Choć Stany Zjednoczone skrytykowały decyzję Josepa Borrella o wysłaniu misji obserwacyjnej ds. wyborów do Wenezueli, Wysoki Przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej nadal uważa, że to najlepszy gwarant uczciwości i praworządności dla tamtejszej opozycji.
„Wiem, że Amerykanie nie są entuzjastycznie nastawieni do tego pomysłu”, przyznał Borrell, „ale musimy podejmować decyzje, biorąc pod uwagę plusy i minusy”.
Wysoki Przedstawiciel stwierdził, że Europejczykom „nie mniej niż Amerykanom zależy na zmianie obecnej sytuacji” w Wenezueli, ale „niektóre rzeczy wydają nam się dobrymi rozwiązaniami przy wprowadzaniu tych zmian, a inne nie”, nie zdradził jednak szczegółów, jakich rzeczy nie należy robić obecnie w Wenezueli.
Borrell uznał, że jeśli cała wenezuelska opozycja stanie do tych wyborów, w tym partie popierające Juana Guaidó, przewodniczącego ostatniego Zgromadzenia Narodowego, które UE uznaje za legalne, to „musimy im towarzyszyć, bo w ten sposób zdobędą większą gwarancję bezpieczeństwa”.
Przekonywał, że nie jest to kwestia legitymizacji reżimu Nicolása Maduro, ale raczej wyników tych wyborów. Wcześniej zaznaczył, że „na pewno nie będzie tak jak w Szwajcarii”, ponieważ Wenezuela „nie jest najbardziej demokratycznym krajem na świecie”.