fbpx
14 lutego, 2025
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Cena to nie tylko liczba na etykiecie

System centralnego gospodarczego planowania, znany m.in. z realnego socjalizmu, miał wiele wad. Dziś mało kto o tym pamięta, dlatego warto przypomnieć jak działał i z czego wynikały jego deficyty. Jedną z przyczyn tej porażki była regulacja cen.
Kamil Goral
Kamil Goral

Nowy Świat 24 | Redakcja

Tam gdzie do władzy dochodzili komuniści, tam dokonywali dzieła ekonomicznego zniszczenia. Wszędzie, bez wyjątków. Przede wszystkim uskuteczniali coś co znamy pod nazwą uspołecznienia środków produkcji, czyli przejmowania przez państwo głównej roli w gospodarce, razem z fabrykami, maszynami i całymi przedsiębiorstwami. Funkcjonowały więc głównie przedsiębiorstwa zarządzane przez państwo, które oczywiście z prawdziwą przedsiębiorczością nie miały nic wspólnego. Niemal totalnemu zmonopolizowaniu gospodarki przez władzę towarzyszyło planowanie, nieodłączny element systemu socjalistycznego. W jego ramach wyznaczano cele związane z ilością produkcji i rozwojem poszczególnych gałęzi przemysłu. Tak miano zbudować dobrobyt. Wszystkie szczegóły opracowywać miały specjalnie do tego powołane przez rządzących  komórki. Do realizacji idei centralnego planowania włączono jeszcze regulowanie cen. Te miały być wynikiem arbitralnej decyzji centralnego planisty, nie zaś efektem działania sił popytu i podaży.

System socjalistyczny bardzo szybko zaczął okazywał się zupełnie niewydolny. Decyzje planistyczne podejmowane przez rząd były błędne, dochodziło do wadliwej akumulacji zasobów i w efekcie ich marnowania. Produkowano nie to, na co był popyt, tylko to, co władza uznawała za stosowne. Podobny scenariusz powtarzał się wszędzie, tak było także w okresie PRL. Niekończące się kolejki, kartki i powszechny brak wszystkiego. Jednym z zasadniczych błędów tego systemu było przekonanie władz, że potrafią i powinny ręcznie sterować cenami. Tam jednak, gdzie pojawiały się ceny regulowane, tam w ślad za tym dawały o sobie znać puste pułki. Powód jest błahy. Cena nie jest czymś wziętym z sufitu, w gospodarce rynkowej jest ona wypadkową ogromnej liczby transakcji, które informują zarówno nabywców jak i producentów o popycie i podaży. Kiedy cena danego dobra lub usługi rośnie, to oznacza to najpewniej, że wzrósł na nie popyt, a na rynek wypadł ze stanu równowagi. W efekcie włączają się do niego kolejne podmioty, chcące skorzystać z tej sytuacji. W efekcie rośnie konkurencja, pojawiają się także substytuty. To wszystko wpływa na cenę i ją określa..

Pojawienie się na danym rynku nowych producentów/usługodawców i zwiększenie konkurencji stanowi bodziec do zwiększenia efektywności, poprawy jakości i w ten sposób biznesowego sukcesu danego przedsiębiorstwa. Do tego konieczny jest jednak ten pierwotny impuls informacyjny  zawarty w cenie. Kiedy z kolei produkcja nie sprzedaje się, nawet kiedy cena została obniżona, świadczyć to może o tym, że z danego rynku trzeba odejść i zainwestować w produkcję innych dóbr czy usług. Innymi słowy wspomniany impuls, jakim jest cena, sprzyja efektywniejszej alokacji zasobów, tak aby zaspokajać te potrzeby, na które w danym momencie jest popyt.

W socjalizmie tego nie było, cena nie była wrażliwa na mechanizm popytowo – podażowy. Nie była zatem efektem docierających z gospodarki informacji, sama też nie miała informacyjnego charakteru. Po prostu była ustalana przez państwo, w zależności od oceny sytuacji przez jego urzędników lub też politycznych priorytetów władz. Wszystko to prowadziło do błędów. Nie produkowano zatem w odpowiednich ilościach tego, co było potrzebne i na co zgłaszano popyt, tylko to, czego chcieli rządzący. Priorytetem była realizacja planu. Efektem puste półki i kartki na deficytowe towary.

Znaczenie cen w gospodarce jest zatem ogromne, a ich sztuczne ustalanie destrukcyjne. Dobitnie przekonują nas o tym pionierskie analizy noblisty z ekonomii Friedricha Augusta von Hayeka, który wskazał przed laty, na informacyjną zawartość cen. Trzeba o tym pamiętać. Szerzej zaś patrząc na sprawę, przestrzegać trzeba przed różnego rodzaju zakusami centralnego zarządzania gospodarką, w którym to państwo decyduje o tym ile, czego i po jakiej cenie produkować. Konsekwencje są zawsze takie same, czyli gospodarcza katastrofa murowana.

Źródło:Redakcja

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: