Opasłe tomy opracowane przez uczonych biblistów na przestrzeni wieków, poczynając od II wieku, usiłowały pomimo szczupłości źródeł, zdefiniować tak postaci przybyłych, jak i miejsce, z którego rozpoczęli swoją pielgrzymkę. Opowieść inspirowała także najwybitniejszych europejskich malarzy – od Velazqueza po Rubensa. Cóż zatem współcześnie wiemy na ten temat?
Otóż przyjmuje się, iż Mędrcy reprezentowali trzy kontynenty; Afrykę, Azję i Europę. Tradycja utrwalona w średniowiecznym piśmiennictwie twierdzi, że jeden z nich imieniem Kacper, jako przedstawiciel rasy czarnej pochodził z Afryki, a konkretnie rzecz biorąc z Etiopii. Tamtejsze źródła, podobnie jak całej Arabii, milczą w tej sprawie. Z układu gwiazd na ówczesnym niebie, zwykło się uważać, że przybyli z ziem zamieszkałych przez Chaldejczyków, tj. Babilonu i Persji. Dzisiaj owe tereny podzielone są pomiędzy Iran i Irak.
Samo słowo Mędrcy, od którego tytuł bierze znana polska kolęda, było używane zamiennie z określeniem Maga, a więc kapłana bliżej niesprecyzowanej religii. Pamiętajmy, że w okresie, gdy powstawały, Ewangelie były świadectwem tego, co przeżyli ich twórcy, a utrwalenie opisywanych w nich zdarzeń stanowiło świadectwo głębokiej wiary ich twórców – w tym św. Mateusza. W przekonaniu Ewangelistów wszystko, co opisali – potwierdzało wszystko to, co wcześniej przepowiedzieli prorocy.
Co istotne, symbolika darów; złota, kadzidła i mirry, nie jest przypadkowa. Złoto w czasach narodzin Jezusa stanowiło atrybut władców, zatem również Króla Izraela. Kadzidło przynależne Bogu, palono przed ołtarzem jako wyraz czci, podczas gdy mirra, jako odmiana żywicy używanej przy balsamowaniu zwłok, zapowiadała męczeńską śmierć Jezusa Chrystusa. Tym samym boska i królewska postać oraz jej przyszły los, zostały naznaczone.
Imiona Kacper, Melchior i Baltazar, które tradycyjnie zapisujemy u szczytu drzwi prowadzących do naszych domów, występują w zapisach, począwszy od VI wieku, natomiast od IX stały się powszechnie znane. Jeden z chrześcijańskich pisarzy; Beda Czcigodny – benedyktyn związany z anglosaską tradycją Nortumbrii – prezbiter klasztoru w Wearmouth, uznany za świętego w kościołach; katolickim, prawosławnym i anglikańskim, jako pierwszy opisał Trzech Króli, jako reprezentantów trzech kontynentów. Wedle Marco Polo, ich prochy spoczęły w perskim Savah, podczas gdy średniowieczne przekazy rodem z Niemiec zaświadczają, że za sprawą cesarza Fryderyka Barbarossy sprowadzono je do katedry w Kolonii.
Przez stulecia potocznie stosowana nazwa: Trzech Króli, odpowiadała Epifanii – Świętu Objawienia Pańskiego, podczas gdy obecnie kalendarz liturgiczny rozdzielił je w ten sposób, że niedziela następująca po 6 stycznia to święto Chrztu Pańskiego. Niemniej to właśnie Trzej Królowie rozpoznali i uznali w Chrystusie Boga, choć u Mateusza czytamy, że przybywszy do Jerozolimy, pytali o nowo narodzonego króla żydowskiego, by w odpowiedzi usłyszeć od arcykapłanów, że (zgodnie z proroctwem) Mesjasz przyjdzie na świat w Judei, a konkretnie w Betlejem. Poza Ewangelią św. Mateusza odniesienia do tych zdarzeń znajdziemy w Dawnych dziejach Izraela, autorstwa żydowskiego historyka Józefa Flawiusza.
Wbrew tradycji, w polskich źródłach nie znajdziemy słowa Królowie na określenie Mędrców ze Wschodu. Biblia poznańska zwie ich astrologami, natomiast w Biblii Tysiąclecia czytamy o mędrcach właśnie. Inaczej niż w Ewangelii Dzieciństwa Ormiańskiego, stanowiącej VI wieczny apokryf Nowego Testamentu przetłumaczony ze starszej, syryjskiej wersji, która zaginęła. Tam znajdujemy króla Indii Gaspara (Kacpra), króla Arabów Baltazara i króla Persów Melkona (Melchiora). Lista darów ofiarowanych Jezusowi jest tam znacznie obszerniejsza niż u Ewangelisty, by wymienić cynamon, olejki, srebro, drogie kamienie, perły, purpurę i wstęgi lniane.
Ile źródeł, tyle tradycji. Podobnie jak napisy umieszczane przez nas po dziś dzień na drzwiach wejściowych, pierwotnie nie stanowiły akronimów imion Trzech Króli, lecz oznaczały skrót łacińskiego Christus mansionen benedicat,co tłumaczymy jako; Niech Chrystus błogosławi temu domowi. Od czasu, gdy Trzech Króli wróciło do kalendarza dni ustawowo wolnych od pracy, manifestujemy w przestrzeni publicznej przez inscenizację orszaków, naszą radość w związku z jednym z najważniejszych (starszych nawet niż Boże Narodzenie) Świąt. To Epifania bowiem zapowiada przez objawienie się Boga nam – ludziom, istotę misji Jezusa Chrystusa i Jego mękę.
Nawiązaniem do tradycji darów jest także określenie Święta Trzech Króli jako „szczodrego dnia”, od dawnego zwyczaju obdarowywania dzieci słodkimi figurkami z ciasta, zwanymi Szczodrakami. Ten zwyczaj przetrwał zresztą do dziś w Belgii, czy we Francji. Podobnie rzecz się ma w Hiszpanii i we Włoszech. Laicyzująca się Europa, o ile chce zachować resztki kulturowej tożsamości albo przechowa owe tradycje, albo rozpłynie się w bezrefleksyjnym konsumpcjonizmie, który tylko na moment zagłusza strach, jaki niosą wyzwania współczesności. Mędrcy ze Wschodu wraz z dobrą nowiną niosą nadzieję, której tak bardzo potrzebujemy.