nie przegapwiadomości poruszające emocje
magazynpobierz najnowszy numer
Niebezpieczna naiwność
Europa powoli się budzi. Na ostatnim szczycie w Paryżu Macron nieśmiało zaczął wspominać coś o możliwości ewentualnego wysłania do Ukrainy żołnierzy z niektórych zachodnich krajów europejskich. Oczywiście nie była to żadna klarowna deklaracja i żeby przypadkiem nikt jej nie potraktował poważnie, została natychmiast zanegowana przez wszystkich uczestników tego spotkania. Jednak wypowiedź Macrona wystarczyła, by wywołać jazgot kremlowskiej propagandy. Wydaje się, że po tym wydarzeniu, przerażeni widmem rzeczywistego wsparcia Ukrainy moskiewscy sztabowcy, wzmogli (i tak już intensywne) działania hybrydowe. W sferze social mediów oraz pozostałych kanałach komunikacji uaktywnili się nagle „pożyteczni idioci” oraz ruskie trolle. Sieć została zalana narracją „antywojenną”, opartą na rzekomej trosce o zdrowie i życie „naszych dzieci”, których polskie matki nigdy nie przeznaczą na „mięso armatnie” w Ukrainie. Agentura rosyjska wyprodukowała na tę okoliczność wiele sugestywnych memów. Masowo wykorzystują je na swoich profilach rzesze naiwnych Rodaków, którym wydaje się, że w ten sposób bronią „naszego interesu narodowego”. Sporo tego typu „twórczości” mogliśmy zobaczyć w czasie rolniczych (słusznych skądinąd) protestów. Warto zaapelować o większą czujność, bo zdjęcia udekorowanych w ten sposób traktorów są chętnie wykorzystywane do wzmacniania rosyjskiej propagandy. Należy mieć świadomość, że po zdobyciu Awdijiwki, Rosjanie przeszli do zakrojonej na szeroką skalę, od dawna zaplanowanej wiosennej kontrofensywy. Dysponując coraz silniejszą i lepiej wyposażoną armią, realizują swój zbrodniczy plan podbicia Ukrainy, sprzed trzech lat. Wspierają ich w tym sojusznicy. Najbardziej Iran, Chiny i Korea Północna, w której Putin załatwił sobie dostawy 1,5 miliona pocisków artyleryjskich. Dzisiejszy żołdak rosyjski jest świetnie wyposażony w chińską broń oraz oporządzenie i niczym nie przypomina tego z początku agresji 24 lutego 2022 roku. Niestety sojusznicy Ukrainy poprzestają na dyskusjach i ich pomoc polega głównie na podawaniu „kroplówki”, słabnącej coraz bardziej broniącej się armii. Dominują wielkie polityczne deklaracje, gorszące dyskusje w amerykańskim senacie, spotkania na szczytach i coraz rzadsze poklepywanie po plecach ukraińskiego prezydenta. Z doniesień wywiadowczych wynika, że zapasy amunicji artyleryjskiej do walki z agresorem (bez zachodnich dostaw), zaczną kończyć się pod koniec marca. Nie trzeba specjalnie wyjaśniać, co może to oznaczać dla Polski. Na szczęście powiększenie NATO daje nam trochę więcej czasu na odbudowę zdolności obronnych.
Janusz Grobicki