fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

11.5 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

W imię pamięci polskich ofiar niemieckiego barbarzyństwa

Czy alians Tel-Awiwu z Berlinem ma podłoże narracyjne, czy ekonomiczne i jak to wpłynie na perspektywę rozliczeń za straty poniesione przez Polskę w wyniku niemieckiej agresji i sześciu lat okupacji?!

Warto przeczytać

Niespełna tydzień czekaliśmy na reakcję anglojęzycznego portalu wydawanego w Izraelu z udziałem kapitału niemieckiego Haaretz.com. Dla niezorientowanego w materii czytelnika treść i forma publikacji sygnowanej przez zajmującego się w portalu i dzienniku o tej samej nazwie Ofera Adereta tematyką historyczną jest bulwersująca, począwszy od pierwszego akapitu.

Otóż przywołany Autor twierdzi, że raport Mularczyka obejmuje „żądania odszkodowania za zbrodnie popełnione przez Polaków przeciwko ich żydowskim sąsiadom bez udziału Niemiec”. Stąd już tylko krok do powszechnej w krajach anglosaskich narracji o „polskich obozach koncentracyjnych”. Tym samym zdanie Jarosława Kaczyńskiego wypowiedziane na Zamku Królewskim w Warszawie, podczas oficjalnej prezentacji trzytomowego raportu, że „celem długiej drogi, jaka przed nami będzie walka o zmianę świadomości społeczeństwa niemieckiego”, zyskało za sprawą izraelskiego publicysty (czterdziestojednolatka), bezpośrednie uzasadnienie.

Dla uwiarygodnienia swojej wersji wydarzeń powołuje się Ofer Aderet na opinię, jakżeby inaczej, polsko-kanadyjskiego badacza, żydowskiego pochodzenia prof. Jana Grabowskiego, który w trzecim tomie raportu (który nazywa haniebnym), identyfikuje 292 miejsca kaźni obywateli polskich narodowości żydowskiej, w tej liczbie Jedwabne.

Polacy byli tam jedynie narzędziem w rękach niemieckich okupantów, których sprawstwo kierownicze nie podlega wątpliwości i niezależnie od ocen moralnych, nie zmienia co do istoty związku, pomiędzy polityką eksterminacji prowadzoną w sposób planowy przez niemieckiego okupanta na ziemiach polskich, także wobec polskich obywateli narodowości żydowskiej, przy wymuszonym udziale ich polskich sąsiadów.

Kolejna teza powtarzana za Janem Tomaszem Grossem odwołuje się wprost do „udziału Polaków w Holocauście”. Pozostaje dziękować Bogu, że Autor powstrzymał się łaskawie od stwierdzenia, że to Polska była stroną agresywną, jak chciała propaganda III Rzeszy, powołując się na tzw. prowokację gliwicką. W kontekście izraelskiego dziennika, innego znaczenia nabierają słowa kanclerza federalnego Olafa Scholza z wywiadu, jaki ukazał się na łamach Frankfurter Allgemeine  Zeitug 7 września b.r. (zatem dzień po izraelskiej publikacji). Odrzucając polskie żądania – zanim oficjalne wpłynęły – Scholz stwierdził; „Mogę zaznaczyć, podobnie jak wszystkie poprzednie rządy federalne, że kwestia ta została ostatecznie rozstrzygnięta w prawie międzynarodowym”.

Skoro tak, co kierowało „poprzednimi rządami federalnymi”, gdy zawierały traktat o normalizacji stosunków pomiędzy RFN a PRL i uznaniu granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, wówczas granicy z NRD? Czy potwierdzały ustalenia deklaracją z Krzyżowej, dodajmy, że podczas wizyty Helmuta Kohla, przerwanej na dwa dni upadkiem Muru Berlińskiego?

11 listopada 1989 na wokandzie stawała bowiem sprawa odszkodowań za straty poniesione przez Polskę podczas II wojny światowej. Przypomnijmy, że to właśnie w Krzyżowej niemieccy opozycjoniści wobec Hitlera budowali zręby koncepcji przyszłych Niemiec i powojennej Europy – opartych na zasadach federalizmu, praw człowieka i dorobku chrześcijańskiej myśli społecznej. Albo więc kanclerz mija się z prawdą, albo świadomie wprowadza w błąd niemiecką opinię publiczną.

Uścisk Mazowieckiego i Kohla podczas mszy pojednania, utrwalony przez fotoreporterów obiegł światowe media, jako symbol nowego otwarcia w relacjach polsko-niemieckich. Czyżby o tym nie pamiętano w Niemczech, odwołując się do „wszystkich poprzednich rządów federalnych”?! Łatwiej to będzie zrozumieć, gdy odwołamy się do relacji izraelsko-niemieckich.

Począwszy od roku 1965, kiedy nawiązano oficjalne stosunki dyplomatyczne pomiędzy obydwoma państwami, ówczesny izraelski premier Ben Gurion przekonywał swoich rodaków, że „inne Niemcy” zasługują na inne spojrzenie. Cień Szoah – 6 milionów zgładzonych istnień ludzkich, z czego 3 milionów obywateli polskich, przesłoniły rozmowy z Konradem Adenauerem, natomiast poufne kontakty datują się jeszcze wcześniej, bo na rok 1952.

Oficjalnie szło o odszkodowania, a tajnie negocjowano dostawy broni, co wyszło na jaw dopiero w roku 1964. Szczególny charakter relacji dotyczył także izraelskiej polityki osadniczej. Obecny ambasador Niemiec w Pakistanie jako pierwszy zagraniczny dyplomata podjął urzędowanie w roli przedstawiciela Republiki Federalnej Niemiec w Jerychu. Angela Merkel jako pierwsza zagraniczna szefowa rządu przemawiała w 2008 roku po niemiecku w Knesecie. To wówczas zadeklarowała, że bezpieczeństwo państwa Izrael stanowi niemiecką rację stanu.

Dzisiaj Niemcy to drugi po USA dostawca uzbrojenia dla Izraela. Także okrętów podwodnych. Oba państwa prowadzą wspólnie programy badawczo-wdrożeniowe w zakresie optoelektroniki i zaawansowanych technologiczne systemów kierowania ogniem. Z kolei izraelskie systemy dozorowania, postrzegane są w Niemczech jako skuteczne narzędzie walki z terroryzmem.

Czy w tym stanie rzeczy pamięć o ofiarach i ich katach może rzutować na wzajemnie korzystne relacje handlowe? Pytanie wydaje się retoryczne, zwłaszcza w kontekście nowej narracji, której historyczny z pozoru wymiar rzutuje nie tylko na wzajemne relacje, ale wprost szkaluje Polskę i jej obywateli. Polacy stanowią wszak najliczniej reprezentowaną nację, wśród odznaczonych najwyższym izraelskim odznaczeniem cywilnym – Sprawiedliwy wśród Narodów Świata – przyznawanym przez Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Jad Waszem w Jerozolimie.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »