fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

10 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Czy Putin będzie władcą Kremla dłużej niż Stalin?

Władimir Putin łatwo nie odda władzy – pisze „The Times”

Warto przeczytać

Choć Władimir Putin nie potwierdził jeszcze oficjalnie, że będzie ubiegał się o kolejną kadencję, kremlowscy urzędnicy już rozpoczęli przygotowania do jego kolejnej kampanii wyborczej mającej się odbyć w 2024 roku – podał w tym tygodniu dziennik RBC. Może okazać się jedną z osób najdłużej sprawujących władzę w kraju.

W Sylwestra obecny przywódca Rosji obchodził 22. rocznicę dojścia do władzy. Rządzi krajem od tak dawna, że zdystansował już czterech prezydentów USA i czterech premierów Wielkiej Brytanii. Rosyjską telewizję narodową poddał absolutnej kontroli Kremla jeszcze w czasach, gdy Mark Zuckerberg studiował na Harvardzie. Natomiast kiedy Boris Johnson był jeszcze redaktorem magazynu „Spectator”, cofnął reformy demokratyczne, znosząc bezpośrednie wybory gubernatorów regionalnych – przypomina „The Times”.

I chociaż wydawało się, że kres tych długich rządów nastąpi wreszcie w 2024 r., gdy skończy się jego obecna kadencja, to wprowadzone w zeszłym roku poprawki do konstytucji wydłużyły limity i dały Putinowi prawo pozostania na stanowisku do 2036 r., kiedy będzie miał 83 lata. Gdyby tak się stało, rządziłby swoim krajem dłużej niż ktokolwiek inny od czasów Piotra Wielkiego, będącego władcą przez 43 lata, aż do śmierci w 1725 r. Już teraz Putin jest najdłużej urzędującym przywódcą Rosji od czasów Józefa Stalina. Tamten tyran i dyktator rządził bowiem ZSRR przez 30 lat.

Putin coraz mniej popularny

Choć pozycja obecnego prezydenta Federacji Rosyjskiej wydaję się niepodważalna, jego popularność ciągle spada. Według ostatniego sondażu przeprowadzonego przez Centrum Lewady, niezależny ośrodek analityczny w Moskwie, obecnie popiera go zaledwie jeden na trzech wyborców. To najniższe notowania wyborcze od czasu, gdy Rosja zaanektowała Krym od Ukrainy w 2014 r. Do takich nastrojów przyczynia się obecnie powszechne ubóstwo i nierówności społeczne. Rośnie niezadowolenie z korupcji na wysokim szczeblu. Rząd rozwścieczył też miliony Rosjan propozycją wprowadzenia obowiązku udowodniania, że zostali zaszczepieni lub wyleczeni z COVID-19, zanim zostaną wpuszczeni do różnych miejsc publicznych.

Kult Putina jako przywódcy upada pomimo stałych wysiłków mediów państwowych. Muzycy nie spieszą się już z komponowaniem piosenek na jego cześć, a współczesne gwiazdy rosyjskiego rocka i hip-hopu należą do największych krytyków tłumienia niezależnych poglądów. To zupełnie odwrotnie niż na początku obecnego wieku, kiedy to wielu młodych Rosjan przyłączyło się do „Naszych” – fanatycznego proputinowskiego ruchu młodzieżowego. Dziś osoby w tym wieku albo wykazują się apatią polityczną, albo wspierają opozycję.

Czy Ukraina powinna czuć się zagrożona?

Żądanie Kremla, aby NATO wstrzymało swoją ekspansję na wschód, może wynikać z prawdziwego przekonania rosyjskich elit politycznych, że blok stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa.

W ostatnich dniach rzecznik Kremla Dmitrij Peskow ostrzegał, że rozmieszczenie natowskiej infrastruktury wojskowej na granicach Rosji jest dla Moskwy „sprawą życia i śmierci”. Telewizja państwowa powiedziała widzom, że kraj może znaleźć się „w przededniu wojny z NATO”.

„Jeśli zaś chodzi o Ukrainę, istnieją obawy, że Putin może również wywołać nowy konflikt, widząc w nim sposób na zwiększenie słabnącego entuzjazmu dla swoich rządów lub przynajmniej powstrzymanie dalszego spadku notowań” – zauważa „The Times”.

Jest to prawdopodobne, gdyż jego notowania poszybowały w górę po tym, jak w 2014 r. nakazał aneksję Krymu oddanego Ukrainie w 1954 r. przez Nikitę Chruszczowa. Rosję ogarnęła wówczas fala patriotyzmu. Aneksja miała poparcie wśród wielu mieszkańców „odzyskanego” terenu. Przede wszystkim jednak „zwrot” półwyspu pod rządami Putina był powszechnie postrzegany przez większość Rosjan jako nic innego jak naprawienie historycznej krzywdy. Wtedy jednak wszystko odbyło się bez oficjalnej rosyjskiej interwencji wojskowej i przy stosunkowo niewielkim rozlewie rosyjskiej krwi.

Obecnie sprawa nie jest tak jednoznaczna i prosta. Nowy konflikt na Ukrainie mógłby raczej zwrócić Rosjan przeciwko Putinowi niż podnieść jego notowania, twierdzą analitycy. Pełnowymiarowa inwazja napotkałaby z pewnością na masowy opór, zwłaszcza że prawdopodobnie kosztowałaby życie tysięcy rosyjskich żołnierzy. „Ukraina otrzymała 2,5 mld dolarów pomocy wojskowej od Stanów Zjednoczonych od 2014 r. i choć jej armia wciąż nie może równać się z rosyjską, nie poddałaby się tak po prostu i nie pozwoliła wojskom Putina na przemarsz przez kraj. Ponadto jedna trzecia ukraińskich cywilów twierdzi, że wzięłaby broń, gdyby Rosja dokonała inwazji, jak wynika z niedawnego badania opinii publicznej” – pisze „The Times”.

Putin mógłby więc wiele stracić, gdyż jak trafnie zauważa dziennikarz-weteran Leonid Radzichowski w swoim artykule opublikowanym przez portal Insider, „Na początku byłby wybuch [poparcia społecznego] z powodu adrenaliny, ale to minie i pozostanie tylko wstręt, frustracja i niezrozumienie”.

Leonid Wołkow, były główny doradca znanego krytyka Kremla – Aleksieja Nawalnego, powiedział, że wojna na pełną skalę na Ukrainie byłaby „politycznym samobójstwem”.

Potencjalni wyborcy raczej nie poprą takiej wojny. Wielu z nich na Ukrainie ma rodzinę i przyjaciół. Ostatni sondaż pokazał, że połowa Rosjan żywi pozytywne uczucia, wobec tego kraju. Nie pomogła więc rządzącym prowadzona przez lata, prymitywna propaganda przedstawiająca Ukrainę jako kraj rządzony przez neonazistów lub jako amerykańskie państwo marionetkowe.

Część analityków uważa, że ruchy wojsk rosyjskich w pobliżu Ukrainy to nic innego jak tylko próba wymuszenia ustępstw ze strony NATO. Niestety, wiele też wskazuje, że Putin może być skłonny do podjęcia ryzyka, aby przywrócić ten teren na orbitę Kremla. W lipcu opublikował esej, w którym stwierdził, że Rosja i Ukraina to w zasadzie ten sam kraj, a Ukraina może osiągnąć „prawdziwą” suwerenność tylko w partnerstwie z Rosją.

Aleksander Baunow, analityk z think tanku Centrum Moskiewskiego Carnegie, podsumował: „Jest jasne, że Putin postrzega stosunki z Ukrainą jako część swojej misji historycznej” – powiedział. „To nie jest coś, co chce zostawić w mniej doświadczonych rękach ani dzielić się zasługami w przypadku sukcesu” – dodał.

SourceThe Times

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »