fbpx
8 listopada, 2024
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Sympatycy rządu Tuska dziękowali mi za zdemaskowanie troli Giertycha

Wiktor Świetlik
Wiktor Świetlik

Nowy Świat 24 | Redakcja

Z użytkownikiem platformy X (dawny Twitter) kryjącym się za nickiem “Profesor Pingwin” o tym, jak funkcjonuje farma troli Romana Giertycha, rozmawia Wiktor Świetlik 

Jak się czuje pogromca troli Giertycha? Gandalf polskiego X-a?

Z jednej strony czuję satysfakcję, że udało się obnażyć coś, co wielu osobom wydawało się niewidoczne. Ale z drugiej strony, muszę przyznać, że cała ta sytuacja dodała mi trochę stresu. Teraz muszę bardziej uważać na to, co robię w internecie, bo wiem, że niektóre osoby mogą chcieć mi zaszkodzić. Jednak jestem zadowolony, że zrobiłem coś, co może pomóc ludziom lepiej zrozumieć, jak działają mechanizmy manipulacji w sieci.

Dostał pan jakieś groźby w związku z ujawnieniem farmy troli Romana Giertycha?

Tak, niestety były takie sytuacje. Otrzymywałem wiadomości od anonimowych kont, które groziły mi zdemaskowaniem, publikacją moich prywatnych danych. Było też kilka wiadomości, które wprost sugerowały, żebym „odpuścił” temat, bo mogę się narazić na nieprzyjemności. Ale traktuję to jako element całej tej gry. W końcu, kiedy ktoś obnaża mechanizmy manipulacji w internecie, reakcja drugiej strony jest w pewnym sensie przewidywalna.

“Sieć na wybory” Romana Giertycha budziła powszechne zainteresowanie, ale pan zainteresował się bardziej. Co się stało?

Postanowiłem to zbadać, bo widziałem, że jest to system wykorzystywany do manipulowania opinią publiczną. Zwróciłem na “Sieć” uwagę dwa lata temu, kiedy założyłem konto na platformie X. Roman Giertych właśnie wtedy intensywnie rekrutował ludzi. Potem miało to spory wpływ na wybory i jego wejście do Sejmu. 

Jest pan typowym pisowskim fanatykiem, jak chcą silni razem, czyli główna siła zasilającą farmę Giertycha?

Jestem stosunkowo młodym człowiekiem ze stolicy.

Do tego zapewne wykształconym. Pracuje pan w korporacji, a wszyscy znajomi głosują na Tuska i Trzaskowskiego?

Już nie pracują w korporacji. Moje środowisko jest zróżnicowane pod względem politycznym, co mi nie przeszkadza. Mam znajomych o różnych poglądach.

Zbudował pan silny profil na X. Jakieś rady?

Nie miałem żadnych specjalnych trików na popularność, po prostu dzieliłem się swoimi spostrzeżeniami, które trafiały do ludzi. Zaczęło się od zainteresowania wydarzeniami na wschodniej granicy. Chciałem mieć na bieżąco informacje o wojnie na Ukrainie. Wcześniej miałem już konto na Twitterze, ale nie było zbyt aktywne. Postanowiłem wznowić działalność, gdy wybuchł konflikt. Nie wiem dokładnie, co przyciągnęło ludzi do mojego profilu, myślę, że to była kwestia przypadku i odpowiedniego czasu. Publikuję to, co aktualnie mnie interesuje. Mam kilka serii tweetów, które zyskały popularność, jak „pamiętniczek” – fikcyjny dziennik, który przyciągnął sporo fanów. Ostatnio rzadziej go publikuję, bo brakuje mi weny.

To była kwestia mojej irytacji tym, jak Giertych zarządza emocjami ludzi. Zdecydowałem, że trzeba coś z tym zrobić, i postanowiłem ich „strollować”

Aż zdecydował się pan spenetrować farmę troli Giertycha po czym został pan gwiazdorem “internetów”. Pogoń za sławą? 

Kwestia irytacji. Irytacji tym, jak Giertych zarządza emocjami ludzi. Zdecydowałem, że trzeba coś z tym zrobić, i postanowiłem ich „strollować”. Nie planowaliśmy tak dużej akcji, ale w trakcie wszystko się rozrosło.

„Wy”?

Kilka osób pomogło mi dostać się do grup Giertycha, tworząc fałszywe konta, które przez jakiś czas publikowały treści antyrządowe.

Aby dostać się do tych grup, musieliśmy stworzyć konta z rozpoznawalnymi symbolami, jak osiem gwiazdek

Znacie się nawzajem?

Poznaliśmy się na X. Nie znamy się z nazwisk. Nie wszyscy uczestnicy tej akcji wiedzą o sobie nawzajem.

Jak trójki konspiracyjne. Stworzył pan konspirację antytrolową. Jak wyglądało „legendowanie” kont, które stworzyliście?

Aby dostać się do tych grup, musieliśmy stworzyć konta z rozpoznawalnymi symbolami, jak osiem gwiazdek, czy inne charakterystyczne dla środowiska „Silni Razem”. Ważne było, aby konto wyglądało na aktywne i publikowało treści antyrządowe, co pozwalało nam dołączyć do grupy zarządzanej przez koordynatora.

Sieć Giertycha i „Silni Razem” to to samo?

To nie jest dokładnie to samo, ale te grupy się przenikają. Koordynatorami w niektórych przypadkach są osoby z „Silni Razem”. Obie grupy skupiają zwolenników Koalicji Obywatelskiej, choć czasami atakują również inne partie opozycyjne, jeśli jest taka potrzeba.

Jak wyglądał proces weryfikacji, aby dołączyć do grupy?

Weryfikacja była stosunkowo prosta. Trzeba było mieć konto z odpowiednią ilością obserwujących i historią publikowania treści antyrządowych. Koordynator sprawdzał konto, zanim dodał je do grupy. Z czasem weryfikacja stawała się coraz mniej surowa, a po naszych działaniach Giertych przyjmował nawet konta o mniejszej aktywności, bo był presja na szybkie rekrutowanie ludzi.

Giertych się przy tym narobił…

W każdej grupie jest koordynator, a w większych grupach czasami także dodatkowy koordynator. Są tam różne osoby, od zwykłych użytkowników, po znane postacie z Twittera. Zadaniem użytkowników jest promowanie hashtagów dnia i publikowanie odpowiednich postów. Grupy są bardzo dobrze zorganizowane, a Giertych jest obecny w każdej z nich.

To było największe odkrycie – jak duża jest ta farma i jak dobrze zorganizowana. Zadaniem użytkowników jest wbijanie hashtagów do trendów na X

Sprawnie to jest zorganizowane?

Szczerze mówiąc, to było największe odkrycie. Jak duża jest ta farma i jak dobrze zorganizowana. Zadaniem użytkowników jest wbijanie hashtagów do trendów na X, bez względu na to, czy mają one sens, czy nie. Często posty były bardzo proste, a celem było jedynie wypchnięcie hashtagu na pierwsze miejsce.

Namieszaliście w grupach po tym, jak sprawa waszej działalności wyszła na jaw?

Zapanowała spora panika. Zaczęły się „polowania na czarownice”, usuwano podejrzane konta, a na innych grupach ostrzegano przed nimi. Giertych przez kilka dni przestał się udzielać na czatach, ale ostatecznie wrócił do aktywności. Udało im się usunąć jedno z naszych kont, ale większość naszych kont wciąż działa i nadal monitorujemy sytuację.

W grupach byli jacyś dziennikarze lub politycy?

Nie widzieliśmy dziennikarzy, ale w grupach są politycy Koalicji Obywatelskiej, jak posłanka Aleksandra Wiśniewska z Łodzi. Były też inne osoby związane z polityką.

Mówiło się, że Giertych płaci trolom. Zresztą i na logikę tak wychodzi. Bo komu by się chciało to robić za darmo?

Nie widzieliśmy żadnych dowodów na płacenie za działania w sieci. Wszystko wskazuje na to, że ci ludzie robią to za darmo, z pobudek politycznych.

Jak wygląda praca w grupach?

W każdej grupie panuje pewien schemat. Codziennie rano jest publikowany hashtag dnia, a użytkownicy mają za zadanie jak najwięcej publikować z tym hashtagiem. Grupy są zorganizowane tak, aby w ciągu dnia reagować na bieżące wydarzenia, np. atakując osoby niewygodne politycznie. Użytkownicy nie zastanawiają się nad tym, co robią – po prostu automatycznie podbijają treści.

A wpływ tego wszystkiego na politykę. Nie przesadzamy wszyscy?

Farma ma spory wpływ na narrację w mediach. Giertych, dzięki swojej grupie, jest w stanie narzucać tematy dnia i wpływać na to, jakie kwestie są dyskutowane. To także forma cyfrowej mgły, która zasłania niewygodne tematy dla Koalicji Obywatelskiej. Giertych wykorzystuje swoje zaplecze internetowe do dyscyplinowania koalicjantów, a nawet członków Koalicji.

Z perspektywy uważnego człowieka, który tam był w środku. Roman Giertych budował tę sieć, by wpływać na politykę w kraju, czy budować pozycję w KO?

I to, i to. Ale myślę, że zbudowanie takiej sieci to przede wszystkim jego sposób na umacnianie swojej pozycji politycznej, szczególnie wewnątrz Koalicji Obywatelskiej. Dzięki tej farmie troli mógł manipulować narracją, podbijać tematy, które były mu wygodne, a także atakować swoich przeciwników politycznych.

Efekt medialny przerósł wasze oczekiwania?

Tak, efekty były zaskakująco dobre. Zainteresowało się tym wielu dziennikarzy, a także politycy. Otrzymałem wiele wiadomości od osób, które popierają Koalicję Obywatelską, ale były wdzięczne, że ktoś ujawnił, jak działa farma. Wielu z nich było zszokowanych, jak duży wpływ ma Roman Giertych na narrację w sieci.

Jak długo trwała wasza infiltracja tej sieci?

Niektóre konta mamy tam od kilku miesięcy, inne od paru tygodni. Z czasem nasza sieć infiltracyjna się rozrosła, ponieważ zgłaszały się do nas osoby z zewnątrz, które chciały pomóc. Akcja była przemyślana – ujawniliśmy tylko część grup, żeby nie zdradzić całego naszego zasięgu.

Jak Pana zdaniem można walczyć z takimi farmami troli? Istnieje sposób, żeby ograniczyć ich wpływ?

Na pewno kluczowa jest edukacja użytkowników mediów społecznościowych. Ludzie muszą być świadomi, że takie farmy istnieją i że mogą być manipulowani. Platformy takie jak X powinny też wprowadzać lepsze mechanizmy moderacji i wykrywania sztucznie napędzanych treści. Oczywiście, pełna eliminacja takich działań jest niemożliwa, ale im więcej osób będzie świadomych, jak działają farmy troli, tym trudniej będzie manipulować nimi na tak dużą skalę.

Kluczowa jest edukacja użytkowników mediów społecznościowych. Ludzie muszą być świadomi, że takie farmy istnieją i że mogą być manipulowani

Będzie tych farm coraz więcej? Giertych przetarł w Polsce szlaki?

Niestety, wszystko wskazuje na to, że tak. Media społecznościowe stają się coraz bardziej wpływowe, a farmy troli to narzędzie, które jest relatywnie tanie, a jednocześnie bardzo skuteczne. Z pewnością będziemy widzieć więcej takich działań w przyszłości, szczególnie w okresach wyborczych. To jedno z wyzwań, przed którymi stoimy jako społeczeństwo – jak zachować autentyczność i prawdziwą debatę publiczną w obliczu takich manipulacji.

Jak chronić się przed manipulacjami, uleganiem takim farmom, która strony by ich nie tworzyła?

Przede wszystkim, trzeba zawsze sprawdzać źródła informacji. Jeśli coś wydaje się zbyt sensacyjne, warto to zweryfikować w kilku miejscach. Trzeba też uważać na to, jak reaguje się na treści w internecie – to emocje są narzędziem manipulacji. No i pamiętajmy, że nie każda popularna opinia jest prawdziwa. To, że coś jest w trendach, nie znaczy, że jest to wiarygodne.

Wasza akcja nadal trwa… uzależniliście się od tej gry?

Mamy konkretny cel. Nadal monitorujemy sytuację. Nie zamierzamy prześladować tych osób przez miesiące, ale chcemy, aby wiedzieli, że są obserwowani. Jeśli przekroczą granicę, będziemy reagować.

Dziękuję za rozmowę, a na koniec zrobię coś, czego nigdy nie robię w wywiadach. Gratuluję serdecznie! Zrobiliście kawał dobrej roboty.

Awatar Profesor Pingwin (źródło: platforma X)

Źródło:Redakcja

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: