fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

11.5 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Hiszpania i Niemcy walczą z demonami

Hiszpanie nie są Niemcami – felieton z „La Razón”

Warto przeczytać

Różnice między Hiszpanią a Niemcami widać w wielu dziedzinach – od kuchni po muzykę, dowolne miasto z Dolnej Saksonii znacząco różni się od ulicy Ibizy oświetlonej zachodzącym słońcem. Niemcy walczą ze swymi narodowymi demonami za pomocą oszczędności i dyscypliny. Hiszpanie natomiast są w stanie sprzeniewierzać własne zasoby, stając na skraju wojny domowej. Obecnie jednak mamy pewien punkt wspólny: powyborczą zawieruchę, która w Niemczech wezbrała po ustąpieniu Merkel z urzędu kanclerza federalnego. Nie jest jeszcze za późno, by Niemcy wróciły pod rządy Wielkiej Koalicji łączącej socjaldemokratów z chadekami, co wobec populizmu innych partii wydaje się mniejszym złem.

Jednocześnie w obu państwach niemal codziennie możemy zauważyć ataki wycelowane w tych, którzy chcą bronić prawa. Hiszpański premier Sánchez nazwał orzeczenia Sądu Najwyższego, mściwymi. W takich sytuacjach zwykle najpierw atakuje się prawdę, a następnie drobne rzeczy, które wydawałyby się oczywiste – na przykład równość obywateli albo odpowiedzialność prawną całego społeczeństwa, bez względu na status materialny czy medialną rozpoznawalność. Stajemy się mistrzami oszustwa, narodami szulerów zasiadających do wspólnego stołu. Intelektualiści na usługach władzy dwoją się i troją, by zadowolić swoich zwierzchników i chlebodawców. W Hiszpanii panuje zgoda co do potępiania faszyzmu, nieważne przy tym jest to, czy faszyzm ów jest prawdziwy (rzadziej), czy zmyślony (częściej). Dzięki temu krytykujemy rząd, gdy dogaduje się z ksenofobicznymi oszustami, takimi jak ERC lub homofobicznymi formacjami, takimi jak Bildu. Jeśli ktoś zaprzyjaźni się z władzą, nie pytamy o jego referencje. Natomiast szybko weźmiemy go na cel, jeśli założy niewłaściwą koszulkę. Za brak możliwości zawarcia koalicji między głównymi partiami można więc obwiniać nienawiść, jaką część lewicy żywi do konserwatystów, liberałów czy chrześcijańskich demokratów. Dlatego PSOE nie porozumiewa się z PP bez względu na to, czy akurat nacjonalistyczne grupy planują zamach stanu albo wybucha gospodarczy czy zdrowotny kataklizm. Socjaldemokracja sama od siebie odstrasza, bo chcąc zachować głosy swoich wyborców, przekształciła się w kipiącą gniewem formację gotową dogadać się z niemal każdym populistycznym partnerem. W efekcie wzmacniają się lazarety i getta, które wiele nauczyły się od Zapatero i Maragall. Na dokładkę mamy retro-epicki peronizm Podemos oraz wygodnie wybielonych bandytów w stylu Bildu i jemu podobnych.

Należałoby także krytycznym okiem przyjrzeć się Vox, którego esencja pochodzi z przetworzonego frankizmu. W ich programach możemy się spodziewać falangistowskich sztuczek, od których nie stroni Podemos. Członkowie tej partii nieraz przyjmują typowy dla nacjonalistów dyskurs zmierzający do dzielenia ludzi i reinterpretowania sprawiedliwości. Nic dziwnego, że opinia publiczna straszy wizją podpalenia Reichstagu albo najazdu na Polskę. Obecnie wszystko, co znajduje się na prawo od PP, zostało opatrzone w najlepszym wypadku etykietką inwolucjonisty, a w gorszym – śmiertelnego wirusa albo broni masowego rażenia. I nie ma znaczenia, że nie zebrano ku temu żadnych dowodów, wystarczyły intuicje i skłonność do powielania oszczerczych filmików i frazesów.

W Hiszpanii trwa kampania, której celem jest podważenie wszystkiego, co mogłaby zaproponować koalicja PP-Vox. Choć już przyzwyczailiśmy się, że PP nie jest konkretna w swoich programach, nie chce zajmować wyraźnych stanowisk światopoglądowych czy ekonomicznych, to obecnie jej postulaty są jeszcze bardziej pogmatwane, gubią się w grze, której zasady kontrolują rywale. Obecnie więc Partia Ludowa wycofuje się nie tylko z konfrontowania idei, ale nawet z samego posiadania własnej idei – zastępując ją czysto technokratycznym zarządzaniem. Nowe jest za to dyktowanie, z kim mogą wchodzić w koalicję. To samo dotyczy Vox.

Ale blokowanie porozumienia między PP a Vox to tylko jedna strona medalu. Drugą jest blokowanie alternatywnych rozwiązań, to znaczy innych kandydatów do ewentualnej koalicji. Przy czym nie przeszkadza to zupełnie opozycyjnym krytykom władzy znajdować coraz to nowe sojusze z coraz to nowymi tworami politycznymi, które zaprzeczają podstawom demokracji i liberalizmu. Zaczyna się więc od plucia na PP i prawicę, a kończy w jednym rzędzie z tymi, którzy spiskują, by obalić system.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »