fbpx
18 lutego, 2025
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Problem ekonomicznego doktrynerstwa

Kamil Goral
Kamil Goral

Nowy Świat 24 | Redakcja

Słuchając niektórych ekonomistów można odnieść wrażenie, że za każdym razem mówią dokładnie to samo. Byłoby w tym coś ujmującego, gdyby nie to, że powtarzanie non stop tych samych tez, bez względu na kontekst i okoliczności, wskazuje raczej na brak refleksji nad rzeczywistością niż na konsekwencję.

Ekonomia nie jest nauką ścisłą, nie jest to ani fizyka, ani matematyka nauk społecznych. To, że na szeroką skalę stosuje się w badaniach ekonomicznych zaawansowane metody matematyczne niewiele tutaj zmienia. Potwierdza to fakt, że w ekonomii występują różne szkoły i nurty. Często wybitni badacze różnią się w poglądach na kluczowe tematy. Co więcej, często jest też tak, że strony ekonomicznych sporów mają na podparcie swoich tez liczne wyniki badań naukowych opublikowane w najlepszych fachowych czasopismach. Wyniki jednej pracy przeczą jednak wynikom drugiej, chociaż obie analizują to samo ekonomiczne zjawisko, wydawać by się zatem mogło, że badacze dojść powinni do przynajmniej podobnych, jeśli nie dokładnie tych samych wniosków, a jednak.

To pokazuje, że ekonomia to w znacznej mierze sztuka, w której ważny jest zdrowy rozsądek i coś, co nazwać można wyczuciem, czy zrozumieniem.  Złożoność zjawisk ekonomicznych jest ogromna, wskazanie czemu coś się wydarzyło i miało taki, a nie inny przebieg jest zatem wyjątkowo skomplikowane, często niemal niemożliwe. Do dziś ekonomiści spierają się ze sobą, co tak naprawdę było przyczyną kryzysu finansowego z 1929 roku. Minęło niemal sto lat od jego wybuchu, a wciąż koncepcje są różne w zależności od badacza i podzielanych przez niego poglądów. A przecież nad tematem pochylały się najtęższe ekonomiczne głowy.

Powyższe rozważania prowadzą nas do innego wątku, a mianowicie do tematu ekonomistów, których można nazwać doktrynerami. O co chodzi? O ludzi, którzy bez względu na okoliczności, mówią dokładnie to samo. Mają gotowy zestaw rozwiązań pasujący do każdej sytuacji, i cokolwiek by się nie działo, można mieć niemal stuprocentową pewność, że będą się do niego odwoływać. Są tacy komentatorzy, którzy uważają, że na wszystko najlepszą radą jest wolny rynek. Posuwają się przy tym tak daleko, że nawet ograniczanie monopoli jest dla nich zadaniem dla rynku. Są tacy, którzy uważają, że na wszelkie gospodarcze bolączki konieczna jest interwencja państwa. Im więcej państwa tym lepiej, najlepiej żeby zatroszczyło się ono o wszystkich do tego stopnia, że weźmie na siebie wypłatę tzw. dochodu gwarantowanego.

I tak dla jednych jakikolwiek kryzys ekonomiczny jest zawsze winą interwencji rządu, który wkraczając w gospodarkę zakłócił jej normalne funkcjonowanie i w ten sposób wywołał załamanie. Drudzy powiedzą, że to właśnie wycofanie się państwa z danego sektora gospodarki, np. poprzez deregulację, było przyczyną krachu. Obu stronom trudno znaleźć wspólny język, bo w zasadzie mówią trochę w różnych ekonomicznych dialektach, co ewidentnie utrudnia wzajemne zrozumienie. Trudność polega na tym, że w wielu kwestiach i jedni i drudzy nie są w błędzie. Weźmy np. kryzys finansowy z 2007 roku, który rozpoczął się w Stanach Zjednoczonych. Nie da się ukryć, że polityka zbyt niskich stóp procentowych Fed przyczyniła się do bańki na rynku nieruchomości. Zatem zwolennicy państwa minimum trafnie na ten aspekt wskazują. Niemniej nie można zapomnieć o deregulacji sektora finansowego, która poszerzyła pole działania instytucji finansowych, i umożliwiła im angażowanie się w ryzykowne transakcje. Obrońcy aktywności państwa w gospodarce powiedzą zatem: „patrzcie, tu leży problem!”.

Skupianie się tylko na jednym aspekcie danego zjawiska ekonomicznego i takie akcentowanie jego roli, aby było to zgodnie z poglądami danej szkoły ekonomicznej, jest typowym przejawem doktrynerstwa. Jest ono zarówno powszechne jak i niebezpieczne. Zawęża bowiem pole widzenia, i z perspektywy polityk publicznych może prowadzić do nietrafnych decyzji i działań. Ocena sytuacji dokonuje się w takim ujęciu niejako uprzednio, przed właściwym przeanalizowaniem danych i okoliczności. Potem wyszukuje się takich wskaźników i tak je interpretuje, aby pasowały one do z góry przyjętej tezy. Trzeba na taką postawę bardzo uważać. Rzetelna analiza ekonomiczna szuka różnych wyjaśnień i nie zamyka się na tę czy inną przyczynę, tylko dlatego, że tak pisał czyjś ulubiony ekonomista w XIX wieku. Doktrynerstwo to nie jest dobry sposób na praktykowanie ekonomii, zdecydowanie nie! Często uskuteczniają je np. marksiści, piewcy kompletnie skomplikowanej przecież teorii, to powinna dodatkowo dać do myślenia.

Źródło:Redakcja

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: