fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

24.7 C
Warszawa
poniedziałek, 29 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Szkodliwe złudzenia to woda na młyn Putina

W momencie, gdy europejscy przywódcy, ministrowie obrony i Sekretarz Generalny NATO radzą w Brukseli nad wsparciem wysiłku zbrojnego Ukrainy, w czym istotna rola przypada kanclerzowi i federalnemu ministrowi obrony Niemiec, grupa intelektualistów z tego kraju apeluje o zawiązanie koalicji „na rzecz pokoju”.

Warto przeczytać

To już nie dysonans poznawczy, nie zafałszowany obraz rzeczywistości, czy oparta na błędnych przesłankach szlachetna co do intencji utopia, ale szkodliwe działanie. Spowalnia ono proces decyzyjny, z natury rzeczy nie wolny od implikacji natury politycznej, co w przypadku Niemiec ma szczególną wagę i znaczenie. W konsekwencji oznacza nie tylko zwiększenie szans agresora, ale kolejne cywilne ofiary i straty w infrastrukturze, po stronie Ukrainy.

Wszystko zaś w sytuacji, gdy agresywne działania Rosji nie ograniczają się do terytorium Ukrainy. W ubiegły poniedziałek, holenderskie F-35 poderwały się w powietrze z malborskiego lotniska w reakcji na zbliżenie się rosyjskich samolotów zwiadowczych do polskiej przestrzeni powietrznej. Intruzi pod eskortą myśliwców z Luftwaffe zostali przepędzeni do strefy neutralnej. To standardowe działanie Rosjan, którzy uporczywie testują czas i sposób reakcji obrony powietrznej NATO.

W tym stanie rzeczy „Manifest na rzecz pokoju”, jak zatytułowano podpisany przez 69 osób apel skierowany do Olafa Scholza, brzmi jak jawna kpina. Ów „dokument” został zredagowany z inicjatywy Alice Schwarzer i Sahry Wagenknecht. Ta pierwsza jest znaną w Niemczech feministką i wydawcą, natomiast druga, była eurodeputowaną i wiceprzewodniczącą partii Die Linke, a obecnie z ramienia lewicy zasiada w Bundestagu.

„Manifest” wzywa niemieckiego kanclerza do „powstrzymania eskalacji dostaw broni” na Ukrainę. Gdyby te słowa wyszły spod ręki kremlowskich propagandystów, dałoby się to zracjonalizować. W obliczu znanych i udokumentowanych aktów agresji i zbrodni wojennych, noszących wszelkie znamiona zbrodni przeciwko ludzkości, słowo „eskalacja” brzmi jak urąganie walce narodu ukraińskiego, przy wsparciu demokratycznego świata.

Na tym nie koniec. W apelu czytamy, że kanclerz „powinien przewodzić sojuszowi na rzecz negocjacji pokojowych”. Uzasadnieniem tej tezy ma być stwierdzenie, że w 352 dniu wojny zginęło 200000 żołnierzy i 50000 tysięcy cywilów. Kontynuacja walk oznacza, że Ukraina stanie się krajem wyludnionym i zdewastowanym. „Ludzie w Europie w obawie o przyszłość swoją i swoich dzieci, boją się dalszej eskalacji wojny” – czytamy w „manifeście”.

Tyle że pomylono tu związek przyczynowo skutkowy. To tak, jakby rosyjska agresja była uprawniona, a obrona terytorium suwerennego państwa, stanowiła rodzaj uzurpacji. Zdaniem autorek „manifestu”, miałoby to jakoby prowadzić do „wojny światowej, a nawet konfliktu nuklearnego”.

Chcemy wierzyć, że podobnie, jak pacyfistyczne dążenia zachodnich intelektualistów zwanych przez Stalina „pożytecznymi idiotami”, tezy niemieckich aktywistek motywowane są szlachetnymi intencjami. Nie zmienia to w niczym faktu, że tu i teraz jawią się one jako skrajnie szkodliwe, wspierają bowiem rosyjską kampanię dezinformacji, godzą w spoistość sojuszniczą w ramach NATO i mobilizację opinii społecznej Zachodu, a w konsekwencji osłabiają wysiłek obronny Ukraińców.

Jak widać, Kreml ma szerokie wpływy w tzw. zachodnich środowiskach lewicowych. Mimo ponad trzech dekad od upadku ZSRR są one wciąż pod urokiem prorosyjskich sentymentów… i trzeba przyznać, że Putin potrafi z tego sprawnie korzystać.

SourceRedakcja

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »