fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

11.5 C
Warszawa
niedziela, 28 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Huti nie zaatakują Chińskich i Rosyjskich jednostek

Pisaliśmy niedawno o fenomenie współczesnego piractwa. Różne alokacje, uwarunkowania i motywacje, nie zmieniają faktu, że dla światowej gospodarki, to tyleż uciążliwe, co angażujące znaczne siły i zasoby dla ochrony szlaków żeglugowych.

Warto przeczytać

Od momentu wojny Hamasu z Izraelem, za sprawą jemeńskich Huti sponsorowanych przez Iran, punktem zapalnym stała się Zatoka Adeńska. Tymczasem, jak zapowiedział Mohammed al-Buchaiti reprezentujący bojówkarzy z Jemenu, statki udające się do Europy szlakiem wiodącym przez Morze Czerwone pod banderą Chińskiej Republiki Ludowej i Federacji Rosyjskiej, mogą żeglować bezpiecznie, gdyż nie będą obiektem ataków rebeliantów.

Informacje opublikował w piątek 19 stycznia portal Times of Israel, cytując jednocześnie wypowiedź al-Buchaiti’ego, że zagrożone są „jednostki powiązane, z niektórymi krajami”. Z kolei arabski portal Al-Arabi Al-Jadeed poinformował, że Egipcjanie prowadzili w minionym tygodniu intensywne rozmowy z przedstawicielami Huti oraz reprezentantami ich irańskiego sponsora, zmierzające do ograniczenia ataków wymierzonych w jednostki korzystające ze szlaku żeglugowego wiodącego przez Kanał Sueski. To bowiem z tego źródła Kair czerpie znaczące dochody. Argumentem władz egipskich było jakoby stwierdzenie, że Egipt nie angażuje się w działania wymierzone w jemeńskich bojowników Huti.

Okrężna droga, którą wielu przewoźników wybrało wokół Afryki, poza stratami światowej gospodarki ogranicza wpływy do budżetu Egiptu, stąd starania, by dążyć do normalizacji w tym rejonie. Niezależnie od globalnych implikacji, istotny pozostaje lokalny wymiar konfliktu, bo Jemen pozostaje podzielony, a północny zachód tego kraju nadal kontrolują szyici z Huti, dzięki wsparciu Iranu.

Ataki prowadzone od 19 listopada na jednostki pływające u wybrzeży Jemenu mają, jak deklarują Huti, wspierać Hamas w jego wojnie z Izraelem, gdyż ograniczają się do jednostek (jak to określono) „związanych z Izraelem”. O ile rakietowy atak na jednostki amerykańskie da się w ten sposób uzasadnić, o tyle wiele zaatakowanych statków należy do krajów niemających żadnych, nawet handlowych relacji z Izraelem.

Na szczycie w Davos zastępca szefa Rady prezydenckiej Jemenu stwierdził, że ataki z powietrza prowadzone przez USA i Wielka Brytanię na wybrane cele Huti w Jemenie wymagają wsparcia operacją lądową, gdyż (jak to ujął Aidarous al-Zoubaidi podczas Światowego Forum Ekonomicznego) siły lądowe należące do prawowitego rządu Jemenu potrzebują informacji wywiadowczych, szkolenia żołnierzy i dostaw sprzętu. Zwrócimy się w tej sprawie do rządów Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Dodał również, że: „Takie podejście umożliwiłoby naszym siłom przyłączenie się do wysiłków Zachodu w przeprowadzaniu nalotów na Huti” i tym jemeński polityk zakończył swoją wypowiedź w Davos.

Gospodarczy aspekt całej sytuacji wykracza daleko poza zapalne punkty pełzającego konfliktu na Bliskim Wschodzie, bo ceny frachtu z Azji Południowo-Wschodniej do Europy wzrosły nawet dwukrotnie, a przecież ataki z powietrza, które w reakcji na akty agresji Huti przeprowadzili Amerykanie i Brytyjczycy, też generują niemałe koszty. Wzrosły także notowania cen ropy Brent do poziomu powyżej 79 USD za baryłkę, a kontrakty terminowe odnotowały wzrost do blisko 74 USD, czyli odpowiednio 2,4 proc. i 2,5 proc.

W sytuacji, gdy rządy i banki centralne walczą z inflacją, stawka za przewóz kontenera z Azji Wschodniej do Europy Północnej osiąga poziom rzędu 4000 dolarów, a w przypadku portów śródziemnomorskich nawet 5175 USD. Nie ułatwia to z pewnością rządom zachodnim walki o stabilność światowych walut i cen. Przed rozpoczęciem ataków Huti, szlakiem przez Morze Czerwone dziennie przepływało pół miliona kontenerów, podczas gdy obecnie ich liczba nie przekracza 200 tysięcy. Wyższe koszty transportu, wydłużenie łańcucha dostaw i zakłócenia ich ciągłości odczują konsumenci i producenci nie tylko w Europie.

SourceRedakcja

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »