierów Telekomunikacji Piotr Kuriata, opis sprzętu kategorii 5G, który wykreślono, oznaczałby wymianę urządzeń tej klasy, jedynie producenta z Chin, a tym samym operacja zamknęłaby się w również niebagatelnej, ale daleko niższej kwocie, rzędu kilkuset milionów złotych. Tylko… i aż tyle.
Rozszerzenie wykazu o urządzenia klasy 3 i 4 G, to konieczność poniesienia w następstwie obligatoryjnej wymiany sprzętu kosztów w wysokości od 4 do 6,5 mld złotych. Dyrektor zarządzający fundacji Digital Poland Piotr Mieczkowski szacuje liczbę lokalizacji sprzętu produkcji Huawei, eksploatowanego przez operatorów telefonii komórkowej na nie mniej niż 12 tys. Sam koszt zakupu nowego sprzętu to w tym przypadku nie mniej niż 3,6 mld złotych, a wraz z wydatkami z tytułu montażu i konfiguracji nowych urządzeń może to być, aż 7 mld złotych.
Nie od dziś operatorzy telefonii komórkowej w całej UE ograniczają zakupy sprzętu w Państwie Środka, tyle tylko, że wprowadzona poprawka znakomicie rozszerza potencjalny front inwestycji, nawet o 300 proc. W Polsce na tym sprzęcie pracują obecnie: Play, Orange Polska oraz T-Mobile Polska. Wyjątek stanowi wchodzący w skład Cyfrowego Polsatu Polkomtel (Plus).
Komentujący sprawę Bogusław Chrabota przypomina, że począwszy od roku 2018 polityka zakupowa teleoperatorów uległa wyraźnej ewaluacji. Na przykład Play kupuje od Ericssona, Orange i T-Mobile modernizują sieć z Nokią. Obie firmy – Ericsson i Nokia są członkami Izby, kierowanej przez Michała Kanownika. Przypadek? Należy wątpić! Przez litość pominiemy wyjaśnienia resortu, który wskazuje, że kategoria „dostawca wysokiego ryzyka” nie wymienia z nazwy chińskiego producenta, podobnie jak poprawka nie wskazuje też potencjalnych dostawców. Jeśli jednak przytoczymy znane z „Nowych Aten” stwierdzenie ks. Benedykta Chmielowskiego: „koń – jaki jest, każdy widzi”, dalsze komentarze wydają się zbędne.