Księstwo Luksemburga jest małe, ale skutecznie odpiera ciążące na nim, słuszne zarzuty. Nie zgadza się z oskarżeniami o bycie rajem podatkowym, pomimo że afera OpenLux pokazała, że kraj ten nie tylko przechowuje podejrzane aktywa z całego świata, ale także nie jest transparentny w kwestiach dotyczących prania brudnych pieniędzy. W Luksemburgu działa aż 55 tysięcy „lewych” firm wydmuszek, zarządzających aktywami o wartości co najmniej 6 bilionów euro.
Dochodzenie w tej sprawie prowadzi francuski „Le Monde”, w koalicji z innymi partnerami medialnymi. Te 55 tys. firm określanych jest jako „fantomy”. Nie mają one ani swoich biur z adresami, ani nie zatrudniają żadnych pracowników.
Jak to jest możliwe?
Wiele osób zastanawia się, jak to jest możliwe, że tak blisko Brukseli, niemal w centrum Europy dochodzi do takich nieprawidłowości? Okazuje się, że blisko 90 proc. tych podejrzanych firm kontrolowanych jest przez osoby spoza Luksemburga. Są pośród nich miliarderzy – przedstawiciele globalnego establishmentu, koncerny międzynarodowe, ale także znani sportowcy, artyści – celebryci, a nawet politycy będący na pierwszych stronach gazet oraz członkowie rodzin królewskich.
Oczywiście, rząd Luksemburga uważa, że nie ma żadnego problemu i odrzuca medialne zarzuty twierdząc, że dziennikarze kreują całkowicie nieprawdziwy obraz ich kraju i gospodarki. Przywódcy tego tego kraju wydali nawet oświadczenie w tej sprawie, w którym twierdzą, że Luksemburg działa w sposób „zgodny ze wszystkimi regulacjami UE i międzynarodowymi standardami przejrzystości”.
Pomimo tych zapewnień, śledztwo OpenLux znalazło się na nagłówkach gazet na całym świecie. Utrwaliło ono tylko wizerunek Wielkiego Księstwa Luksemburga jako raju podatkowego, raju liczącego co prawda zaledwie 626 tys. mieszkańców, ale głęboko uwikłanego w szemrane interesy.
Luksemburg poza czarną listą UE?
Co ciekawe, od jakiegoś czasu Luksemburg zniknął z czarnych list krajów – rajów podatkowych. Tradycyjnie definiowane są one jako państwo lub terytorium, które posiada wyjątkowo niskie stawki podatkowe lub nie stosuje ich wcale. Raje podatkowe wykorzystywane są aktywnie przez korporacje unikające opodatkowania w krajach, w których osiągnęły dochody i powinny wpłacić podatek do budżetów tych krajów.
Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego, raje podatkowe przynoszą rządom tych krajów 500 – 600 mld dolarów strat rocznie w postaci utraconych wpływów z podatku od osób prawnych.
Chcąc walczyć z oszustwami podatkowymi, przede wszystkim z uchylaniem się od płacenia podatków w krajach unijnych, a także z praniem brudnych pieniędzy, Unia Europejska stworzyła listę „jurysdykcji niechętnych współpracy do celów podatkowych”. Pierwsza taka lista ujrzała światło dzienne w grudniu 2017 roku. Podlega ona aktualizacji dwa razy w roku przez ministrów krajowych reprezentowanych w Radzie UE. Co ciekawe, Rada Europejska nie używa terminu „raj podatkowy”. Woli mówić o „krajach, które zachęcają do nadużyć podatkowych, powodując erozję dochodów z podatków od osób prawnych w państwach członkowskich”.
Unia Europejska deklaruje, że „celem nie jest zawstydzanie krajów członkowskich, ale zachęcanie ich do zmian w ich ustawodawstwie podatkowym i praktykach podatkowych poprzez współpracę” – czytamy na oficjalnej stronie Rady Europejskiej. I tu pojawia się rzecz zdumiewająca – „czarna lista” stworzona przez ten organ unijny dotyczy wyłącznie krajów spoza UE. Znajdują się na niej: Samoa Amerykańskie, Anguilla, Barbados, Fidżi, Guam, Palau, Panama, Samoa, Trynidad i Tobago, Wyspy Dziewicze Stanów Zjednoczonych, Vanuatu i Seszele. Natomiast kraje sąsiadujące z UE, czyli Szwajcaria, San Marino i Andora, zostały zaznaczone na tej liście na zielono. Rada daje w ten sposób sygnał, że współpracują one z blokiem państw unijnych i zrealizowały ponoć wszystkie zobowiązania, których podjęły się wobec UE. Z kolei takie kraje jak Turcja, Maroko i Australia, zostały oznaczone na pomarańczowo, co ma oznaczać, że nie spełniają jeszcze wszystkich międzynarodowych standardów podatkowych, ale zobowiązały się do przeprowadzenia niezbędnych reform.
Niedociągnięcia i zaniedbania
Czarna lista rajów podatkowych dla wielu obserwatorów jest zupełnie niewystarczająca. Według urzędu Oxfam, lista „nadal zawodzi w skutecznym identyfikowaniu krajów, które stosują szkodliwe praktyki podatkowe i pomagają najbogatszym uniknąć płacenia podatków”. Oxfam zauważa, że w 2019 r. aż pięć państw członkowskich UE (Cypr, Irlandia, Luksemburg, Malta i Holandia) wykazywało „wskaźniki ekonomiczne typowe dla rajów podatkowych (np. wysoki poziom bezpośrednich inwestycji zagranicznych, płatności z tytułu własności intelektualnej, odsetki, dywidendy). W Luksemburgu te wskaźniki zostały wyjątkowo przekroczone – poziom bezpośrednich inwestycji zagranicznych w tym kraju był od 67 do 100 razy wyższy niż jego całkowity PKB.
Afera OpenLux dostarcza dowodów na to, że Luksemburg aktywnie pozwala miliarderom i dużym korporacjom unikać płacenia podatków. „W niektórych przypadkach jest to też pranie nielegalnych pieniędzy” – powiedziała Euronews Chiara Putaturo, doradca ds. Nierówności i polityki podatkowej w Oxfam.
Jest ona zdania, że sytuacja Wielkiego Księstwa w tym kontekście niewiele różni się od tego, co można obserwować na Kajmanach, brytyjskim terytorium zamorskim na Karaibach, często uważanym za archetyp raju podatkowego.
„Jeśli chodzi o ułatwienie unikania opodatkowania, Luksemburg i Kajmany są na tym samym poziomie. Kajmany mają zerową stawkę podatku od osób prawnych, podczas gdy Luksemburg stosuje inne rodzaje instrumentów” – powiedziała.
„W szczególności Luksemburg ma system, który sprzyja przenoszeniu zysków w firmie poprzez wypłatę na przykład dywidend lub przeniesienie własności intelektualnej. Jest to bardziej złożony system, który jest również łatwiejszy do ukrycia” – dodaje Chiara Putaturo.
W Indeksie Przystani Podatkowej dla Przedsiębiorstw Tax Justice Network uważa Kajmany za trzeci najgorszy raj podatkowy, jeśli chodzi o unikanie opodatkowania osób prawnych. Luksemburg zajmuje tylko trzy pozycje poniżej i jest na szóstym miejscu.
Żaden z tych krajów nie znajduje się już na czarnej liście UE. Kajmany zostały z niej usunięte w październiku 2020 roku.
Słabości „czarnej listy”
Sami ustawodawcy europejscy dostrzegają słabości i wady czarnej listy rajów podatkowych, która wymaga pilnej zmiany. W zatwierdzonej w zeszłym miesiącu 587 głosami za i 50 przeciw rezolucji, posłowie postulują weryfikację krajów umieszczonych na czarnej liście oraz zmienienie jej tak, by w sposób przejrzysty, zwarty, a przede wszystkim bezstronny oddawała problem rajów podatkowych. Dotychczasowa lista – jak to określono nie wykorzystuje „swojego pełnego potencjału, gdyż kraje, które obecnie znajdują się na niej znajdują, są odpowiedzialne za zaledwie ok. 2 proc. światowych strat w dochodach podatkowych”. Lista rajów podatkowych i komentarz do niej w takim kształcie, w jakim obecnie istnieje jest – jak to określono – „zagmatwana i nieefektywna”.
Kierunek postulowanych zmian
Europosłowie postulują przede wszystkim, by Rada UE poszerzyła zakres listy i poddała odpowiedniej kontroli, niektórych członków samej Unii. Twierdzą oni, że podupadłe gospodarki, niektórych krajów UE powinny być uważane za raje podatkowe, dopóki „nie zostaną tam wdrożone istotne reformy podatkowe”. Co ciekawe, rezolucja Rady UE wymienia tylko raz Luksemburg jako kraj, który powinien być wpisany do indeksu rajów podatkowych.
„Nie można krytykować Kajmanów, Bermudów ani żadnego innego raju podatkowego, a pomijać trudną współpracę lokalnych sądów w kwestiach unikania płacenia podatków w takich krajach jak Luksemburg, Holandia czy Irlandia” – powiedział Euronews, holenderski europoseł Paul Tang.
Paul Tang przewodniczy podkomisji ds. Podatków Rady UE. Ten europoseł zarzuca, zwłaszcza Luksemburgowi i Holandii, niechlubne dokonania w przyciąganiu do swoich krajów tak zwanych inwestycji fantomowych. Tego rodzaju inwestycje są realizowane tylko na papierze. Mają na celu jedynie uniknięcie opodatkowania w krajach, z których koncerny wytransferowują zyski.
Tang uważa, że UE nie potrafi poradzić sobie z problem rajów podatkowych w Europie z jednego, podstawowego powodu – by coś zmienić, w głosowaniu na ten temat potrzebna jest jednomyślność. Jakiekolwiek działania związane z polityką podatkową muszą być uchwalane jednogłośnie przez wszystkie państwa członkowskie. W normalnym trybie pracy, Parlament Europejski (PE) ma jedynie prawo do konsultacji w kwestiach podatkowych (z wyjątkiem kwestii budżetowych, w przypadku których jest prawodawcą).
„W Unii Europejskiej nie wolno wam mówić głośno o patologiach i stygmatyzować nikogo. Parlament Europejski jest jedyną instytucją, która to robi, która otwarcie mówi o roli Irlandii, Luksemburga i Holandii w kwestii rajów podatkowych i o tym, że należy podjąć konkretne decyzje, bo w przeciwnym razie sytuacja się nie zmieni. Musimy nazwać problem imieniu a nazywa się to on Luksemburg” – powiedział Paul Tang.
Holenderski poseł uważa przy tym, że kryzys gospodarczy wywołany pandemią, stanowi dobry moment do powstrzymania oszustw podatkowych i przeciwdziałania struktur europejskich uchylaniu się przed opodatkowaniem. Moment ten jest dobry przede wszystkim dlatego, że rządy poszczególnych krajów unijnych desperacko poszukują dodatkowych źródeł dochodów do budżetów swoich krajów, by móc sfinansować nakłady na przeprowadzane w poszczególnych krajach programy pomocowe dla swoich gospodarek, dotkniętych pandemią COVID-19.
Oprac. DZK na podst. https://www.euronews.com/2021/02/17/why-doesn-t-the-eu-consider-luxembourg-a-tax-haven