fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

13.8 C
Warszawa
czwartek, 2 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Cyfrowy pieniądz banku centralnego – czy to bezpieczne?

Warto przeczytać

Już ponad 100 banków centralnych na świecie pracuje nad emisją własnego pieniądza cyfrowego (CBDC – ang. Central Bank Digital Curency). Temat zaczyna mieć zatem zasięg światowy. Co ciekawe jednak, na zaawansowanym etapie prac wcale nie są takie kraje, jak Stany Zjednoczone czy Japonia.

Pierwszym na świecie emitentem cyfrowego pieniądza banku centralnego są bowiem egzotyczne…Bahamy! Tak, już w październiku 2020 roku wypuszczono tam tzw. Sand Dollara. Coraz bliżej CBDC są z kolei Turcja, Chiny czy Nigeria.

Pytanie, jakie należy w tym kontekście zadać, brzmi: czy to bezpieczne, przede wszystkim dla nas, obywateli? Czy to bezpieczne dla gospodarki, czy to bezpieczne dla naszej prywatności, czy to bezpieczne dla naszego dostępu do własnych pieniędzy, czy to nie ograniczy naszej wolności? Powodów, aby pytać, jest wiele. Zanim zaczniemy opisywać, z czego wynikają, spróbujmy ustalić czym w istocie jest CBDC.

Pieniądz, jaki znamy obecnie, ma postać albo papierowego banknotu (tudzież metalowej monety) albo posługujemy się zapisem cyfrowym, do którego mamy dostęp poprzez konto w jednym z banków komercyjnych. Pieniądz ten jest pochodną bazy monetarnej, czyli gotówki w formie fizycznej lub rezerw banków komercyjnych w banku centralnym. Poprzez kredyty udzielane właśnie przez banki, dochodzi z kolei do kreacji tzw. pieniądza bankowego, głównego elementu agregatów monetarnych w gospodarkach wolnorynkowych. To zatem banki komercyjne odpowiadają za kreację pieniądza w gospodarce, poprzez akcję kredytową, która jest także głównym źródłem ich dochodu. Z naszych depozytów powstają kredyty, te zaś są źródłem następnych depozytów i następnych kredytów, i tak to się kręci. Bez pośrednictwa banków nie ma zatem procesu kreacji pieniądza, jaki znamy. Tymczasem pieniądz banku centralnego trafia bezpośrednio do odbiorców (firm, gospodarstw domowych etc.). I to jest zasadnicza różnica.

W tym kontekście rodzą się pierwsze wątpliwości. Co się stanie, kiedy taki pieniądz, który będzie generowany bezpośrednio przez bank centralny, zacznie stanowić konkurencję dla tradycyjnych depozytów? Czy nie dojdzie do czegoś, co w literaturze znane jest jako run na banki, czyli do wypłat środków od tradycyjnych pośredników? W efekcie narastałaby liczba lokat bezpośrednio w banku centralnym, które mogą oferować rozwiązania niedostępne dla klientów standardowej bankowości? Zagroziłoby to zatem stabilności sektora bankowego. Zmniejszenie bazy depozytowej może zagrozić upadłością wielu bankom. To mogłoby doprowadzić do potężnego kryzysu finansowego.

Jeśli środki z sektora bankowego zaczęłyby znikać, to co wówczas z kredytowaniem gospodarki, czy to bank centralny miałby się tym zajmować, ale przecież nie taka jest jego rola i rodziłoby to dodatkowe niebezpieczeństwa (państwo, jako główny kredytodawca!)? Można oczywiście znaleźć jakieś rozwiązanie, np. tylko część posiadanych środków może trafić do banku centralnego lub tylko, niektóre podmioty będą mogły posiadać jego cyfrową walutę. To jednak będzie wymagało testów, odbywać się może metodą prób i błędów, których skutki trudno przewidzieć. Tak naprawdę bowiem żadna duża, wolnorynkowa gospodarka nie przechodziła tego eksperymentu. Konsekwencje mogą być zatem nieprzewidywalne.

Przeczytaj także:

Druga stawiana przez nas kwestia dotyczy prywatności i w efekcie wolności. Z jednej strony padają zapewnienia, że CBDC będzie oparty na technologii, która ma ją nam zapewnić. Że będzie nawet bezpieczniej niż teraz. Z drugiej jednak cała wiedza dotycząca naszych pieniędzy i tego, na co je wydatkujemy, stanie się przedmiotem, do którego potencjalnie państwo będzie miało nieskrępowany dostęp. Zwolennicy CBDC wskazują, że to ma swoje plusy, bo pomoże zwalczać oszustwa finansowe, pranie pieniędzy czy przekręty podatkowe. No dobrze, ale większość ludzi nie ma z tym nic wspólnego, a informacje o nich też przecież będą gromadzone. Do tego dochodzą pomysły, jak np. ten w Turcji, aby cyfrową walutę powiązać z identyfikacją tożsamości wykorzystywanej do korzystania z usług publicznych. Czy będą dostępne, jeśli np. państwo uzna, że ktoś zrobił „coś nie tak”?

W systemach autorytarnych do zablokowania środków będzie mogło dojść np. za wzięcie udziału w antyrządowych protestach. Ograniczone może zostać korzystanie z usług publicznych jak na przykład załatwienie czegoś w urzędzie. Podobne pokusy mogą pojawić się także w demokracjach, kto wykluczy, że firma, która nie spełnia standardów ESG nie dostanie blokady na dostęp do swoich środków? Teraz może się to wydawać dziwne, takie możliwości jednak będą niezwykle łatwe w aplikacji, przynajmniej, jeśli chodzi o aspekt technologiczny i operacyjny.

Wątpliwości związanych z CBDC jest znacznie więcej, aby je wszystkie opisać, należałoby poświecić dużo więcej miejsca. Rzecz jasna nie wyczerpiemy ich zatem w jednym tekście. Pytania są, niejasności, nawet jeśli padają odpowiedzi, pozostają. Ważne, aby opinia publiczna miała ich świadomość i była o nich dobrze informowana. To może być kwestia naszej wolności.

SourceRedakcja

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »