Jean-Louis Thiériot, uczestnicząc w misjach komisji obrony, odwiedził kraje bałtyckie, Polskę, Rumunię i Czechy. Dostrzegł, ile wycierpiały one przez okupację sowiecką, aneksję przez ZSRR, czy przymusowe włączenie do Układu Warszawskiego i to zaraz po tym, jak doświadczyły agresji ze strony nazistowskich Niemiec. „Ta mała historia jest wszędzie taka sama: dziadek rozstrzelany w lasach Litwy lub Łotwy za wstąpienie do organizacji Forest Brothers, która do końca lat 50. walczyła z Armią Czerwoną, babcia torturowana w piwnicach KGB lub pradziadek wywieziony na Syberię” – pisze Thiériot.
Nie potępiono
Norymberga jednoznacznie uznała partię nazistowską i jej satelitów za organizację przestępczą. Nigdy nie potępiono w ten sposób komunizmu. Stąd wzięło się rozbieżne postrzeganie rosyjskiego zagrożenia przez Zachód i kraje dawnego bloku wschodniego.
To spowodowało też sytuację, że i obecnie istnieją zwolennicy Putina, którzy wywieszają sierp i młot lub czerwoną flagę, a w Rosji rehabilituje się Stalina i komunizm.
Ponieważ w Norymberdze potępiono nazizm, dziś żaden z politycznych przywódców nie może podawać się za członka partii nazistowskiej, ani eksponować nazistowskich symboli. We Francji reguluje to artykuł R. 645-1 kodeksu karnego. Nie dotyczy to natomiast komunizmu.
Jednak, według Thiériota, „paralela z nazizmem musi być traktowana ostrożnie. Nikt nie może zaprzeczyć wyjątkowości Shoah, nieredukowalnej do żadnej innej masowej zbrodni”. Nie zmienia to faktu, że ideologia komunistyczna, ideologia totalitarna ma także charakter kryminogenny. W każdym z krajów przyniosła miliony ofiar. W ZSRR kojarzy się z gułagami i Hołodomorem (wielki głód spowodowany rozkułaczaniem), w Chinach z Mao, a w Kambodży z Pol Potem.
Osądzić komunizm
Sam przecież Lenin powiedział: „Człowieka nie ocenia się po tym, co mówi lub myśli o sobie, ale po tym, co robi!”.
„Norymberga komunizmu” nigdy się jednak nie odbyła, gdyż upadek muru nastąpił zbyt późno. W 1989 r. nie żyli już najwięksi zbrodniarze, tacy jak Stalin czy Mao. Nie odpowiedzieli więc za swoje zbrodnie. Chiny nadal funkcjonowały jako kraj komunistyczny.
By osądzić komunizm, można było utworzyć jednak trybunał ad hoc. Wiele jednak stało na przeszkodzie: rola, jaką odegrał ZSRR w zwycięstwie nad Niemcami i komuniści paraliżujący rozliczeniowe inicjatywy. We Francji co prawda nie zapomniano o 20 mln zabitych przez Sowietów. Zdawano się jednak nie pamiętać o pakcie Ribbentrop-Mołotow, sabotażu fabryk zbrojeniowych, ucieczce Maurice’a Thoreza do Moskwy w 1939 r. i próbie uzyskania przez podziemnych przywódców komunistycznych w 1940 r. zgody okupanta na ponowne wydawanie „L’Humanité”. „Pamiętaliśmy tylko o bohaterstwie bojowników FTP, którzy ogólnie rzecz biorąc włączyli się do walki po czerwcu 1941 r. i inwazji na ZSRR. Oto sztuczka historii, węzeł gordyjski, który definitywnie umieścił Stalina i jego zwolenników w obozie dobra” – pisze Thiériot.
Prawnik uważa, że winne były też ówczesne postępowe elity. Nic w ich postawie nie zmieniło się nawet po Budapeszcie i Pradze. W Europie Wschodniej natomiast działała rozległa siatka służb bezpieczeństwa – od Stasi do Securitate.
Kiedy rozpoczął się czas „lustracji”, zapanowało zadowolenie z potępienia kilku osób związanych z komunizmem, jednak nadal nie osądzono całego systemu.
Czy już za późno?
Thiériot uważa, że prawdopodobnie nie, że wciąż można jednoznacznie potępić komunizm. By to zrobić, należałoby wydobyć na światło dzienne rezolucję 1481 Rady Europy z 2006 r. Jest ona w treści jednoznaczna, wzywając do „potrzeby międzynarodowego potępienia zbrodni totalitarnych reżimów komunistycznych”. Dokument przypomina też, że „zbrodnie były usprawiedliwiane w imię teorii walki klas i dyktatury proletariatu” i że „interpretacja tych dwóch zasad czyniła uprawnioną eliminację osób uznanych za szkodliwe dla budowy nowego społeczeństwa, a w konsekwencji wrogów totalitarnych reżimów komunistycznych”. Nie ma zatem powodu, dla którego „społeczność międzynarodowa nie powinna zająć jednoznacznego stanowiska w sprawie zbrodni popełnionych przez totalitarne reżimy komunistyczne. Ma ona moralny obowiązek uczynić to bez dalszej zwłoki”.
Rezolucja, jak widać, istnieje i jednoznacznie odnosi się do zbrodniczego systemu, jakim jest komunizm. A jednak nic za nią nie idzie, nic nie zostało zrobione. Według Thiériota najlepszą reakcją na obecne samozadowolenie Moskwy byłoby nadanie tej rezolucji mocy traktatu i uczynienie jej elementem składowym statusu Rady Europy. „Do państw należałoby wówczas wyciągnięcie konsekwencji w prawie krajowym i zgodnie z ich tożsamością prawno-konstytucyjną. Francja mogłaby więc przyjąć ustawę sankcjonującą negowanie zbrodni komunizmu, na wzór ustawy Gayssota o negowaniu zbrodni określonych przez Trybunał Norymberski” – pisze Thiériot.
Dzięki podjęciu takich kroków wróciłaby pamięć Zachodu i zrównałaby się z pamięcią krajów dawnego bloku wschodniego, co pozwoliłoby budować przyszłość już razem. To ważne, bo jak pisał Orwell w „Roku 1984”, „kto kontroluje przeszłość, kontroluje przyszłość”!