fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

9.4 C
Warszawa
sobota, 27 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Czy wysokość składki zdrowotnej związać ze średnią krajową?

Jednym z kluczowych rozwiązań „Polskiego Ładu” jest zwiększenie odpisu na ochronę zdrowia. Zmiana ma charakter systemowy, co oznacza nowy sposób naliczania. W odniesieniu do przedsiębiorców płacących podatek liniowy bądź zryczałtowany, ustalałoby to realne podniesienie obciążeń z tego tytułu, bez możliwości odliczenia. To rodzaj solidaryzmu i kontrybucji na rzecz dobra wspólnego. Tymczasem Rzecznik MŚP Adam Abramowicz, wychodząc z komunikatem, jakoby „przedsiębiorcy wyciągali rękę do rządu” optuje za powiązaniem wysokości składki zdrowotnej z wysokością średniej płacy w gospodarce.

Warto przeczytać

Jak zwykle w takich przypadkach, gdy nie wiadomo, o co chodzi – chodzi o pieniądze. Przy założeniu, że wysokość proponowanej składki stanowiłaby 9 proc. średniego wynagrodzenia w roku przyszłym, uzyskamy kwotę 533 zł. Dużo? Z pewnością dużo mniej niż w przypadku wdrożenia nowego mechanizmu, ale blisko o połowę więcej niż dotychczas – aktualnie składka zdrowotna dla tej grupy przedsiębiorców wynosi 381 zł. Pół biedy, gdy mamy do czynienia z akumulacją tych świadczeń i wszystkim dopisuje zdrowie. W innym przypadku trudno wskazać procedurę medyczną możliwą do sfinansowania przy takiej wysokości składki. 

Ryczałtowa wysokość składki jak tego chce Rzecznik, pozostanie w istocie oderwana od dochodów, co godzi w racjonalne budowanie mechanizmu efektywnego finansowania, konserwując niewydolność i niedofinansowanie strukturalne systemu opierającego się na ofiarności ludzi, kolejkach do specjalisty, wreszcie tzw. nadwykonaniach w związku z przypadkami bezpośredniego zagrożenia życia. Cała zmiana rekomendowana przez Rzecznika zakłada jedynie naliczanie owych 9 proc. od pełnej kwoty średniej krajowej w gospodarce, w miejsce dotychczasowych 75 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Nie zmieniamy wiec mechanizmu, podnosząc jedynie wymiar kwotowy. 

To już na samym starcie zbyt mało, by poprawić jakość i dostępność służby zdrowia, podczas gdy zmiana modelu zakłada m.in. przesunięcie proporcji z opieki szpitalnej na rzecz ambulatoryjnej. Zdaniem rzecznika powiązanie wysokości składki zdrowotnej z przychodem otwiera przestrzeń dla szarej strefy, tyle że brak możliwości dokonania odpisu z tytułu składki zdrowotnej, czyniłby takie działanie nieracjonalnym z punktu widzenia optymalizacji podatkowej. Ryzyko nie wydaje się przy tym adekwatne do ewentualnych sankcji z tytułu zaniżania faktycznych przychodów przez przedsiębiorcę. Uszczelnienie systemu ewidencji zdarzeń gospodarczych jest wszak faktem niekwestionowanym. 

Tymczasem propozycja rządowa zakłada progresywny sposób naliczania składki w zależności od przychodu. Przychód do 60 tys. zł oznaczałoby składkę w wysokości 300 zł, to jest niższą niż dotąd, jako że stanowiącą wynikową 6 proc. przeciętnego wynagrodzenia, podczas kiedy na przykład przy przychodzie do 300 tysięcy złotych, odpis stanowiłby 9 proc. od pełnej kwoty przeciętnego wynagrodzenia, co daje kwotę 533 zł. Powyżej 300 tysięcy zł przychodu, naliczanie składki zdrowotnej następowałoby od kwoty stanowiącej 180 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Rzecznik obok licznych argumentów krytycznych oczekuje górnej granicy stawki zdrowotnej w kwocie 1176 złotych, przy czym uzasadnia to argumentami analogicznymi jak te w stosunku do składki na ubezpieczenie społeczne. Jej maksymalną wysokość ustalono na poziomie odpisu od 30 krotności średniej krajowej. Ten ostatni argument wydaje się o tyle abstrakcyjny, że trudno wskazać branże o podobnych przychodach, gdzie podatek płacony byłby w formie zryczałtowanej. 

Adam Abramowicz idzie zresztą w swoich propozycjach dalej. Chce, aby postulowany model obejmował tak przedsiębiorców, jak pracobiorców. Sam Rzecznik przyznaje, że nie dysponuje szczegółowymi wyliczeniami, jakie skutki dla budżetu przyniosłaby jego koncepcja. W zamian proponuje poszukać pieniędzy na ochronę zdrowia gdzie indziej. Finansowanie dłużne z emisją obligacji miałoby zapewnić, finansowanie z deficytu, przy jednoczesnym zachowaniu podatku liniowego. Zaiste śmiałe rozumowanie, tylko, co na to przyszłe pokolenia, czy są gotowe w przyszłości bliżej nieoznaczonej płacić za taki eksperyment?!

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »