fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

19 C
Warszawa
sobota, 27 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Ataki na Radę Polityki Pieniężnej mogą mieć katastrofalne konsekwencje

Warto przeczytać

W mediach, nie tylko ekonomicznych, przed paroma dniami istną sensacją stała się informacja o tym, że prof. Joanna Tyrowicz „skorygowała” raport z posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej. Wybrana niedawno do RPP prof. Tyrowicz napisała w swojej wersji dokumentu m.in., że „RPP nie podejmuje działań niezbędnych dla zapewnienia stabilności makroekonomicznej i finansowej, w tym przede wszystkim w celu ograniczenia ryzyka utrwalenia się podwyższonej inflacji. Co więcej, wobec osłabiania się waluty, NBP nie ma w praktyce jak interweniować na rynku walutowym, bo nie ma jak ograniczać zgodnych z kierunkiem prowadzonej (a nie deklarowanej) polityki pieniężnej wahań kursu złotego”. Wypowiedź ta ma może mieć poważne skutki.

Opłakane konsekwencje

Zacznijmy od tego, że podobne sformułowania przekazywane przez członka Rady nie mają precedensu w historii polskiej polityki pieniężnej. Chociaż przez lata funkcjonowania RPP trafiały tam osoby z różnych środowisk intelektualnych i wskazywane przez różne obozy polityczny, nigdy żadna z nich nie pozwoliła sobie na tak zdecydowaną krytykę. Słowa napisane przez Joannę Tyrowicz uderzają w sam fundament działania Rady jakim jest walka z inflacją. Jej zdaniem nie wywiązuje się ona z tego zadania (trudno powiedzieć czy w opinii autorki taka postawa RPP ma charakter intencjonalny). Wyciągnąć można z tego wniosek, że w Polsce z inflacją nikt nie walczy (przynajmniej nie powołana do tego instytucja), że została ona puszczona samopas i jedyne co nas czeka to jej niepohamowany wzrost. Taki przekaz z kolei ma opłakane konsekwencje dla kształtowania oczekiwań inflacyjny dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. Jeśli bowiem z inflacją nikt nie walczy bo „nie podejmuje niezbędnych działań” to nie czeka nas nic innego jak szalejąca drożyzna. Trzeba się zatem na to szykować, to może prowadzić do nakręcenia oczekiwań płacowych oraz wzmocnić spiralę cenową. Skutki, jak z łatwością można odgadnąć, będą negatywne dla nas wszystkich.

To dlatego spory toczone w takich gremiach jak RPP nie powinny wychodzić na zewnątrz. Nie chodzi o to, że należy chwalić każdą decyzję swoich kolegów. Chodzi o to, że trzeba umieć przyjąć ją do wiadomości, a swoje racje prezentować tak żeby nie narażać autorytetu całej instytucji. W państwach nadbałtyckich poziom inflacji przekracza 20 proc. Czy ktoś słyszał aby tamtejsi ekonomiści odpowiedzialni za politykę pieniężną odnosili się tak do EBC jak obecnie niektórzy u nas odnoszą się do polskiego banku centralnego? Czy podobna sytuacja ma miejsce w Czechach czy na Węgrzech gdzie wzrost cen jest podobny jak w Polsce?

Czy RPP nie podejmuje działań?

W Polsce od zeszłego roku miało miejsce 11 podwyżek stóp procentowych. Miesiąc po miesiącu były one podnoszone stopniowo acz regularnie. Z poziomu 0,1 proc. wzrosły one do 6,75 proc. Czy to doprowadziło do pokonania inflacji? Nie, ich celem było uniknięcie zakotwiczenia się oczekiwań inflacyjnych. Trudno zrozumieć czemu tak wielu ekonomistów nie widzi rzeczy oczywistych. Ta inflacja nie wynika z obłędnego popytu finansowanego szalejącą akcją kredytową banków. To efekt gigantycznego szoku podażowego, który od pewnego momentu układa nam zupełnie nowy (wyższy) poziom cen relatywnych w gospodarce. Innymi słowy ceny jednych dóbr dostosowują się do poziomu innych, które zdrożały. Pierwotny impuls miał charakter podażowy, impulsy wtórne polegają na dostosowywaniu się całych sektorów gospodarki do tego co się stało. Czy w tych okolicznościach należy podnosić stopy do oporu? Można to robić, ale nie osiągnie się wiele poza doprowadzeniem w krótkim okresie czasu gospodarki do głębokiej recesji. Na Węgrzech stopa referencyjna wynosi 13 proc. I co? I nic! Forint osłabił się znacznie bardziej od złotego, a inflacja wynosi już ponad 20 proc! To jednak niektórych nie przekonuje. Przecież nie może być tak, że mamy realne głęboko ujemne stopy procentowe, wskazują. Ok, tylko co się stanie jak doprowadzimy w kilka miesięcy do tego, że będą dodatnie. Efektem będą poważne problemy sektora bankowego bo gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa przestaną obsługiwać swoje zobowiązania, firmy zaczną masowo zwalniać pracowników i ciąć produkcję, a rentowność polskiego długu zagrozi wypłacalności państwa. A inflacja? A inflacja może spadnie, a może nie!

Szanujmy instytucje

Rady Polityki Pieniężnej w obecnym kształcie można nie lubić. Można zwracać uwagę na jej błędy, jeśli ktoś takowe dostrzeże. W naszym wspólnym interesie jest jednak pielęgnowanie szacunku do tego organu. Alternatywą jest chaos, nad którym będzie bardzo trudno zapanować.

Kamil Goral

Kamil Goral – analityk makroekonomiczny i publicysta gospodarczy. Ukończył m.in. studia doktoranckie w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, gdzie był stypendystą Rektora tej uczelni. Autor licznych artykułów prasowych i naukowych poświęconych tematyce ekonomicznej i finansowej. Doświadczenie zawodowe zdobywał zarówno w sektorze publicznym, jak i prywatnym. Pracował także na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, gdzie prowadził zajęcia z podstaw ekonomii i zarządzania.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »