Amerykański konserwatyzm, jeśli wziąć pod uwagę jego filozoficzne korzenie, bez względu na to, co o nim sądzimy – nie dotyczy tradycji, sposobu bycia czy prawa do ochrony. Nie skupia się na amerykańskości, nie nawiązuje do nacjonalizmu. Nie trzyma się też ścisłe li tylko ekonomii.
„Najważniejszym z transcendentnych wartości jest wykorzystanie przez jednostkę wolnej woli, danej mu przez Boga, skąd wywodzi się jej prawo do wolności od ograniczeń arbitralnej siły” – czytamy w „The Sharon Statement” (Oświadczeniu z Sharon). Ten założycielski dokument konserwatystów, powszechnie uważany przez historyków i liderów myśli za jedną z najważniejszych deklaracji w historii amerykańskiego konserwatyzmu, został napisany przez Evansa i ratyfikowany we wrześniu 1960 r. przez Williama F. Buckleya Jr. i czołowych młodych konserwatystów. Jego przesłanie jest ponadczasowe i od czasu przyjęcia jest bronione przez niezliczonych konserwatywnych przywódców.
Konserwatyści, pisał Evans w 1964 r., w swojej książce „What is Conservatism?”, rozumieją, że „afirmacja porządku transcendentnego jest nie tylko zgodna z indywidualną autonomią, ale jest jej warunkiem wstępnym. Sceptyczny pogląd na naturę człowieka nie tylko pozwala na wolność polityczną, ale ją domaga”. Evans Doszedł do konkluzji: „Wolność i cnota razem upadły i muszą powstać razem. Nie są przeciwieństwami, nie są one nawet, w kontekście amerykańskim, odrębnymi sprawami, którymi można by się zająć niezależnie. Są dopełniaczami, które kwitną lub więdną w bezpośrednim i niezawodnym stosunku”.
Opierając się na zawartej w „The Sharon Statement” idei, historyk Stephen J. Tonsor, występując na sympozjum w 1964 r., zacytował słynną wypowiedź Lorda Actona: „Wolność jest rzeczą tak świętą, że Bóg był zmuszony dopuścić zło, aby mogło ono istnieć”.
Istotą amerykańskiego konserwatyzmu jest więc odrzucenie błędów dotyczących natury człowieka i jego miejsca we wszechświecie. Młodzi związani z Sharon chętnie więc nawoływali: „Nie pozwól im immanentyzować eschatonu”. Okrzyk ten, zaczerpnięty od niemiecko-amerykanskiego filozofa politycznego Erica Voegelina, wzywał do tego, by nie pozwolić lewicy stworzyć piekła na Ziemi. Tylko ono mogło bowiem być skutkiem ich dążenia do egalitarnej utopii, oderwanej od rzeczywistych praw natury.
Konserwatyści, w odróżnieniu od lewicowców pragnących zastąpić Boga w stworzeniu tu i teraz raju, są realistami. Nie dążą do realizacji utopijnych mrzonek, nie fantazjują o nierealnej romantycznej przyszłości. Posługują się w rozumem, aby podjąć właściwe moralne działanie. Buckley jasno napisał, że zadaniem konserwatystów jest „zadawanie ciosów młotkiem w dzban dzwonka, który oddziela marzycieli od rzeczywistości”.
Tak więc sumienie człowieka jest tu najważniejszym sędzią, gdyż w swojej wolności jednostka zobowiązana jest opierać się na tym, co jest dla niej moralne i tym się kierować. Mimo swojej ułomności człowiek może dokonywać właściwych wyborów, jako istota stworzona na wzór i podobieństwo Boże.
Amerykanów nadal pociąga zdrowy rozsądek. Pozostają sceptyczni wobec utopijnej myśli. Jednak już w swoim eseju Evans ubolewał nad tym, że działania i idee konserwatystów nie zawsze są jasne, gdyż „jedni naprawiają jedną rzecz, a inni – inną, tak że efekt nie jest wyjaśnieniem, ale pogłębioną niejasnością”.
Dziś, w jeszcze większym stopniu niż w 1964 r. pierwotne zasady konserwatyzmu rozmyły się w polityce. Konieczny jest powrót do metafizyki.
Prawdziwi konserwatyści powinni jawić się jako realiści. Z zapałem też przeciwstawiać się świeckim działaczom pozostającym w służbie nieporządku i błędu. Muszą więc jasno mówić do Amerykanów o wolności, cnocie i szczęściu płynącym z uporządkowanego życia. Wymaga to jednak silnej promocji konserwatywnej polityki, pozostającej w zgodzie z właściwym zrozumieniem natury i jej praw.
Oprac. DZK na podst. https://www.theamericanconservative.com/articles/conservatives-must-return-to-metaphysics/