W swojej najnowszej książce Alejo Schapire ostrzega przed kulturą przebudzenia – zjawiskiem, które zagraża liberalnej demokracji, a wraz z nią systemowi europejskich tradycyjnych wartości. Opisuje ten zrodzony na uniwersytetach trend jako religię bez Boga. Metody narzucania go społeczeństwu porównuje do stalinowskich strategii. W „El secuestro de Occidente” dogłębnie analizuje dystopię przebudzenia i sposobu, w jaki pojawiła się ona wraz z przemocą na Zachodzie, po pogromie 7 października 2023 r. w Izraelu.
Wzrost antysemityzmu
Już w swojej poprzedniej książce „La traición progresista” pisarz patrzył na świat przez ideologiczny pryzmat, który nakreślał kontury nowej mentalności, która przeniknęła wszystkie instytucje i systemy rządów na Zachodzie. Atak Hamasu na Izrael tylko uwydatnił, jak naprawdę wygląda sytuacja. Po najgorszej przecież masakrze, jaka dotknęła naród żydowski od zakończenia II wojny światowej, przez Zachód przetoczyła się fala ogromnego antysemityzmu i to jeszcze zanim Izrael oddał pierwszy strzał.
„W debacie publicznej pojawił się już cały konglomerat ludzi, od Black Lives Matter, celebrujących terrorystów na paralotniach, po lewicowe publikacje celebrujące »rewolucję«. Ale już wkrótce zobaczymy, że jest to znacznie bardziej rozpowszechnione, zwłaszcza na dużych, elitarnych uniwersytetach w Stanach Zjednoczonych i Europie, gdzie prześladowanie Żydów i hasła wspierające organizacje terrorystyczne, uznawane za takie przez Unię Europejską lub Stany Zjednoczone, nie zostały wyjaśnione” – mówi pisarz w rozmowie z „La Gaceta”. Właśnie dlatego w swojej książce pokazuje, że wybuch antysemityzmu, który nastąpił po 7 października, tak naprawdę nie narodził się spontanicznie, ani nie pojawił się znikąd. On tylko wydobył na światło dzienne to, co już istniało.
Pisarz przyznaje, że już w pierwszych godzinach po masakrze w Izraelu wiedział, co nastąpi później. Wystarczyło obserwować reakcje radykalnej lewicy w hiszpańskim rządzie, rasistowskich ruchów tożsamościowych, takich jak Black Lives Matter i innych „przebudzonych” grup.
Zaskoczyło go natomiast to, że sprawa palestyńska popierana nie tylko na europejskich uniwersytetach, ale również na kampusach uniwersyteckich w Stanach Zjednoczonych – i to na dużą skalę. „Zobaczyć flagi Hezbollahu, opaski Hamasu, to była nowość” – mówi.
„To zależy od kontekstu”
Schapire zauważa, żewszystko to „dzieje się w nowych ramach ideologii tożsamości, która dzieli świat na ciemiężonych i ciemiężców, białych i nie-białych, i która stawia Izrael po stronie białych ciemiężców, cokolwiek by nie robił, ponieważ jest to determinizm. Oznacza to, że jesteś niewinny lub winny bez względu na to, co robisz, w zależności od koloru skóry lub orientacji seksualnej”.
Jak bardzo jest to już zakorzenione, widać po tym, jak przedstawiciele wszystkich z ośmiu uniwersytetów Ivy League* relatywizują sytuację. Te same uczelnie przecież wydalały studentów, przy nawet najmniejszym podejrzeniu mikro-rasizmu lub mikro-machismu. Nagle, gdy nawoływano do ludobójstwa Żydów, zaczęli mówić: „to zależy od kontekstu”. Ci sami więc, którzy piętnowali wcześniej każdego, kto odbiegał od ich nowego dogmatu, nagle stali się pobłażliwi.
Nowy totalitaryzm
Kultura przebudzenia rozkwitła zarówno na uniwersytetach, jak i w rządach, w kulturze i w całym systemie wytwarzania znaczeń – zauważa pisarz. Zostało to powoli, ale skutecznie wdrożone we wszystkich aspektach życia w sposób totalitarny. „Życie intymne przestało być prywatne i stało się polityczne, czyli »prywatne jest polityczne«. Jest to typowe dla systemu totalitarnego i zaczęło być widoczne w reakcjach, które zbieram. To, co próbuję zrobić, to genealogia tej ideologii, która się nieustannie rozwija, ideologii, która zaprzecza rzeczywistości i ma na celu bardzo brutalną inżynierię społeczną” – tłumaczy Schapire.
Kultura wolności, w której rozwinęły się liberalne demokracje, została więc zdradzona. Nastąpił zwrot o 180 stopni. Nazistowska ideologia doprowadziła do najgorszej masakry ludzkości. To coś, co pozostało w zachodniej świadomości jako „rodzaj grzechu pierworodnego, na który musimy bardzo uważać”. Obecnie, znowu postrzega się ludzi poprzez pryzmat hierarchii rasowej. Jednak w sposób odwrotny od przyjętego przez nazistów. W tej nowej dychotomii biały heteroseksualny mężczyzna nie jest już wzorem, nie jest już najwyższy, ale jest winowajcą wszelkiego zła, we wszystkich czasach i miejscach.
Robi to również wokism. Tak zwani przebudzeni mówią o niewolnictwie, ale odnoszą się tylko do handlu atlantyckiego. Milczą natomiast na temat tego, co działo się i nadal się dzieje w innych krajach.
Żydzi, którzy już zapłacili, będąc ofiarami nazizmu, teraz płacą ponownie, bo są postrzegani jako ktoś, kto z czasem się zasymilował, a to również jest grzechem. Także dobrze sobie radzący na Zachodzie Azjaci są złym przykładem, ponieważ przezwyciężyli rasizm. W imię dekolonializmu reszcie świata narzuca się całkowicie amerykańską i elitarną wizję.
„Niemożliwa ofiara”
Ideologia woke pozwala domniemanej ofierze robić wszystko, uznając każdy z jej czynów za w porządku lub chociaż zrozumiały. Cokolwiek robi „ciemiężca”, jest winny. Żydzi, którzy są po złej stronie, nie mogą więc być w żadnym wypadku traktowani jako ofiary.
Dlatego właśnie zrywane były plakaty ze zdjęciami zakładników porwanych przez Hamas. Nie pozwalano, by uprowadzonym przypisano miejsca ofiar. Za wybaczalne i zrozumiałe uznaje się wszystko, nawet najgorsze, dokonane przez kogoś uważanego za ofiarę. Nawet Sekretarz Generalny ONZ António Guterresa, podsumowując sytuację, powiedział, że „nie dzieje się to w próżni”.
Także forsująca teorię queer amerykańska filozof feministyczna Judith Butler twierdzi, że nie jest istotne, co robią Hamas i Hezbollah, gdyż są one częścią globalnego lewicowego ruchu oporu. W tym przypadku nie ma dla niej znaczenia, że są ultramachistami, że prześladują inne religie lub zabijają homoseksualistów, ponieważ dla autorytarnej lewicy, niewrażliwej na rzeczywistość, to oni są ofiarami.
Uproszczona, dogmatyczna ideologia
„Następnie mamy Queers for Palestine, którzy są białymi mieszkańcami Zachodu obarczonymi winą za bycie białymi i którzy w imię intersekcjonalności, wierzą, że w islamskim fundamentalizmie, znajdą sojusznika w walce z białym kapitalizmem, który pożera świat. Idioci, którzy gdyby tam pojechali, zostaliby wyrzuceni z tarasu” – mówi Schapire.
Króluje ideologiczna poprawność posunięta czasem do absurdu. Na przykład „pojawienie się małej czarnej syrenki, samo w sobie nie jest problemem, choć może wydawać się nieco niedorzeczne w północnoeuropejskiej opowieści. Wciąż jest jednak OK”. Ale nagle na kampusach uniwersyteckich noszenie meksykańskiego kapelusza zostało uznane za rasistowskie i można zostać za to wydalonym. W firmach organizowane są dla pracowników warsztaty na temat różnorodności, równości i integracji. Obecnie jednak powiedzenie podczas nich, że „nie interesuje mnie rasa drugiej osoby” staje się problemem, ponieważ należy przyjąć i powielać schemat hierarchii między ofiarami, w zależności od ich koloru skóry. Faktem jest, że na początku wyraźnie istniał problem nierówności i rasizmu, ale wszystko zmierzało ku lepszemu. Rasizm „ustąpił” jak nigdy wcześniej, homoseksualiści mieli więcej praw. Jednak właśnie w tym momencie, gdy walka z dyskryminacją posunęła się naprzód, zdecydowano, że nigdy nie było gorzej. „Ci ludzie są przekonani, że Stany Zjednoczone są jednym z najbardziej rasistowskich krajów na świecie, podczas gdy jest absolutnie oczywiste, że jest to jedno z najbardziej mieszanych społeczeństw, gdzie prezydentem może być Barack Obama, Donald Trump lub Kamala Harris” – zauważa Schapire. I dodaje: „Ten lewicowy ruch jest przekonany, że Ameryka jest jednym z najgorszych miejsc, tak jak jest przekonany, że w Izraelu panuje apartheid. Ilu Żydów jest w Gazie? Co się stało z Żydami w Afryce Północnej? Gdzie się podziało 800 tysięcy Żydów, którzy mieszkali na Bliskim Wschodzie? Nigdy o tym nie mówią. Nie są w stanie dostrzec najbardziej dotkliwych form dyskryminacji seksualnej, religijnej i innych form dyskryminacji, gdy występują one w Trzecim Świecie, ale są niezwykle bystrzy w odkrywaniu mikro-rasizmu i mikro-machizmu, które powiększają”.
Obsesja rasy
Pisarz uważa, że takie podejście do rzeczywistości jest niebezpieczne. Walka o prawa obywatelskie, walka z uciskiem czarnych i innych mniejszości była w porządku. Jednak obecnie przesłanie Martina Luthera Kinga jest uważane za skrajnie prawicowe, ponieważ chciał on uniwersalistycznej równości. Teraz natomiast trzeba stosować „pozytywną” dyskryminację. „Będziemy więc mieć parytety na uniwersytetach, w miejscach pracy i w wielu, wielu innych aspektach”. – zauważa pisarz. W imię integracji dąży się dziś do stawiania w niekorzystnej sytuacji tych, którzy mają talent i osiągają lepsze wyniki w danym przedmiocie i nagradzania tych, którzy osiągają gorsze wyniki, ale którzy w przeszłości cierpieli w sposób dziedziczny. Dogmatyczni lewicowcy mają całkowitą obsesję na punkcie rasy. Dochodzi do absurdów, takich jak ten, że sztuczna inteligencja nagle zaczyna proponować czarnych Wikingów. Google zmienia swoje algorytmy, aby były bardziej inkluzywne. „Jest to katechizm różnorodności, która, co ciekawe, nigdy nie jest różnorodnością ideologiczną, a zawsze jest różnorodnością wyglądu, ponieważ mają rasistowską wizję sprowadzania ludzi do ich koloru skóry” – zauważa Schapire.
Historia pisana na nowo
Wymazano postać Anny Frank i niektóre z innych postaci. Próbuje się zmieniać przeszłość. Pisarz opisuje w swojej książce próbę podjętą przez „The New York Times” dotyczącą momentu założenia Stanów Zjednoczonych. Według nich było to przybycie pierwszych niewolników. Wciąż podejmuje się próby odczytania całej historii zgodnie z najnowszą ideologią. „To właśnie nazywa się kulturą anulowania, czyli postrzeganiem jako zagrożenia ludzi, którzy ze swoimi błędami i ideologią swoich czasów, wnieśli bardzo interesujące rzeczy. Ale wszystko musi być oceniane tak, jakby cała ludzkość urodziła się pięć minut temu” – wyjaśnia Schapire.
Wychowywanie
Pisarz zauważa, że w pewnym momencie ludzie mają dość ciągłego pouczania. Postęp społeczny jest potrzebny, ale ludzie mają dość tego, że tak naprawdę brakuje dziś wyobraźni. Została ona utracona w kulturze przez nadmierny dogmatyzm. Zamiast tworzyć nowe, przerabia się wszystko, co stare. Brakuje jakiegokolwiek nowego wkładu, nowych pomysłów. „Marvel, na przykład, jest katastrofą” – mówi Schapire.
Wydaje się też, że tolerancja sięgnęła już granic, z hiperseksualizacją dzieci, zabiegami zmiany płci, innymi słowy, próbą narzucenia dzieciom tej ideologii, bez względu na wszystko. I pojawia się coraz więcej miejsc, w których się to odwraca. Na przykład w Wielkiej Brytanii wycofano się z blokerów dojrzewania, a kliniki, w których przeprowadza się operacje m.in. zmiany płci, podlegają znacznie silniejszym regulacjom. Zakazuje się też umieszczania ludzi transpłciowych w więzieniach dla kobiet, ponieważ gwałcili oni kobiety. Kobiety-sportowcy coraz częściej buntują się i mówią: „Spójrz, naprawdę poświęciłam całe swoje życie, aby wygrać pół sekundy w pewnego rodzaju wyścigu i nagle pojawia się osoba z ciałem mężczyzny i wiem, że już nigdy nie stanę na podium”. Dzięki pandemii wielu rodzicom otworzyły się oczy na to, co się dzieje. Zmuszeni do zostania domowymi nauczycielami zaczęli odkrywać, czego uczą się ich dzieci i zrozumieli, w jakim stopniu cała ta ideologia została zaimpregnowana w materiałach szkolnych.
Tylko „moja prawda”
Nie lepiej jest na uniwersytetach. Tu rozwinęło się wiele pseudonaukowych wydziałów, na których nie ma już nic do udowodnienia. Punktem wyjścia jest dogmat, wszystko jest subiektywne i nic nie jest falsyfikowalne ani weryfikowalne. Znajdujemy się w absolutnej relatywizacji kulturowej, gdzie liczy się odczucie każdej osoby, „moja prawda”. Gdzie nie ma już obiektywnych prawd, gdzie uniwersalizm jest postrzegany jako coś skrajnie prawicowego. Co więcej, zaczęto mówić o rasistowskiej punktualności, o dokładności jako o czymś rasistowskim. Wyraz „zasługa” to obecnie jedno z najgorszych słów. W imię dobra i prawdziwie szlachetnych idei, takich jak równość i różnorodność, w rzeczywistości proponuje się coś, co bardzo przypomina zemstę rasową, której głównym motorem jest sentyment.
Ma to fundamentalne znaczenie. Kraje, takie jak Katar potrafią to wykorzystać dla siebie, promując na zachodnich uniwersytetach okrutną ideologię islamistyczną. Do tego dochodzi ogromna naiwność tych ludzi Zachodu, „którzy myśleli, że mają wspólną sprawę z uciskanymi na całym świecie, jeśli zjednoczyli się przeciwko wyznaczonemu winowajcy wszystkich, białemu heteroseksualnemu mężczyźnie”. To jest przyczyna tego, co wydarzyło się na kampusach uniwersyteckich w ostatnim czasie i w tym, jak media potraktowały wojnę w Gazie. Liczą się sentymenty, a te są ważniejsze niż faktyczna prawda.
Błądzące media
Wielu współpracowników agencji czy mediów takich jak BBC i innych bardzo ważnych mediów głównego nurtu są to byli palestyńscy bojownicy.
Pisarz odnosi się do tego, także w swojej wcześniejszej książce „The Progressive Betrayal”. Pisze tam, że „istnieje socjologia dziennikarzy i naukowców, która została ukształtowana przez tę ideologię, to pragnienie sprawiedliwości społecznej. Funkcjonują oni w ekosystemie, w którym oczekuje się od nich narracji, w której niektórzy są dobrzy, a inni źli, i wszystko musi do tego pasować. Prawda jest taka, że przerodziło się to w coś bardzo strasznego, ponieważ jest to zaangażowane dziennikarstwo w najgorszym wydaniu”.
Do tego wypowiadają się duże organizacje międzynarodowe, takie jak Czerwony Krzyż, który nigdy nie odwiedził żadnego zakładnika, czy UNRWA (ostatnio Izrael zakazał jej działalności na terenach objętych operacją przeciw Hamasowi), której dyrektorzy i inni pracownicy nierzadko byli przywódcami terrorystycznymi Hamasu, jak przywódca Hamasu w Libanie, który został niedawno wyeliminowany podczas izraelskiego nalotu.
Nowa świecka religia
Ta ideologia przeniknęła do wszystkich instytucji międzynarodowych i krajowych. Schapire zauważa, że nie jest to po prostu ideologia, która w imię dobra dopuszcza się ekscesów. Tu nie chodzi o to, że czasem, aby naprawić problemy historyczne, trzeba narysować szeroką kreskę i zawsze odbywa się to jakimś kosztem. Tak naprawdę jest to bardzo rozbudowana ideologia, która od dziesięcioleci rozwija się w całym społeczeństwie, we wszystkich sferach. Pojawiła się początkowo na marginesie kultury, a następnie przeniknęła do administracji, rządów, języka, kultury masowej, a nawet relacji międzyludzkich. Jest to ruch totalitarny w tym sensie, że żaden aspekt życia nie jest poza tą nową religią. Jest to religia świecka, religia bez Boga, która narodziła się na uniwersytetach. To bardzo poważna sprawa, gdyż jest ona pełna tabu, praktyk stalinowskich, czystek, odwołań, przepisywania historii. Problem polega na tym, że popiera się najgorszych wrogów wolności, którzy są również tymi, którzy chcą zabijać homoseksualistów, mniejszości religijne, którzy są hipermachistami, obskurantami i którzy sprzeciwiają się wszystkiemu, co czyni otwarte zachodnie społeczeństwa wartościowymi.
„Myślę, że jesteśmy również świadkami kryzysu i kontrrewolucji” – mówi pisarz. I tłumaczy: „To znaczy, widzimy, że istnieją ruchy polityczne, które zaczynają rosnąć: prawicowe ruchy populistyczne, prawicowe ruchy tożsamościowe, niektóre z nich można scharakteryzować jako skrajnie prawicowe, ponieważ kursor również bardzo się przesunął. Wiele osób znalazło się po prawej stronie, nie ruszając się z miejsca”.
Niestety, jak zauważa Schapire istnieje potężne ryzyko polegające na tym, że „zostaniemy złapani między dwoma ruchami tożsamościowymi, tj., że będą one patrzeć głównie na kolor skóry ludzi, ich religię, seksualność. Na przykład przypadek Putina, który jest postrzegany przez wielu ludzi z radykalnej prawicy jako ostatnia nadzieja białego chrześcijańskiego świata. Uważają, że potrzebujemy autorytarnego człowieka, ponieważ demokracja jest dla słabych”.
Pisarz jednak wierzy w to, że wciąż jest też miejsce na uniwersalizm, dzięki któremu zachodnie społeczeństwa prosperują. Bo to zdrowy rozsądek, wątpliwości, prawdziwa tolerancja dla opinii innych jest tym, co czyni świat o wiele bardziej interesującym i jest sercem tego, co czyni Zachód tak atrakcyjnym.
*Ivy League (Liga Bluszczowa) – lista obejmująca 8 prywatnych uniwersytetów badawczych w północno-wschodnich Stanach Zjednoczonych uznawanych za najlepsze szkoły na świecie (wikipedia.org).