fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

8.4 C
Warszawa
sobota, 27 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

IKEA zagraża nowozelandzkim ekosystemom

Szwedzki koncern IKEA zamierza sadzić szybkorosnące sosny w Nowej Zelandii. Celem jest zwiększenie produkcji mebli przy jednoczesnej obietnicy zrównoważenia emisji CO2. Serwis Disclose rozmawiał na ten temat z Maorysami, którzy jednoznacznie potępiają te działania.

Warto przeczytać

IKEA uczyniła „zrównoważone zarządzanie” lasami i walkę z globalnym ociepleniem jednym ze swoich głównych priorytetów wizerunkowych i komunikacyjnych. Slogan firmy brzmi: „Ludzie i planeta pozytywnie”. Jednym z działań szwedzkiego koncernu jest zamiar sadzenia drzew w Nowej Zelandii, gdzie od 2021 r. wykupił już 23 tys. hektarów łąk i pól uprawnych. Firma tłumaczy, że sadząc tam sosny, będzie mogła wytwarzać meble w sposób bardziej ekologiczny, gdyż zwiększy rezerwy drewna. Taki greenwashing* nie podoba się Maorysom.

Zazielenianie wizerunku

IKEA w ubiegłym roku wyemitowała 24 mln ton CO2. Mimo to, firma obiecuje osiągnąć dodatni bilans klimatyczny do 2030 r. i neutralność węglową najpóźniej do 2050 r. Jednym ze sposobów, by to zrealizować, są kredyty węglowe. Polegają na kompensowaniu emisji zanieczyszczeń poprzez m.in. inwestycje w lasy, które naturalnie pochłaniają CO2. IKEA postanowiła wykorzystać tereny Nowej Zelandii na uprawę szybkorosnących sosen radiata.

Międzynarodowa firma meblarska nie wspomina jednak o najważniejszym – wszystko to robione jest z całkowitym lekceważeniem lokalnych mieszkańców i ekosystemów.

Mylący zielony wizerunek

Serwis Disclose, kręcąc film o szwedzkim koncernie, wybrał się do Nowej Zelandii. Dziennikarze dotarli do regionu Gisborne w północno-wschodniej części archipelagu, gdzie IKEA ma już 6 tys. hektarów ziemi wykupionej za pośrednictwem swojego funduszu inwestycyjnego Ingka. Na większości terenu zostaną zasadzone sosny dla zrównoważenia śladu węglowego. Odbędzie się to jednak kosztem zrównania z ziemią kilku farm w Huiarua i Matanui.

Rolnik Kerry Worsnop mieszkający w sąsiedztwie jednej z farm w Huiarua jest przerażony. Ten hodowca bydła podpisał już petycję przeciw projektowi IKEA. Skarży się dziennikarzom: „Mamy szkołę pasterską, do której młodzi ludzie przychodzą uczyć się zawodu. Mamy kierowców ciągników, ludzi, którzy dbają o chwasty i robactwo. Wszystko to zniknie i nikt już nigdy tu nie zamieszka”.

Uważa, że jeśli IKEA potrzebowałaby naprawdę drewna, mogłaby połączyć siły z uznanymi drwalami lub kupić już istniejące lasy. „Ale to nie drewno ich interesuje” – mówi Kerry Worsnop. „To, co ich interesuje, to inwestowanie w grunty rolne i plantacje sosny, ponieważ daje im to wizerunek »czystej i zielonej« firmy, który mogą sprzedać konsumentom” – dodaje hodowca. Według niego to oszukańczy–mylący wizerunek zbudowany przy współudziale byłych właścicieli farmy, którzy należą do jednej z najbogatszych rodzin w kraju. Sprzedając swoje ziemie koncernowi, który płacił podwójne ceny, zarobili krocie – łącznie 88 mln dolarów nowozelandzkich (44 mln euro). W tym regionie hektar tradycyjnej farmy jest wart średnio 7 tys. dolarów nowozelandzkich (4 tys. euro), tymczasem IKEA oferowała 14 tys. dolarów (8 tys. euro) za hektar.

„Kupowanie farm tylko po to, aby sprawiać wrażenie, że firma jest zrównoważona środowiskowo, jest zrównoważone tylko dla jej wyników finansowych. Nie jest to zrównoważone dla naszych społeczności, naszego społeczeństwa ani naszej planety” – ubolewa Worsnop. Uważa, że „dopóki potężne firmy nie zostaną zmuszone do stawienia czoła swoim obowiązkom, będą nadal kupować farmy i niszczyć społeczności, mając nadzieję, że nikt tego nie zauważy”.

Zlikwidowane gospodarstwa

Według nowozelandzkiego państwowego rejestru gruntów od 2021 r. co najmniej 11 gospodarstw zostało wymazanych z mapy. Zniknęły z dwudziestu działek, które wpadły w ręce Ingka, funduszu inwestycyjnego Ikea. Tamtejsze wioski zostaną zrównane z ziemią, a łąki zastąpione rzędami identycznych sosen.

Działalność IKEI powoduje, że co 2 sekundy znika jedno drzewo przerabiane na ich produkty. Gigant korzysta nawet z tysiącletnich lasów i niszczy rodzimą roślinność. 500 km na południe od Auckland zamierza wyciąć 8,5 ha krzewów kānuka. Znane jako „białe drzewa herbaciane” są bardzo cenne, gdyż wysoce odporne na suszę i silne wiatry, chronią ziemie przed erozją. Tymczasem sadzone przez firmę IKEA sosny radiata to rośliny podatne na coraz bardziej ekstremalne zjawiska klimatyczne. Po uderzeniu w lutym zeszłego roku cyklonu Gabrielle jeszcze przez trzy miesiące na plażach i innych terenach Nowej Zelandii zalegał gruz leśny i wyrwane z korzeniami pnie drzew, stwarzając ryzyko wypadków zarówno dla łodzi, jak i spacerowiczów.

IKEA się tłumaczy

Szwedzki koncern wysłał do Disclose informacje, że pracuje „we współpracy z Departamentem Ochrony Nowej Zelandii” i że ściśle monitoruje „skutki środowiskowe swoich działań, w tym wpływ na różnorodność biologiczną i drogi wodne”. Twierdzi również, że nie sadzi drzew „na najbardziej produktywnych gruntach”.

W Nowej Zelandii rdzenny las rozciągał się kiedyś od gór do oceanu. Renee Raroa wspomina, że „był tam cały ekosystem ptaków, owadów i rodzimych gatunków, z którymi żyliśmy w harmonii”. Opowiada, że w latach 80. państwo sprzedało lasy krajowym i zagranicznym firmom. Te eksploatowały je bez ograniczeń. Wprowadziły uprawę słynnych sosen radiata, które w wyniku eksploatacji w tempie przemysłowym przyspieszyły erozję gleby. Pozostawione przez leśników odpady nienadające się do sprzedaży powodują trwałe szkody w ekosystemach.

Raroa ostrzega, że IKEA, kontynuując sadzenie i zbieranie tych samych egzotycznych sosen zamiast rodzimych gatunków, ryzykuje zwiększenie tego przemysłowego marnotrawstwa. „Kiedy duże firmy podejmują za nas decyzje dotyczące naszej ziemi, jest to nic innego jak forma kolonizacji naszych lasów” – mówi. W desperacji poleciała do Nowego Jorku, by stanąć na forum ONZ i wezwać do przywrócenia zróżnicowanej pokrywy roślinnej i zakończenia wycinki.

Błędna droga

Greenwashing jest stosowany przez większość wielkich firm na świecie. Jednak taka strategia jest nie do utrzymania w skali globalnej.

Przeczytaj także:

Organizacja pozarządowa Oxfam twierdzi, że wszystkie grunty orne na naszej planecie musiałyby zostać przekształcone, aby zrekompensować obecne emisje gazów cieplarnianych. A przecież chodzi głównie o zredukowanie tych emisji. „Główni gracze, jak IKEA, muszą wziąć na siebie odpowiedzialność” – mówi Lina Burnelius, koordynatorka szwedzkiej organizacji pozarządowej Protect the Forest. „Żyjemy tak, jakbyśmy mieli cztery Ziemie. Jeśli za pomocą magii nikomu nie uda się stworzyć innych planet nadających się do zamieszkania, musimy zadbać o tę, którą mamy. Wygląda na to, że IKEA podjęła decyzję. Woli polegać na magii komunikacji niż ograniczać swój apetyt” – podsumowuje.


* Greenwashing – w wolnym tłumaczeniu „ekościema”, „zielone mydlenie oczu” czy „zielone kłamstwo”, zjawisko polegające na wywoływaniu u klientów poszukujących towarów wytworzonych zgodnie z zasadami ekologii i ochrony środowiska wrażenia, że produkt lub przedsiębiorstwo go wytwarzające są w zgodzie z naturą i ekologią. (Wikipedia.org).

SourceDisclose

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »