fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

13.7 C
Warszawa
sobota, 27 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Góra urodziła mysz – COP27 zakończył się rozczarowaniem

Zakończony w egipskim Sharm El Sheikh szczyt klimatyczny po nocy zażartych negocjacji zakończyło porozumienie w sprawie funduszu na rzecz rekompensat dla najbiedniejszych państw z tytułu strat wywołanych ekstremalnymi zmianami klimatu.

Warto przeczytać

Gdyby nie obietnica złożona Czytelnikom w momencie inauguracji wydarzenia, na tym jednym zdaniu można by poprzestać. Wynik szczytu rozczarował. Jednak w ostatniej chwili zawarto porozumienie, a więc nie możemy mówić o fiasku.

Dopiero w niedzielę rano egipska prezydencja zaprezentowała pełny tekst na sesji plenarnej, gdzie 200 krajów reprezentowanych na COP27 przegłosowało umowę. Przewiduje ona powołanie w roku 2023 funduszu „strat i szkód” celem pomocy najbiedniejszym krajom, które borykają się ze skutkami zmian klimatycznych. To jednak deklaracja o tyle bez pokrycia, że nie ustalono ani wysokości wpłat, ani formy ich realizacji przez najbardziej rozwinięte państwa. Jednocześnie wezwano do jak najszybszej redukcji gazów cieplarnianych, tyle że mimo usilnych starań Hansa Timmermansa w tej kluczowej kwestii nie osiągnięto porozumienia.

Zdaniem Sekretarza generalnego ONZ – Antonio Guterresa COP27 uczynił ważny krok w kierunku sprawiedliwości. Określił on zawarte porozumienie na Twitterze, jako „bardzo potrzebny sygnał polityczny do odbudowy nadszarpniętego zaufania”. To jednak bardziej życzenie niż faktyczna zmiana jakości. Hans Timmermans, odpowiadający za realizację „Europejskiego Zielonego Ładu” mówił na posiedzeniu plenarnym wprost o „porażającej przepaści” pomiędzy nauką o klimacie a polityką klimatyczną. Zawarte porozumienie określił zaś jako możliwość unikania podjętych wcześniej zobowiązań. Nawiązał w ten sposób do ustaleń z Paryża, o czym wcześniej pisaliśmy.

Przeczytaj także:

W ocenie doradcy egipskiej prezydencji COP27 Michała Kurtyki, który stał na czele katowickiego szczytu COP24, w dobie kryzysu energetycznego i spowolnienia gospodarczego trudno było oczekiwać przełomu w zakresie globalnej polityki klimatycznej, a cóż dopiero wylewności, jak to nazwał, finansowej ze strony bogatych krajów Europy. Jeśli wykonano pewien gest w stronę Afryki to za sprawą USA i UE, największych dawców w zakresie kontrybucji na rzecz najbiedniejszych afrykańskich państw. Zdaniem Kurtyki taka współpraca leży w interesie obu stron, bo Europa w dążeniu do uwolnienia się od zależności względem rosyjskich źródeł dostaw, zainteresowana jest rozwijaniem współpracy energetycznej z Afryką Północną.

Wysiłki egipskiej prezydencji po raz kolejny dowiodły, że formuła tak licznych spotkań, gdzie ścierają się różne punkty widzenia, uwarunkowania i interesy wymaga zmiany, jeśli kolejne deklaracje ma zastąpić faktyczne wdrażanie wcześniej przyjętych celów. Obecny stan pogłębia rozczarowanie, brak zaufania i rosnącą nieufność uczestników kolejnych szczytów.

W stosunku do szczytu w Glasgow i tak dokonano postępu. Wówczas bowiem USA, Australia i kraje UE zablokowały umieszczenie w końcowej deklaracji funduszu reparacyjnego. Zapewne na zmianę stanowiska wpływ miały susza w Rogu Afryki, czy katastrofalne powodzie, których doznały Pakistan i Nigeria. Głos krajów najbardziej poszkodowanych w wyniku zmian klimatycznych jest tym bardziej słyszalny, że prezentują one zwarte i jednolite stanowisko, zwane stanowiskiem Grupy 77, od liczby prezentujących je państw. Obecne potrzeby finansowe w zakresie amortyzacji skutków zmian klimatu na globalnym południu, tylko do roku 2030 szacuje się na 2,5 bln USD.

Na marginesie szczytu toczyły się rozmowy specjalnych wysłanników ds. klimatu prezydentów Chin i USA – Xie Zhenhua i John’a Kerry’ego, którzy określili je, jako „niezwykle produktywne”. Zdaniem obserwatorów oznacza to otwarcie kanałów współpracy celem obustronnej redukcji emisji i kolejne kroki na rzecz partnerstwa dla klimatu.

Oburzenie aktywistów wywołało stanowisko delegacji rosyjskiej kwestionujące możliwość ustalania celów redukcyjnych w obecnej sytuacji energetycznej, pomijając tym samym wpływ własnych działań i agresji w Ukrainie na światowe rynki energetyczne.

SourceRedakcja

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »