Michaił Chodorkowski jest jednym z najbardziej bystrych obserwatorów dzisiejszej Rosji. Były więzień polityczny, który w więzieniu spędził aż 10 lat, znakomicie zna najlepsze i najgorsze strony swojego kraju. Zwolniony w 2013 r. obecnie przebywa na wygnaniu i mieszka w Londynie. Tu prowadzi swoją organizację pozarządową Open Russia, która działa na rzecz promowania wartości demokratycznych w Rosji. Właśnie opublikował on nową książkę „How to Slay a Dragon: Building a New Russia After Putin” (pol. „Jak zabić smoka. Budowanie nowej Rosji po Putinie”), która jest relacją o tym, co dzieje się obecnie w jego ojczyźnie i co może się wydarzyć w przyszłości.
W wywiadzie dla „Le Figaro” Chodorkowski analizuje obecną sytuację w swoim kraju oraz tę związaną z agresją na Ukrainę. Twierdzi, że chociaż Kreml próbował przekonać cały świat, że Putin wyszedł silniejszy z buntu Wagnera, to w rzeczywistości tak nie jest. Co więcej, okazało się wówczas, że Rosjanie nie są skłonni do aktywnego wspierania reżimu. Cześć z nich bardzo pozytywnie witała ludzi Wagnera, gdy zbliżali się do Moskwy. Także lojalność biernie zachowującej się w tamtej sytuacji armii, okazała się daleka od doskonałości.
Stanowisko Zachodu
Niepokojące są natomiast pęknięcia w obozie zachodnim, dotyczące wsparcia dla Ukrainy. Zachód musi zrozumieć, że Putin zawsze będzie rozwiązywał swoje problemy polityczne za pomocą wojny. „Problem polega na tym, że w krajach zachodnich nie ma już przywódców politycznych, są tylko przedstawiciele polityczni” – zauważa Chodorkowski. Tymczasem obecnie potrzebny jest przywódca, który jak Winston Churchill, Helmut Kohl czy Willy Brandt przekona obywateli, że muszą radykalnie zmienić swoją mentalność.
Martwiąca jest też rusofobia, widoczna nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Dotyczy ona także dużej części Europy. Daje to Putinowi podstawy do twierdzenia, że Zachód atakuje nie tylko jego reżim, ale i wszystkich Rosjan.
Putin (jeśli Zachód przestanie pomagać Ukrainie), być może przejmie znaczną część ukraińskiego terytorium, a nawet całą Ukrainę, ale niewiele na tym ugra. Nie zyska bowiem przez to ani ogromnego kapitału politycznego, ani gospodarczego. Walki w Ukrainie będą kontynuowane, a sankcje pozostaną w mocy. Rosję może czekać nawet recesja, a Putin, chcąc utrzymać się przy władzy, rozpocznie kolejną wojnę. Gdzie ona wybuchnie? Według Chodorkowskiego w najlepszym razie w zachodniej Ukrainie, ale równie dobrze może się rozpocząć na terytorium jednego z państw NATO.
Reżim w końcu upadnie
Rozmówca „Le Figaro” przyznaje, że razem ze swoim przyjacielem, mistrzem szachowym Garrim Kasparowem, prowadzą niekończącą się debatę na temat potencjalnej długości toczącej się w Ukrainie wojny i trwałości reżimu Putina. Panowie mają skrajnie odmienne zdania. Kasparow uważa, że zwycięstwo Ukrainy doprowadzi do zmiany reżimu na Kremlu, natomiast Chodorkowski twierdzi, że tylko zmiana reżimu na Kremlu umożliwi Ukrainie odzyskanie terytorium i powrót do granic z 1991 r. Bez względu na to, kto ma rację, według byłego miliardera, w ciągu najbliższych pięciu lat, Putin utraci władzę.
Pytany o wpływ oligarchów na ewentualne obalenie reżimu, tłumaczy, że sytuacja w Rosji bardzo różni się od tej w Europie Zachodniej, gdzie własność prywatna jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Wyjaśnia, że w jego kraju nie ma ani jednej rodziny, która zachowałaby wielkie bogactwo przez dwa pokolenia. Tu nie istnieje bowiem pojęcie własności prywatnej, a ogromne pieniądze przechodzą z rąk do rąk. Obecnie zabierane są osobom oddalonym od Putina i trafiają do ludzi z jego bliższego otoczenia. To się zmieni, gdy zmieni się rząd. Dlatego dzisiejsi oligarchowie mają interes w utrzymaniu Putina u władzy.
Czy armia się zbuntuje?
Chodorkowski uważa, że przewrót wojskowy w Rosji nie jest nieprawdopodobny. Nastąpić to może jednak jedynie w przypadku, gdy wojsko rosyjskie poniesie istotną porażkę na polu bitwy. Wtedy Putin będzie szukać kozła ofiarnego. Aby uniknąć oskarżeń, generałowie mogą powstać.
A prawdą jest taka, że rosyjska armia walczy źle. W porównaniu z Ukrainą Putin ma pięć lub sześć razy większe zasoby mobilizacyjne i dwa razy większe zasoby finansowe. Jewgienij Prigożyn zdradził, że Rosjanie nie walczą wystarczająco dobrze i że nikt nie chce wziąć za to odpowiedzialności. Mimo że w wyniku bombardowań zdolność przemysłowa Ukrainy spadła do 30 proc., a zdolności wojskowe Rosji wciąż rosną, ponieważ jej przemysł staje się coraz bardziej zmilitaryzowany, to armia Putina jest w stanie jedynie utrzymać status quo.
Walka spoza granic
Chodorkowski wyjaśnia, że do zmiany reżimu mogą przyczynić się Rosjanie mieszkający poza własną ojczyzną. Uważa, że rosyjska diaspora i emigranci będą odgrywać bardzo aktywną rolę w tym procesie. „Rosyjski Komitet Antywojenny, który utworzyliśmy, ma inicjatywę Projekt Arka, kierowaną przez Anastazję Burakową, która pomaga Rosjanom, przymusowym wygnańcom. W ramach Arki mamy projekt o nazwie First Flight, który skupia ludzi, którzy w przypadku zmiany reżimu odbędą pierwszy lot, gdy tylko niebo się otworzy, aby zbudować demokratyczną Rosję” – mówi. Takie sieci mają jednak problem z działaniem na terenie własnego kraju, ponieważ grożące tam za to kary więzienia są drakońskie. Tacy niepokorni skazywani są na pięć, sześć, a nawet osiem lat więzienia. I nieistotne jest, co zrobili – czy tylko rozklejali plakaty, czy podpalili biuro poborowe – wszyscy oni trafiają na długi czas za kraty. Jednak na tym się nie kończy. „Każdemu, kogo znam, a kto obecnie przebywa w więzieniu w Rosji, przedłużono wyrok” – mówi Chodorkowski. „Jedynymi ludźmi, którzy mogą działać to ci, którzy są gotowi podjąć twarde działania i pozostać w więzieniu do czasu zmiany reżimu” – dodaje.
Przeczytaj także:
- Grupę Wagnera wsparła podziemna sieć rosyjskich oficerów
- Tiny Kox podejrzany o działania na rzecz Moskwy
Niestety, ludzie Zachodu bywają naiwni. Niektórzy zdają się wierzyć w zmianę reżimu, bez użycia przemocy. Warto, by spojrzeli na to, co stało się na Białorusi. Tam Łukaszenka był gotów użyć broni, a Putin go wspierał. I Łukaszenka na pewno nie odejdzie z własnej woli, nie zrobi tego, także pod presją pokojowych demonstracji. Taka możliwość jest zerowa.