Niektóre nazwiska mają dla polityki szczególne znaczenie. W przypadku amerykańskiej rodziny Kennedych polityczna kariera pełna jest sukcesów, ale i tragedii. Tym większą sensacją stało się ogłoszenie startu w prawyborach Demokratów Roberta Francisa Kennedy’ego Jr, którego ojciec i wuj zostali zamordowani ponad 50 lat temu.
Amerykanie lubią pokoleniowe sagi i można by pomyśleć, że właśnie taką polityczną sagę snuje bratanek 35. prezydenta USA zastrzelonego 22 listopada 1963 r. w Dallas. Jego dołączenie do prezydenckiego wyścigu może okazać się bardzo korzystne dla Partii Demokratycznej, ponieważ z sondaży wynika, że połowa ich wyborców chce w nadchodzących wyborach mieć alternatywę dla reelekcji Joe Bidena.
Należy jednak zauważyć, że dzisiejszy Kennedy nie ma wiele wspólnego ze swoimi przodkami, którzy walczyli o prawa obywatelskie i próbowali podbijać kosmos. Robert wybrał walkę głównie ze zdrowym rozsądkiem i zagłębił się w teorie spiskowe.
W grudniu 2021 r., w środku pandemii koronawirusa, która w samych Stanach Zjednoczonych zabiła przeszło 800 tys. ludzi, RFK Jr, został polityczną maskotką ruchu antyszczepionkowego. Nie miało to wielkiego sensu i wiarygodności, bo kiedy w tym czasie zorganizował w swoim domu przyjęcie, goście na wejściu musieli pokazać zaświadczenie o szczepieniu.
Robert Kennedy Jr zaczynał jednak polityczną karierę w nieco innym miejscu. W 1987 r. skończył studia z prawa ochrony środowiska. W latach 90. był zaangażowany w kampanie na rzecz podnoszenia świadomości o zagrożeniach ekologicznych – zanieczyszczeniach wody i powietrza. Założył Waterkeeper Alliance, pozarządową organizację dbającą o amerykańskie wody. Za czasów administracji Obamy – która nieszczególnie zajmowała się kwestiami ekologicznymi – głośno wypowiadał się przeciwko projektowi rurociągu Keystone XL. W 2017 r. powiedział, że takie projekty „nie przynoszą korzyści ludziom, przynoszą korzyści zarabiającym miliardy potentatom naftowym, którzy wzbogacają się, zubożając Amerykanów i pozbawiając ich cennych zasobów naturalnych”. W tamtym czasie Kennedy wydawał się „zbyt zielony”, nawet dla sporej części Demokratów.
Do niedawna uważany mógł być za idealnego kandydata dla lewicy w USA. I to z pożytkiem dla amerykańskiego wyborcy, ponieważ ekologia RFK Jr., cechowała się politycznym rozsądkiem i pragmatycznym podejściem – świetną alternatywą dla popularnych dyskursów zagłady, które silnie grają na emocjach, ale utrudniają debatę na tematy ekologiczne.
Niestety zabrakło mu rozsądku na innych polach i dziś RFK bardziej przypomina Trumpa, atakując media głównego nurtu oraz krytykując działania rządu w kwestii Ukrainy.
Dzisiejsze poglądy Kennedy’ego mocno różnią się od tradycyjnych programów demokratycznych kandydatów. Czy to przemówi do wyborców? Trudno na razie powiedzieć. Z pewnością będzie to bardzo wyraźna alternatywa dla Bidena, nie wiadomo tylko w jakim stopniu przekonująca.
Biorąc pod uwagę niedawne wypowiedzi RFK Jr., bliżej mu do Republikanów, ale start w wyborach jako ich kandydat jest prawie niemożliwy – nazwisko Kennedych jest jednak dla tego ugrupowania, tak bardzo związane z systemem, jak chociażby Clinton.
Co ciekawe, nie wszyscy członkowie klanu Kennedych popierają pomysł RFK Jr., by zająć miejsce w Białym Domu. W kuluarach niektórzy sugerują, że nadal popierają Bidena.