Śmiały tajny projekt badawczy Defuse może być odpowiedzialny za obecną pandemię. Pracowała przy nim ekipa międzynarodowych badaczy związanych z Instytutem Wirusologii w Wuhan, którzy wystąpili o finansowanie przez resort obrony USA. Sprawę ujawniła Drastic Research.
Organizacja Drastic Research, sławna dzięki swoim rewelacjom dotyczącym pochodzenia COVID-19 i laboratoriów w Wuhan, ujawniła kolejne szokujące informacje na ten temat. Ta grupa niezależnych śledczych otrzymała bardzo ważny plik od anonimowego źródła. Informacje w nim zawarte mogą być dowodem na to, że koronawirus, z którym obecnie zmaga się cały świat, został wyprodukowany przez naukowców.
„Wprowadzimy odpowiednie miejsca rozszczepienia specyficzne dla człowieka” – zakładał ujawniony przez Drastic plan badań załączony do złożonego w kwietniu 2018 r. wniosku. Jego autorami była grupa międzynarodowych badaczy związanych z Instytutem Wirusologii w Wuhan. Starali się oni o sfinansowanie swojego projektu przez resort obrony USA. Chodziło im o wprowadzenie „specyficznego dla człowieka miejsca rozszczepienia” do białka spike laboratoryjnie wyhodowanych koronawirusów, a tym samym przeanalizowanie roli „miejsc rozszczepienia furyn” w SARS-CoV, rodzinie wirusów SARS z 2003 r. „Jak zauważono w artykule, dodanie tej kluczowej insercji zwiększa zdolność przenoszenia się tych nietoperzowych wirusów na ludzi. Nigdy nie znaleziono jej w tej rodzinie wirusów w przyrodzie. Jednakże jest ona wykryta w SARS-CoV-2, który pojawił się w Wuhan w 2019 r.” – informuje gazeta.
Odrzucony projekt
Drastic Research opublikowała dokumenty DARPA będące prośbą EcoHealth Alliance (EHA), prywatnej amerykańskiej organizacji specjalizującej się w zapobieganiu pandemii, o granty na bardzo śmiały projekt badawczy obejmujący wytworzenie we współpracy z Instytutem Wirusologii w Wuhan chimerycznych wirusów SARS-CoV z miejscami rozszczepienia furin. EHA nie zaprzeczyła, że taki wniosek złożyła w kwietniu 2018 r. Był on zatytułowany „Project Defuse: defusing the threat of bat coronavirus”.
W tamtym roku EHA i jej prezes Anglo-Amerykanin Peter Daszak oraz Shi Zhengli, chiński łowca wirusów nietoperzy, szukali możliwości sfinansowania tych eksperymentów. Amerykański Departament Obrony odrzucił jednak projekt. Uznano go za zbyt ryzykowny. Do dziś nie wiadomo, czy mimo braku finansowania ze strony amerykańskiego wojska chińscy naukowcy nie zrealizowali części projektu. Reakcja wirusologów po ujawnieniu dokumentów była jednoznaczna. „Daszak i EHA oszaleli” – powiedział jeden z nich. Nie da się wciąż jednak potwierdzić, że to wypadek badawczy związany z projektem Defuse wywołał obecną pandemię. Niezaprzeczalnie jest to jednak ważny punkt zwrotny w śledztwie.
Naukowcy ze wsparciem dla chińskich badaczy
Aby uciszyć spekulacje o wydostaniu się wirusa z laboratorium, około dwudziestu czołowych naukowców z całego świata podpisało w lutym 2020 r., opublikowane w „The Lancet”, „oświadczenie o poparciu” dla chińskich lekarzy i badaczy. Potępili oni „teorie spiskowe, które sugerują, że COVID-19 nie jest pochodzenia naturalnego”. Nie wszyscy to stanowisko podzielali, a pierwszą reakcją było powstanie małej grupki dysydenckich badaczy i zapalonych internautów, którzy na portalach społecznościowych odmówili stwierdzenia, bez wcześniejszych badań, że choroba ma naturalne pochodzenie.
„Ich pierwszym i najważniejszym odkryciem był najbliższy krewny SARS-CoV-2, wirus nietoperzy o nazwie RaTG13, o którym dziwnym trafem Wuhan Institute of Virology poinformował na samym początku pandemii, bez podawania żadnych szczegółów. Młody hinduski twitterowicz posługujący się pseudonimem The Seeker odkrył w maju 2020 r. memoranda badawcze z drugiej dekady XXI wieku, wskazujące, że miejsce zbiórki RaTG13, kopalnia w Yunnan (prowincja w południowo-zachodnich Chinach, 1500 km od Wuhan), w dystrykcie Mojiang, była w 2012 r. sceną poważnego incydentu – śmierci trzech pracowników z powodu zapalenia płuc, podobnego do COVID-19” – pisze „Le Point”.
Mimo że według międzynarodowych zasad i zobowiązań, incydent taki powinien zostać zgłoszony do WHO, nie zrobiono tego. Co więcej, badacze z Instytutu Wirusologii w Wuhan nadal, co najmniej cztery razy w latach 2013-2015, odwiedzali jeszcze tę kopalnię. Informacje dotyczące tamtejszych wirusów nie zostały jednak przez nich nigdy opublikowane.
Prezes EHA Peter Daszak, jako współpracownik laboratoriów w Wuhan, od pierwszych dni epidemii wypowiadał się w międzynarodowych mediach i w najważniejszych czasopismach naukowych. Już 31 stycznia 2020 r., w wywiadzie dla magazynu „Science”, porównał insynuacje dotyczące możliwości wypadku badawczego do mitów o „broni bakteriologicznej”. W maju miał kolejne gotowe wyjaśnienia dla prasy: próbka została zapomniana w „zamrażarce”. Obecność bliskiego krewnego SARS-CoV-2 w jednym z laboratoriów w Wuhan była czysto przypadkowa. Naukowcy przeszukali Azję w poszukiwaniu wirusa i nie wiedząc o tym, po prostu zebrali próbkę, ale jej nie przeanalizowali.
Konflikt interesów?
Jednak już pod koniec kwietnia 2020 r. pojawiły się doniesienia, że EHA otrzymało fundusze z Narodowego Instytutu Zdrowia USA na finansowanie badań w Wuhan. Biały Dom zareagował niemal natychmiast, nakazując obciąć te dotacje. Chodziło o 4 mln dolarów. Donald Trump, coś mówił wtedy o „wirusie chińskim”. Narzekał, że zaburza plany jego kampanii i obiecywał „dowody”, które zresztą nigdy się nie pojawiły. Od początku zresztą niejasne było, czego mają one dotyczyć – czy Trump oskarża rywalizujące z USA Chiny o wypadek badawczy, czy o uwolnienie broni bakteriologicznej.
Petera Daszaka, który musiał w zaistniałej sytuacji ustąpić ze stanowiska, środowisko uczyniło natychmiast męczennikiem nauki. 77 laureatów Nagrody Nobla podpisało pod koniec maja 2020 r. list otwarty potępiający „niebezpieczny precedens ingerencji w prowadzenie nauki”. Dano przy okazji prztyczka w nos amerykańskiej administracji zapraszając byłego prezesa EHA do komisji „Lancet” badającej przyczyny pandemii. Zaproponowano mu też udział we wspólnej misji WHO w Wuhan – mimo że nie był jednym z trzech oficjalnych kandydatów z USA. Uznano go bowiem za najlepszego eksperta, znającego Chiny i pole badawcze. Amerykanin Richard H. Ebright dostrzegł w tym jednak wyraźny „konflikt interesów”. Zresztą nie on jeden.
Nawet jeśli zastrzeżenia były słuszne, brakowało jednak dowodów na to, że na opinie naukowe Petera Daszaka miała wpływ jego współpraca z laboratorium w Wuhan. Nie udało się też wykazać, że wykorzystywał on swoje wpływy i stanowisko do utrudniania dochodzenia w sprawie laboratoriów.
Jednak już listopadzie US Right to Know (USRTK), organizacja pozarządowa walcząca o przejrzystość w środowisku naukowym, upubliczniła e-maile z lutego 2020 r., niekorzystne dla byłego prezesa EHA. Uzyskała te dokumenty w sposób oficjalny, składając wniosek prawny na podstawie ustawy o wolności informacji (FOI). Były one dowodem na to, że Daszak wysłał do „The Lancet” list odrzucający wszelkie kwestionowanie możliwego wypadku w laboratorium jako teorię spiskową i sam zatroszczył się o to, by został on opublikowany.
Śledztwa w sprawie EcoHealth Alliance
Gary Ruskin, założyciel USRTK, stwierdził, że opinia publiczna, „ma prawo poznać produkt pracy osób opłacanych z dolarów podatnika”. Jego organizacja pozarządowa wystosowała zatem latem 2020 r. zapytania do kilkudziesięciu instytucji badawczych i uniwersytetów, kierując je m.in. do dyrektorów EcoHealth Alliance. Nie spodziewano się jednak, że uda się uzyskać jakieś konkrety. Publikacja USRTK, chociaż osłabiła reputację Daszaka, nie spowodowała jednak utraty poparcia dla niego. Nadal miał on wziąć udział w misji WHO w Wuhan. „Uniwersytet, który dostarczył e-maile, zareagował, mówiąc, że popełnił błąd i że nie będzie go powtarzał” – dziwił się Ruskin.
Kilka kolejnych miesięcy dochodzeń ujawniło kolejne powiązania z EHA niektórych z 27 sygnatariuszy listu do „Lancetu”. To z kolei zmusiło czasopismo do zmiany publikacji. Musiano ujawnić, to co wcześniej zostało pominięte, czyli powiązania między Chinami a Peterem Daszakiem i EcoHealth Alliance – jednak nie tych z Instytutem Wirusologii w Wuhan. Śledztwo trwało nadal i z czasem ujawniło nawet, że naukowcy, którzy publicznie upierali się, że wirus ma naturalne pochodzenie, prywatnie dyskutowali o możliwości wypadku przy badaniach.
Sprawę drążył także portal śledczy „The Intercept”. Na początku września 2021 r. zdobył on dostęp do ponad 900 stron dokumentów dotyczących finansowania projektów EcoHealth Alliance współpracującej z Wuhan Institute of Virology. Wynika z nich, że badania wysokiego ryzyka nad koronawirusami rozpoczęły się już w połowie drugiej dekady XXI wieku. Nie udowodniły one jednak, że Wuhan Institute of Virology lub EcoHealth Alliance planowały eksperymenty, które mogłyby doprowadzić do stworzenia wirusa takiego jak SARS-CoV-2.
Jednak eksperymentowano na wirusach?
Potencjalnie dowodem na niebezpieczne eksperymentowanie i wywołanie pandemii koronawirusa może być projekt Defuse ujawniony przez niezależną grupę dochodzeniową Drastic. Pomimo wagi informacji, nie odbiła się ona szerokim echem. „Le Point” zauważa, że w wywiadzie dla „The Intercept”, kilku ekspertów przyznało, że istnienie takiego dokumentu zmieniłoby reguły gry, ale inni pozostali sceptyczni. Bo w stosunku do śledczych Drastica wciąż panuje duża nieufność. Kiedy w 2021 r. media głównego nurtu postawiły grupę w centrum uwagi, amerykański naukowiec specjalizujący się w tematyce chińskiej zwrócił uwagę na serię profili o nienaukowych, wręcz antyszczepionkowych stanowiskach, kojarząc je z Drastic. W rzeczywistości jednak żadna z tych osób nie była częścią zespołu śledczego.
Nie zmienia to faktu, że cokolwiek by nie zrobili, przylgnie do nich etykietka zwolenników teorii spiskowych. Kilku wirusologów twierdzi, że skoro DARPA odmówiła finansowania tego projektu, nie ma dowodów na to, że takie ryzykowne eksperymenty zostały kiedykolwiek przeprowadzone. Naukowcy z Instytutu Wirusologii w Wuhan poddają zresztą w wątpliwość, że incydent w kopalni Mojiang, który doprowadził do śmierci trzech pracowników z powodu zapalenia płuc, jest związany z SARS-CoV-2. Oznaczałoby to, że dowody dostarczone przez niezależnych śledczych są mylące, błędnie zinterpretowane lub błędne.
„Le Point” przypomina, że „Marion Koopmans, holenderski wirusolog, i Stuart Neil, brytyjski wirusolog, zasugerowali na przykład, że testy serologiczne pacjentów wspomnianych w tezie z 2013 r. są fałszywie pozytywne. The Seeker nie zgadza się z taką opinią. Dla niego niedające się sfałszować dokumenty sprzed 2019 r. są bardziej wiarygodne niż opinie deklarowane przez chińskich naukowców po wybuchu pandemii. Zadaje pytanie „jak cztery z czterech testów mogą być fałszywie pozytywne”? Chce on, aby Instytut Wirusologii w Wuhan udostępnił próbki do niezależnego dochodzenia.
The Seeker tłumaczy też, dlaczego badacze z Wuhan ukrywali zarówno incydent w Mojiang, jak i niektóre ze swoich badań nad SARS-CoV. „Widzę tylko dwa możliwe powody ukrywania tego faktu. Albo przygotowywali ważny artykuł dla »Nature« lub »Science« i milczeli z powodów konkurencyjnych. W tym przypadku, możliwe bezpośrednie przeniesienie wirusa SARS-CoV z nietoperza na człowieka, z trzema zgonami, byłoby przedmiotem intensywnego, globalnego zainteresowania badawczego. Albo władze chińskie utajniły wszelkie badania na ten temat, również ze względu na wagę tych przypadków” – twierdzi pracownik Drastic Research.
Większość naukowców milczy, bo albo mają w tym konkretny finansowy interes, albo boją się być oskarżonymi o popieranie „teorii spiskowej”.
Ciekawe i zarazem niepokojące jest jednak to, że tuszowanie przestało być jedynie sprawą Chin. Wiele informacji zostało zatajonych, a zaangażowani bezpośrednio w projekt wielokrotnie kłamali. Daszak nieraz twierdził, że w laboratorium w Wuhan nie trzymano żywych nietoperzy. To, że jest to kłamstwo, udowodniła dość szybko organizacja Drastic, która w czerwcu 2021 r. opublikowała analizę filmu wideo opublikowanego przez Chińską Akademię Nauk. Film ten pokazywał nietoperze w Instytucie Wirusologii w Wuhan. Nie były to jednak gatunki zakażone SARS-CoV-2, tylko ich krewni.
Nie zmienia to faktu, że zgodnie z projektem Defuse, „planowano schwytać i przywieźć do Wuhan 20 nietoperzy z gatunku podkowców – gatunku, z którego pobrano RaTG13 i który zamieszkuje kopalnię Mojiang”.