fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

9.2 C
Warszawa
niedziela, 28 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Armeńsko-izraelski sojusz przeraża Iran

Zwycięstwo Azerbejdżanu nad Armenią w ostatnim konflikcie o Górski Karabach było możliwe tylko dzięki izraelskiej pomocy wojskowej – uświadamia „La Razón”. Zagrożeni przez Irańczyków i Ormian Azerowie muszą liczyć na wsparcie ze strony państwa żydowskiego.

Warto przeczytać

Araks – kaukaska rzeka, która przepływa przez Górski Karabach, na niektórych odcinkach jest tak wąska, że można z łatwością przekraczać jej brzegi. Pełni przy tym ważną rolę 700-km granicy między Azerbejdżanem a Iranem. Tymczasem, między oboma tymi sąsiadującymi ze sobą narodami, mimo ich bliskich związków tak historycznych, jak i demograficznych, ostatnio mocno iskrzy. Może to skutkować w każdej chwili poważnym wybuchem.

„Na obu końcach mostu Judafarin, dawnego skrzyżowania jedwabnych szlaków, flagi obu krajów pieszczą się nawzajem, gdy wzmaga się wiatr. Olbrzymi portret ajatollaha Alego Chameneiego wieńczy wzgórza nad wioską Khomarlu” – tak „La Razón” opisuje miejsce graniczne na „terytoriach wyzwolonych”, które Azerbejdżan przejął od Armenii po drugiej wojnie o Górski Karabach w 2020 r. Zgromadzili się tam dziennikarze, ale miejscowi nie wiedzieli, że część z nich przyleciała bezpośrednim lotem z Tel Awiwu do Baku, stolicy Azerbejdżanu.

Azerski pułk wojskowy przywitał ich herbatą i czekoladkami. Wiele wskazuje na postsowiecki charakter Republiki. Świadczą o nim „aksamitne czapki rekrutów, portrety prezydenta Ilhama Alijewa i wszechobecne flagi narodowe – także Turcji, ich anioła stróża”.

Trzydzieści lat temu tereny te zajęli Ormianie. Wtedy to 700 tys. Azerów musiało uciec ze swoich wiosek, zajętych potem przez najeźdźcę. Po tamtej i kolejnych wojnach jest tu niekończące się pole minowe. Nie wolno więc schodzić z drogi. Ustawione zostały znaki „niebezpieczeństwo min”. Przypominają one o tym, że przez zrobienie niewłaściwego kroku w powietrze wyleciało już tu 260 osób.

Irańskie zapędy

Wody rzeki Araks pamiętają wciąż bezprecedensową irańską operację wojskową z października 2021 r. Irańczycy rozmieścili wtedy nad nimi ruchome mosty, po których jeepy i czołgi przeprawiały się na tereny azerskie. Był to popis najnowocześniejszych możliwości armii: tysiące żołnierzy, ostrzał artyleryjski, snajperzy i lądujący dookoła spadochroniarze. Reżim ajatollahów jasno dał do zrozumienia, że trasa wyzwolenia meczetu Al-Aksa w Jerozolimie ma przebiegać przez Baku i będzie tędy przebiegać. To jawne groźby.

„Izraelu, nie kop sobie grobu. Iran ostrzega, żeby Azerbejdżan też zrozumiał. Ci, którzy patrzą na nas niewłaściwie, zostaną zniszczeni” – głosi piosenka emitowana na jednym z irańskich kanałów w języku azerskim. Miliony Irańczyków mają azerskie korzenie. Jeszcze do niedawna, także ruch transgraniczny z powodów rodzinnych lub ekonomicznych był normą.

Izraelskie wsparcie

Azerbejdżan w broń zaopatruje między innymi Izrael. Jest on jednym z głównych dostawców. „Dron kamikadze” Harop, odegrał kluczową rolę w zwycięstwie azerskiej armii w Górskim Karabachu. Na pewno przyspieszył klęskę Ormian. To hebrajskie urządzenie wojskowe zawisa, śledzi cele, by ostatecznie w nie uderzyć. Znaczące dla wygranej Azerów były również baterie obronne Barak-8, które przechwytywały rakiety balistyczne nad stolicą. W 44-dniowej wojnie zginęło po stu cywilów z każdej strony, a także około 3 825 ormiańskich i 2 850 azerskich żołnierzy.

Chociaż nie są podawane oficjalne dane, to szacuje się, że w 2016 r. Izrael dostarczył Azerbejdżanowi broń o wartości 4,85 mld dolarów. Izraelski raport Channel 12 z kolei podaje, że 69 proc. wojskowego importu Baku pochodzi z państwa żydowskiego.

Islamska placówka w państwie żydowskim

„Hebrajskie drony, irańskie zagrożenie i dobre zdrowie społeczności żydowskiej w Azerbejdżanie – gdzie żyje około 15 tys. Żydów – spowodowały w listopadzie historyczną uchwałę w azerskim parlamencie, zapowiadającą rychłe otwarcie ambasady w Izraelu” – informuje „La Razón”. Azerbejdżan tym samym stanie się pierwszym muzułmańskim państwem szyickim z przedstawicielstwem dyplomatycznym w Tel Awiwie.

Chwilę po ogłoszeniu tej informacji w Baku aresztowano pięć osób oskarżonych o szpiegostwo na rzecz Iranu. Z kolei reżim ajatollahów oskarża Azerbejdżan i Turcję o rozpalanie separatystycznych zapędów w północnych prowincjach Iranu. Zamieszkuje tam mniejszość azerska.

Hikmet Hajiyev, prawa ręka prezydenta Ilhama Alijewa tłumaczy: „Nie eskalujemy, reagujemy proporcjonalnie do ich działań”. Upiera się też, że Teheran nie może im dyktować relacji z innymi krajami.

Wypowiedział się też azerski Minister ds. Religii Mubariz Gurbanli. „Iran jest krajem rasistowskim i teokratycznym. Tutaj nie udało się im wypromować swojej agendy, to jest bumerang, który w końcu ich zaboli. Pomimo tego, że Azerbejdżan jest państwem w większości muzułmańskim, jest on paradoksalnie świecki: kobiety noszące hidżab są rzadko widywane w stolicy, a drinki z wódką są na porządku dziennym podczas lunchu” – powiedział.

Przeczytaj także:

„Azerbejdżan jest lojalnym strategicznym sojusznikiem Izraela. Otrzymujemy produkty energetyczne niezbędne dla rozwoju kraju” – informuje Roman Gurevich, obecnie mieszkający w Jerozolimie azerski Żyd.  Tłumaczy on, że dzięki pomocy Azerów Mosad mógł rozpocząć kilka operacji przeciwko swoim wrogom.

Władze Azerbejdżan mają świadomość, że ich największy wróg – Armenia – otrzymuje wsparcie od Rosji i Iranu. Ich kraj musi więc kurczowo trzymać się izraelskich technologii wojskowych.

„W razie wybuchu wojny będą one kluczowe dla zabezpieczenia nowych gazociągów i linii kolejowych, które wkrótce połączą Baku z Europą” – podsumowuje „La Razón”.

SourceLa Razón

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »