fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

14.1 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Czy sankcje należy znieść?

Z perspektywy eksperta zajmującego się geopolityką należałoby się spodziewać, że zniesienie sankcji nałożonych na Moskwę z powodu „realizmu” dałoby skutki odwrotne od zamierzonych – twierdzi Frédéric Encel na łamach „Le Figaro”.

Warto przeczytać

Za każdym razem, gdy jakiś rząd łamie międzynarodowe prawo, powraca w zachodnich mediach temat sankcji. Doskonałym przykładem wznowienia debaty na ten temat jest oczywiście inwazja Rosji na Ukrainę. Od początku można stwierdzić, że sankcje nie są idealnym rozwiązaniem przeciwko imperializmowi albo łamaniu praw człowieka, ale ich zaniechanie to wyjście jeszcze gorsze – szczególnie w kwestii Ukrainy. Warto jednak przeanalizować trzy najważniejsze argumenty podnoszone przeciwko sankcjom.

Pierwszy argument: ekonomiczne, finansowe, technologiczne i dyplomatyczne sankcje nakładane na Moskwę nie są skuteczne, czemu dowodzi kontynuowanie, a nawet zwiększanie inwazji na Ukrainę. To oczywiście absurdalny argument, bo nie można przecież spodziewać się, że zwolennik Wielkiej Rosji ugnie się pod presją „zachodniej dekadencji”. Można jednak sytuację odwrócić – gdyby sankcji nie było, co powstrzymywałoby Putina przed dalszym, gwałtowniejszym i niebezpieczniejszym działaniem? Ostatecznie porzucił plany ofensywy na Kijów, nie rozmieścił armii przy granicach NATO i nie zrealizował nuklearnych gróźb.

Najważniejsze jednak jest coś innego – solidarne działanie przeciwko zachowaniu Rosji, które przybiera formę takich sankcji, jest ostrzeżeniem dla wszystkich innych reżimów, które mogłyby pomyśleć o podobnej agresji w innym regionie świata.

Sankcje są też odpowiednią równowagą pomiędzy dystansowaniem się od spraw Europy Wschodniej a militarnym zaangażowaniem w nie, bo w końcu Ukraina nie jest w NATO, Rosja natomiast dysponuje sześcioma tysiącami głowic jądrowych.

Przeczytaj także:

Drugi argument: sankcje odbijają się negatywnie na tych, którzy je nakładają. Tak naprawdę każda decyzja polityczna niesie ze sobą pewien koszt – zwłaszcza zaś skuteczna polityka obronna. Jeśli więc będziemy konsekwentnie trzymać się tego argumentu, to czy rezygnacja z polityki obronnej na rzecz Ukrainy (poprzez nakładanie i utrzymywanie sankcji) nie powinna zostać rozszerzona na rezygnację z jakiejkolwiek polityki obronnej, która niesie ze sobą koszty – czyli w zasadzie z każdej?

Mówiąc inaczej: czy powinniśmy poświęcić Ukrainę za korzyści budżetowe, jeśli taka ofiara może przyczynić się do zagrożenia naszemu bezpieczeństwu w przyszłości? Tego typu podejście stosowano w latach 30. XX wieku i wiemy, do czego doprowadziło.

Unijne sankcje są kosztowne, ale jest to także koszt uniezależnienia Zachodu od rosyjskiej energii czy żywności. W tym kontekście przydatne mogłoby się okazać zwrócenie uwagi także na naszą zależność od Chin.

Trzeci argument: sankcje są problematyczne pod względem moralnym, ponieważ Zachód nakłada je tylko w wybranych przypadkach. To prawda – Zachód, łącznie ze Stanami Zjednoczonymi, nie zawsze zachowywał się moralnie czy zgodnie z międzynarodowym prawem. Czy zatem powinien występować w roli obrońcy przeciwko tym, którzy to prawo naruszają dziś? Wydaje się, że tak, ponieważ nieetyczne zachowanie w przeszłości nie powinno powstrzymywać przed etycznym zachowaniem dziś.

Inna sprawa – nawet jeśli Zachód nie reaguje sankcjami w każdej możliwej sytuacji, czy to znaczy, że nie powinien nimi reagować w żadnej? Powinien! W tym przypadku sytuacja jest zresztą bardzo klarowna: zaatakowana została Ukraina – suwerenne europejskie państwo, które graniczy z NATO, którego demokratycznie wybrany rząd został oskarżony o nazizm.

Te trzy argumenty są trudne do utrzymania. Istnieje jednak jeszcze jeden, który wydaje się mocniejszy: że sankcje dotykają w pierwszej kolejności rosyjski naród. Nie jest to jednak tak dotkliwe, jak mogłoby się nam wydawać. Putin wiedział, że społeczne niezadowolenie wywołane sankcjami mogłoby spowodować zamieszki, dlatego od razu uwolnił fundusze mające wesprzeć siłę nabywczą rosyjskiego społeczeństwa.

Sporo ludzi uważających, że aktualne sankcje wobec Moskwy powinny zostać zniesione, określa się mianem „realistów”, bardziej trafnym określeniem byłby jednak cynizm doprawiony zafascynowaniem brutalną siłą, do której stosowania zdolne są reżimy autorytarne. Tego typu poglądy pojawiają się także zarówno u skrajnej prawicy, jak i skrajnej lewicy – zjednoczonych w paranoicznej nienawiści do USA jako aktora kierującego globalnymi wydarzeniami.

Europejczycy powinni jednak porzucić te nacjonalistyczne zachęty i zacząć myśleć o obronie strategicznych interesów obok wartości moralnych. I o władzy, która ku takiej obronie działa.

SourceLe Figaro

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »