W niektórych z największych gospodarek świata zużycie węgla zaczęło właśnie gwałtownie rosnąć. To efekt zwiększonego zapotrzebowania na energię elektryczną w czasie nadrabiania strat po pandemii. To także przykład problemów i wyzwań, przed którymi stoją państwa chcące przejść na zieloną energię, ale nie mogące odciąć się od niezawodnego paliwa kopalnego.
Zużycie węgla maleje w wielu krajach, ale rośnie w Stanach Zjednoczonych, Europie i Chinach. Rządy, ekolodzy, nawet inwestorzy nawołują do ograniczenia emisji dwutlenku węgla do atmosfery, ale nie zawsze przekłada się to na realne zmiany. W tej chwili mamy do czynienia ze znacznym wzrostem popytu na energię, który wynika z wyjścia gospodarki ze stanu hibernacji wymuszonego wcześniej przez pandemię koronawirusa. A popyt zwiększa cenę, więc i cena węgla osiągnęła pułap najwyższy w ciągu ostatnich lat.
Analitycy uważają, że ten wzrost popularności węgla nie potrwa długo. Jednak sam w sobie wskazuje ważną rzecz: świat nadal zależny jest od paliw kopalnych, nie możemy polegać w całości na energii odnawialnej, chyba że uda nam się doprowadzić do wzrostu jej wydajności, a także poprawić technologię jej magazynowania.
Choć różne kraje wydały miliardy, by w rekordowym tempie zwiększyć produkcję odnawialnej energii, to ma ona niezaprzeczalną wadę: farmy wiatrowe czy słoneczne działają tylko wtedy, kiedy wieje wiatr lub świeci słońce. Siły wiatru i nasłonecznienia nie da się zwiększyć, kiedy wzrasta zapotrzebowanie na energię. W konsekwencji świat nadal potrzebuje paliw kopalnych, szczególnie wtedy, kiedy pojawia się nagły wzrost popytu energetycznego. I będziemy w takiej sytuacji tak długo, póki nie zwiększymy wydajności pozyskiwania energii odnawialnej oraz jej przechowywania w bateriach czy akumulatorach.
„Trudno odejść od węgla ze względu na bezpieczeństwo dostaw. Pod koniec dnia musisz mieć włączone światła” – powiedziała Kathryn Porter, założycielka firmy konsultingowej ds. energii Watt-Logic. „Kiedy rządy staną przed wyborem: nie dostarczać energii elektrycznej lub wykorzystać węgiel, użyją węgla”.
Ożywienie gospodarcze pociąga zatem za sobą zapotrzebowanie na węgiel. Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) prognozuje, że w tym roku światowa gospodarka osiągnie najszybsze tempo wzrostu od 1980 r., co wynika między innymi z tego, że w rozwiniętych państwach dużo pieniędzy wydaje się na przeciwdziałanie skutkom pandemii COVID-19 i powiązanych z nią obostrzeń. MFW ogłosiło w kwietniu, że spodziewa się wzrostu światowej gospodarki o 6 proc. względem ubiegłego roku.
Amerykańska Energy Information Administration (EIA) prognozuje natomiast, że poprawa warunków gospodarczych w USA wpłynie na wzrost sprzedaży detalicznej energii elektrycznej w sektorach komercyjnym i przemysłowym o 2 proc. w tym roku.
Licząc od stycznia do połowy czerwca, węgiel był źródłem 23 proc. energii elektrycznej w USA, w analogicznym okresie z 2020 r. udział węgla wynosił 17 proc. – podała EIA na podstawie wstępnych danych. Ten wzrost przypisuje się z jednej strony wspomnianemu ożywieniu gospodarczemu, z drugiej zaś strony – wyższym cenom gazu ziemnego, które skłoniły niektórych do przejścia na węgiel.
Firma Southern Co. z Atlanty, dostarczająca prąd i gaz ziemny na południowym i środkowym zachodzie Stanów Zjednoczonych, przyznała, że węgiel stanowił 22 proc. jej produkcji w pierwszym kwartale 2021 r., a w zeszłym roku udział węgla wynosił 17 proc. Komentując swoje statystyki, Southern wskazuje na znane nam już czynniki: wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną i ceny gazu ziemnego. Dodaje też jako powód niższe temperatury, jakie tej zimy pojawiły się w USA.
Firma ratingowa Moody’s Investors Service spodziewa się, że zużycie węgla w USA w 2021 r. wzrośnie nawet o 10 proc., zwiększając tym samym przychody producentów węgla. Warto zauważyć, że firma ta nadal uważa branżę węglową za słabnącą, wypieraną konsekwentnie przez sektor energii odnawialnej.
Tymczasem dwaj najwięksi producenci węgla w USA – Peabody Energy Corp. oraz Arch Resources Inc. – odnotowali wyższe zapotrzebowanie na węgiel w pierwszym kwartale bieżącego roku.
„Chociaż możemy zaobserwować chwilowy wzrost popytu na węgiel ze względu na przyspieszony wzrost gospodarczy, w dłuższej perspektywie spodziewamy się, że krajowe i globalne rynki energii cieplnej chylić się będą ku upadkowi”, powiedział przedstawiciel Arch Resources w kwietniowym wniosku regulacyjnym.
Paradoks polega na tym, że mimo wzrostu cen węgla, większość dużych światowych firm wydobywczych nadal traci aktywa węglowe.
Jeśli chodzi o Europę, tegoroczne zużycie węgla wzrosło między innymi w Niemczech i Francji. Dane firmy konsultingowej Energy Aspects wskazały podobny trend w Wielkiej Brytanii, która chce wycofać się zupełnie z energetyki węglowej do 2024 r.
Wyższe zużycie węgla w Europie związane jest również z mroźną zimą. Duża część zapasów gaz została zużyta na ogrzewanie, co poskutkowało wzrostem cen tego paliwa. Niedobory drogiego gazu sprawiły natomiast, że wzrosła atrakcyjność węgla i energii z niego produkowanej.
We wspomnianej już Wielkiej Brytanii, mającej silne ambicje zeroemisyjne, zapotrzebowanie na energię elektryczną jest tak duże, że od listopada operator sieci wydał sześć komunikatów ostrzegających, że system może potrzebować więcej mocy. To sytuacja, która nie wydarzyła się od maja 2016 r.
Przed podobnymi problemami stanęły Chiny. National Development donosiło o przerwach w dostawie prądu w południowych prowincjach kraju. Rządowa agencja planowania gospodarczego ogłosiła, że od stycznia do maja 2021 r. produkcja energii cieplnej w Chinach wzrosła o 16 proc. w stosunku do analogicznego okresu z zeszłego roku. W tym państwie większość energii pochodzi ze spalania węgla.
Duży problem z energią pojawił się w chińskiej prowincji Guangdong, która jest dużym centrum produkcyjnym na południowym wschodzie kraju. Tamtejsze fabryki zostały poproszone o ograniczenie zużycia energii, ale kiedy nie rozwiązało to problemu – niektóre z nich musiały zawiesić swoją produkcję na kilka godzin, a nawet dni. Sytuację poprawiło dopiero przekierowanie dostaw energii z sąsiednich prowincji na początku czerwca.
Niektórzy komentatorzy uznają wzrost popytu na węgiel za naturalną kolej rzeczy w związku z odbudową gospodarki po pandemii. Wskazują również na stosunkowo niewielką zwyżkę wobec spadku popytu, jaki przez pandemię miał miejsce w ubiegłym roku.
Jednak inni analitycy podkreślają, że odrodzenie zainteresowania węglem to przykład wyzwania, jakie leży przed ekologicznym postulatem znacznego ograniczenia zużycia paliw kopalnych do wytwarzania energii elektrycznej. Według wyliczeń Międzynarodowej Agencji Energii odnawialne źródła energii elektrycznej miałyby dawać więcej energii niż produkowana z węgla już w 2025 r., stanowiąc 33 proc. światowego udziału.
W początkowej fazie przechodzenia na zieloną energię, fakt, że sieci mają ograniczoną pojemność magazynowania energii słonecznej i wiatrowej, nie jest zbyt dużym problemem, podobnie jak brak ciągłości wytwarzania prądu (w nocy, przy bezwietrznej pogodzie itp.). Energia gazowa i węglowa może być przecież wykorzystywana jako rezerwa. Problem jednak pojawia się wtedy, gdy wzrasta udział zielonej energii, a zapotrzebowanie na prąd gwałtownie wzrasta. Chris Kimmett, dyrektor ds. energii w firmie Reactive Technologies Ltd specjalizującej się w stabilizacji sieci elektrycznych, twierdzi, że potencjalnym rozwiązaniem tych problemów są akumulatory mogące magazynować energię przez cały sezon. Warto także wprowadzić pojazdy elektryczne ładujące się w czasie, gdy dostępna jest energia ze źródeł odnawialnych (np. zaopatrzone w baterie słoneczne). „To jednak technologie przyszłości, dlatego widać natychmiastowy powrót do energii węglowej” – powiedział Kimmett.
Warto też zwrócić uwagę na opinie, według których skoki popytu na energię mogą się nasilać w związku z elektryfikacją sektorów, które wcześniej były zasilane w inny sposób. Doskonałym przykładem są tu samochody. Samochody spalinowe nie generowały popytu na prąd, natomiast obecnie coraz więcej samochodów elektrycznych wymaga dodatkowych ilości energii. Jednak produkcja energii niskoemisyjnej nie nadąża za elektryfikacją tych sektorów, generując zapotrzebowanie na „brudną” energię węglową.
Widać to na przykładzie Norwegii – tam sprzedaż samochodów elektrycznych przewyższyła już sprzedaż aut z silnikami spalinowymi. Z wyliczeń wynika, że podwoi to ilość energii zużywanej w transporcie elektrycznym, która w całości popytu miałaby osiągnąć pułap 2 proc. w ciągu trzech lat.
Jonathan Cole, dyrektor morskiej farmy wiatrowej w hiszpańskim przedsiębiorstwie Iberdrola, uważa, że obecny wzrost zainteresowania węglem „wyraźnie pokazuje rządom, że musimy przyspieszyć transformację”. Jego zdaniem „popyt na energię elektryczną będzie nadal rósł, ponieważ elektryzujemy coraz więcej obszarów gospodarki i jest nie do pomyślenia, aby węgiel mógł być częścią tego rynku”.