fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

18.6 C
Warszawa
sobota, 27 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Jak odbić Rosji Afrykę

Konflikt pomiędzy prezydentem Rosji Władimirem Putinem a przywódcą Grupy Wagnera Jewgienijem Prigożynem, do jakiego doszło w czerwcu, odbił się wyraźnym echem także w Afryce. W regionie tym wzrósł niepokój, ponieważ wiele krajów współpracowało z Grupą Wagnera. Nie tylko pokazuje to, jak problematyczne są te związki, ale także uwydatnia swego rodzaju próżnię władzy w Afryce – informuje „Foreign Policy”.

Warto przeczytać

Od 2017 r. Grupa Wagnera konsekwentnie zwiększała swoją obecność na afrykańskim kontynencie. Nie wiadomo do końca, jak daleko sięgały jej wpływy, ale szacuje się, że na terenie Republiki Środkowoafrykańskiej (RCA) działa około 2 tys. oficjalnych „instruktorów” należących do Grupy, kolejnych 1,2 tys. obecnych jest w Libii, a tysiąc w Mali. Istnieje jednak spora szansa, że w rzeczywistości przedstawicieli Wagnera jest tam więcej.

Grupa Wagnera zapewnia w RSA, Libii, Mali czy Sudanie wsparcie polityczne i bezpieczeństwo, w zamian Rosja zdobywa bufor geopolityczny i wartościowe koncesje wydobywcze.

Po czerwcowej próbie zamachu stanu przywódcy afrykańskich krajów wciąż nie są pewni, jak będzie dalej przedstawiało się ich partnerstwo z Rosją, jednak faktem pozostaje, że dla Moskwy wpływy z obecności Grupy Wagnera w Afryce są bardzo istotne strategicznie. Zarówno Prigożyn, jak i minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow zapewniali, że partnerstwo z krajami afrykańskimi zostanie utrzymane. Nie da się jednak zaprzeczyć, że mimo prób kontrolowania szkód ze strony Kremla, w regionie afrykańskim powstała próżnia władzy.

Niestabilność i ryzyko

Kraje Afryki, które mogłyby zdecydować się na zaproszenie do swoich granic regularnej armii rosyjskiej, Grupy Wagnera albo podobnej paramilitarnej jednostki, mają teraz sporo do myślenia. Sytuacja wewnętrzna Rosji jest daleka od stabilnej, nie wiadomo też, jaka będzie przyszłość Grupy. Moskwa stała się zatem partnerem nieprzewidywalnym, przez co niebezpiecznie jest zbyt silnie na niej polegać. Afrykańscy przywódcy stanęli przed okazją rozszerzenia swojego partnerstwa na inne kraje – co leży także w interesie zachodnich rządów.

Choć po nieudanym przewrocie nazwa Grupy Wagnera została zachowana, to sama grupa uległa integracji z państwową infrastrukturą Rosji, co dało Putinowi lepszą kontrolę nad nią. Grupa jednak wyraźnie zakomunikowała, że chce zachować swoją aktywność – Moskwa więc będzie się jej bacznie przyglądała, zmniejszy przyznaną jej autonomię, lecz pozwoli na kontynuowanie działań między innymi na terenie Afryki. Niemniej integracja z systemem państwowym rodzi pewne problemy, bo oznacza de facto, że Grupa Wagnera stała się zagraniczną siłą wojskową i na przykład rząd Mali oświadczył, że nie chce, by działała na obszarze jego państwa.

Trzeba też wziąć pod uwagę to, że kontrakty proponowane przez rosyjskie wojsko mogą nie być tak korzystne, jakie do tej pory proponowała najemnikom Grupa Wagnera, co rodzi ryzyko przejścia tych najemników do innych prywatnych firm o podobnym charakterze. To z kolei może poskutkować powstaniem silnej konkurencji między mniejszymi grupami, które będą chciały kontrolować afrykański region, nie będąc tak bardzo zależne od Moskwy.

W regionie tym może powstać także popyt na inne grupy najemnicze, na przykład amerykańska Academi (kiedyś Blackwater) czy Dyck Advisory Group (DAG) z RPA. Inną możliwością jest rozrost półautonomicznych grup najemniczych powiązanych z Chinami, które już coraz wyraźniej zaznaczają swoją obecność w związku z poszerzeniem Nowego Jedwabnego Szlaku.

Przywódcy afrykańskich krajów powinni wykazać tu dużą ostrożność. Nawiązywanie krótkoterminowych umów z tak niepewnymi grupami, jak Grupa Wagnera może mieć długoterminowe skutki – zagrażać demokracji i wspierać wykluczającą działalność gospodarczą szkodzącą wzrostowi gospodarczemu i zrównoważonemu rozwojowi. To z kolei prowadzić może do destabilizacji państwa.

Nowa sytuacja geopolityczna

W wielu krajach afrykańskich nie wystarczy przemyślenie partnerstwa z paramilitarnymi organizacjami. Powstała próżnia bezpieczeństwa pozostanie. Alternatywą mogłaby być współpraca z Zachodem, jednak nie wszędzie jest ona dostępna, rzadko też opiera się na faktycznie wzmacniającym modelu odpowiadającym na wyzwania regionu – zarówno polityczne, jak i te dotyczące bezpieczeństwa. Afrykańskim państwom i społeczeństwom zagrażają bowiem brutalni ekstremiści, przeciwko nim należy wypracować i zaoferować wiarygodną strategię działania.

W tej chwili kraje afrykańskie znajdują odpowiedź we współpracy z Grupą Wagnera i jej ewentualnymi następcami. Jeśli Zachód chce, by rządy z tego regionu wybierały partnerstwa bardziej stabilne, jednocześnie mając na względzie wzrost gospodarczy, musi im zaoferować skuteczną alternatywę. Przedstawić ją powinna koalicja partnerów, do której koniecznie wejść muszą Stany Zjednoczone, Unia Europejska i Wielka Brytania. Dobrym posunięciem byłoby uwzględnienie także państw nabierających znaczenie geopolityczne – Indii i Japonii. Trzeba jednak pamiętać o dyskretnej dyplomacji i bardzo delikatnych kwestiach, jak na przykład fakt, że rząd Mali opowiada się stanowczo przeciwko kolonialnym mocarstwom.

Afrykańscy przywódcy są w nowym położeniu, które daje im nowe szanse: światowy porządek stał się wielobiegunowy, nie muszą już decydować się na współpracę z jednym mocarstwem gwarantującym im bezpieczeństwo, nikt z Zachodu nie będzie też oczekiwał od nich wyłączności, która przed laty była częstym elementem zawieranych sojuszy. Nowe realia mogą lepiej przysłużyć się afrykańskim narodom.

Co może zaoferować Zachód

Mali czy Republika Środkowoafrykańska stoją zatem przed trudnym wyborem. Jednocześnie inne kraje afrykańskie, jak Burkina Faso czy Sudan, już otworzyły się na bliższą współpracę z Zachodem. Co prawda ruch dyplomatyczny jest jeszcze niewielki, jednak zachodnie ambasady w Wagadugu, stolicy Burkina Faso, nadal funkcjonują i dają nadzieję na współpracę.

Jak miałaby się ona kształtować? Poza wzajemnymi korzyściami warto pamiętać o polityce nieingerencji. Wcześniej należy zbudować bliższe więzi dyplomatyczne, poznając potrzeby afrykańskich narodów oraz ich aspiracje. W tym dwustronnym dialogu można będzie opracować strategię uniezależnienia się państw afrykańskich od Rosji czy prywatnych grup paramilitarnych.

Drugą sprawą są stosunki gospodarcze – współpraca biznesowa i inwestycyjna powinna zostać nawiązana w istotnych sektorach, przede wszystkim rozwoju społecznego, ale też energii, rolnictwa, infrastruktury czy technologii. Oprócz atrakcyjnych zachęt inwestycyjnych czy handlowych istotny będzie tu także przepływ technologii i wiedzy technicznej.

Tu Zachód może wykorzystać swoją przewagę komparatywną i udostępnić rynek amerykański oraz europejski. Należałoby także zastanowić się nad sposobami pomocy w rozwijaniu zdolności produkcyjnych krajów afrykańskich. Chodzi tu przede wszystkim o przetwarzanie zasobów naturalnych, które mogłoby podnieść wartość tego sektora.

Po trzecie należy umacniać państwowe instytucje. Dzięki Grupie Wagnera umacnia się władza polityczna tych przywódców, którzy oddalają się od demokracji – na przykład Khalify Haftara w Libii czy pułkownika Assimia Goïty w Mali. Dlatego mogą utrzymać swój reżim, ale to plan krótkoterminowy. By zachować stabilność długoterminową, potrzebne są odpowiednie instytucje.

Zachodni sojusznicy mogą pomóc krajom afrykańskim rozwijać własny potencjał, który pozwalałby im samodzielnie zajmować się istotnymi wyzwaniami. Ważny z pewnością byłby rozwój edukacji i opieki zdrowotnej, należy także mieć na uwadze zrównoważony rozwój dopasowany do potrzeb i aspiracji krajów Afryki.

Dobra wola i miękka siła

Wobec Zachodu społeczeństwa afrykańskie wykazują dobrą wolę i jest to element, który warto wykorzystać do budowania nowego partnerstwa. Badania opinii publicznej w ramach Afrobarometru wykazały, że w Burkina Faso przeszło 70 proc. pytanych odbiera wpływ USA jako pozytywny, dla 55 proc. pozytywnie na kraj wpływa także Rosja. Nawet na Mali poparcie dla Stanów Zjednoczonych wyniosło 60 proc.

Trzeba jednak pamiętać, że nawet po wycofaniu się Rosji z krajów afrykańskich pozostanie w nich pewnego rodzaju spuścizna po rosyjskiej sile miękkiej. Aby ją wyprzeć, potrzebna będzie sprawna dyplomacja publiczna i wymiana międzyludzka, które mogą przyjąć formę na przykład stypendiów, wydarzeń kulturalnych, organizowania mediów (także tych walczących z dezinformacją, np. BBC World Service) czy budowanie lokalnych platform edukacyjnych, mogących działać także (ale nie tylko) cyfrowo.

Jest to konieczne, bo przykładów rosyjskiej miękkiej siły w regionie Afryki jest dużo. Na przykład w 2021 r. na stadionie w Bangui pokazywano rosyjski film wojenny „Tourist”, ukazujący Grupę Wagnera jako zbawców RSA. Bilety się wyprzedały. Jesienią 2021 r. w tym samym mieście przed lokalnym uniwersytetem postawiono pomnik przedstawiający dwóch żołnierzy Armii Narodowej, stojących obok żołnierzy Rosyjskich Sił Zbrojnych, chroniących cywilów w walce z bojownikami Koalicji Patriotów na Rzecz Zmian.

Prorosyjski dyskurs w zasadzie zastąpił w RSA wcześniejsze wpływy francuskie. Wpływ Rosji widoczny jest nie tylko w sferze publicznej, ale również gospodarczej: rosyjska wódka stała się bardziej popularna niż francuskie piwo. Więc nawet wyjście Grupy Wagnera z kraju nie oznacza pozbycia się rosyjskich wpływów – to będzie długotrwały proces, dla którego konieczna jest wytrwała dyplomacja publiczna.

Jak wyprzeć Grupę Wagnera

Priorytetem dla polityki międzyludzkiej w regionie Afryki powinno być wzmacnianie lokalnych inicjatyw na rzecz budowania pokoju. Społeczeństwo musi zostać przygotowane do życia w rzeczywistości pokonfliktowej. Użytecznych ram dostarczył NUSAF (Northern Uganda Social Action Fund), mający poparcie Banku Światowego, Wielkiej Brytanii oraz Japonii. Celem NUSAF jest niesienie pomocy i zaspokojenie potrzeb społeczności, które ucierpiały wskutek kampanii Armii Bożego Oporu. NUSAF wspiera lokalne projekty rozwojowe, a także wzmacnia istniejące już inicjatywy na rzecz pokoju.

To, co robi NUSAF, jest kamieniem węgielnym zrównoważonego rozwoju, jaki mogą osiągnąć państwa Afryki. Buduje bowiem gotowość pokonfliktową, stawiając na politykę dialogu międzykulturowego, szerząc zaangażowanie i społeczną odpowiedzialność.

Nie oznacza to, że grupy brutalnych ekstremistów mogą być ignorowane. Trzeba się z nimi rozprawić i wspierać bezpieczeństwo. Ale te wyzwania można będzie łatwiej podjąć w spójnym i odpornym społeczeństwie. Należy też pamiętać, że ekstremizm w Afryce często powstaje jako efekt silnej niesprawiedliwości ekonomicznej, która też powinna być zwalczana, by zwiększyć bezpieczeństwo okresu przejściowego.

Przeczytaj także:

To właściwy moment, by kraje Afryki otrzymały alternatywę dla sojuszu z Rosją. Dobrze, by była ona przemyślana i stabilna, wtedy obie strony najwięcej na niej skorzystają. Istotne jest też to, by przywódcy afrykańskich państw dostrzegli tę szansę i z niej skorzystali. To dla nich najlepsza droga do zrównoważonego rozwoju.

Po domniemanej śmierci Jewgienija Prigożyna niejasne pozostają losy jego „imperium” – ocenił dziennikarz śledczy BBC Andriej Zacharow, cytowany przez Instytut Studiów nad Wojną. Sytuacja wokół afrykańskich wpływów Grupy Wagnera jest więc jeszcze bardziej skomplikowana i niestabilna. (Red.)

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »