fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

24.7 C
Warszawa
poniedziałek, 29 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Co dalej z reprezentacją polskiego biznesu?

BCC, Lewiatan, KPP (obecnie Pracodawcy RP), KIG, Polska Rada Biznesu, wymieniać można by długo rozmaite izby, zrzeszenia i organizacje branżowe reprezentujące środowiska biznesowe w wolnej Polsce.

Warto przeczytać

W niedawno udzielonym wywiadzie lider Pracodawców RP Rafał Dutkiewicz zwraca uwagę, że reprezentacja biznesu pozostaje rozproszona, a On szuka sposobu, aby to zmienić. Problem jest głębszy, niż wynikałoby to z pobieżnych obserwacji. Wiele organizacji zrzeszających przedsiębiorców powołano bowiem u zarania transformacji ustrojowej i gospodarczej, w okolicznościach nie do końca jasnych i transparentnych, a wygodne gniazdka umościli sobie w nich zwykle ci, którzy u schyłku PRL uwłaszczyli się na państwowym majątku. Wielu z nich przejmowało za bezcen co atrakcyjniejsze „frukta” w niszowych dziedzinach gospodarki, które w czasach powszechnego niedoboru przynosiły całkiem atrakcyjne profity.

W tym kontekście odwołanie do faktu, że w niektórych dziedzinach – jak energetyka czy bankowość – państwo „w ostatni czasie zwiększyło swoją obecność”, a „ten aspekt zostanie poddany dyskusji w ramach dialogu społecznego, do którego zachęcamy” – wydaje się „od czapy” (jak mówi młodzież). Pierwsza z dziedzin to obszar o strategicznym znaczeniu dla szeroko pojmowanego bezpieczeństwa państwa, natomiast drugi stanowi sektor nadzorowany i regulowany z racji fundamentu, który stanowi niezbędne zaufanie. Zatem obecność państwa jest krytycznie istotna dla warunków i reguł funkcjonowania w obu branżach.

Odrębna kwestia to osobiste losy liderów, tyleż zróżnicowane, co w wielu przypadkach mające wiele wspólnego. Poczynając od związków z byłą i aktualną władzą, z funkcjami ministerialnymi włącznie, w pojedynczych przypadkach nigdy nie udowodnione, ale również niezdementowane relacje z rozmaitej maści służbami. Znane są przypadki mniej lub bardziej skutecznego lobbowania za rozwiązaniami, które w majestacie prawa sankcjonowały gwałtowny wzrost prywatnych fortun, a w istocie były patologiami niemającymi nic wspólnego z zasadami konkurencji.

Jakże wielu liderów biznesowych organizacji bywało wówczas nie tylko na prezydenckich salonach, ale w świetle jupiterów odbierało prestiżowe nagrody, co skwapliwie relacjonowały telewizje w „prime time’ie”. To był naturalny wyraz naszych wspólnych tęsknot za lepszym, bogatszym i kolorowym światem. Tyle że, nawet gdy ówczesna prezydentowa instruowała „jak jeść bezę”, a jej córka uczestniczyła w balu debiutantek, rzeczywistość gospodarcza pozostawała szara i zgrzebna, liczba barier biurokratycznych, kontroli skarbowych, Sanepidu, PPOŻ, czy inspekcyjnych narastała lawinowo.

Rzecz jasna, kto był bliżej aktualnej władzy, omijał owe meandry. Mówiło się nawet o eliminowaniu konkurencji, nasyłając kontrole dzięki dobrym relacjom z tym, czy owym decydentem. Dziedzictwem czasów PRL-u było także przejęcie majątku, który zgromadziły koncesjonowane stronnictwa i organizacje w rodzaju SD, czy CHSS, gdzie wąska grupa dokonała ich faktycznej prywatyzacji, a działalność statutowa przekształciła się bądź w rentierstwo w dobrych lokalizacjach, lub udzielanie rozmaitych licencji, co zapewniało dostani byt, zwykle z dala od świateł jupiterów.

Pałacyk Sobańskich to jaskrawy przykład tego, jak mając stosowne dojścia, uzyskać prestiżową lokalizację w centrum miasta, pomiędzy ambasadami, najważniejszymi urzędami czy ciągami komunikacyjnymi. Fryzjerka z Chełma bądź piekarz z Łomży mogą jedynie marzyć o takich „fruktach”. To Oni jednak tworzą miejsca pracy, płacą podatki i realizują swoje aspiracje życiowe w małych ojczyznach. W ramach kampanii spotykał się z nimi Donald Tusk i obaj liderzy Trzeciej Drogi. Dzisiaj chciałoby się powiedzieć „sprawdzam” – i nie ma pewności, że deklaracje jakże chętnie mnożone w trakcie kampanii wyborczej, teraz brzmią wiarygodnie. Nawet jeśli uznać dobre intencje i merytoryczną zasadność zagadnień podnoszonych w przywołanym na wstępie wywiadzie, pozostaje sprawa uzyskania w Sejmie większości nie tylko do uchwalenia zapowiadanych zmian, ale uzyskania aprobaty Prezydenta. 

Zrównoważony rozwój wymaga czytelnych, transparentnych rozwiązań, tymczasem wbrew zapowiedziom liczba ciężarów, poczynając od obciążeń ZUS, przez podatkowe i restrykcyjne regulacje w zakresie obowiązku raportowania śladu węglowego, rozszerzonych obowiązków producenta w odniesieniu do gospodarki odpadami, czy ESG – stale towarzyszą przedsiębiorcom (również prowadzącym jednoosobowo działalność gospodarczą).

Wiele w tym zakresie czyni rzecznik MSP wspierany przez Radę Przedsiębiorców, także przy Prezydencie RP działa Rada ds. Przedsiębiorczości, do której zadań należy m.in., jak czytamy na stronach Kancelarii Prezydenta: „przegląd rozwiązań prawnych oraz podejmowanie inicjatyw legislacyjnych w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej” – jednak, jak dotąd niewiele z tego wynika.

Jak się wydaje proces nieuchronnej wymiany pokoleniowej sprawi, że „grzechy pierworodne” zarania transformacji, stracą w niedalekiej przyszłości znaczenie dla realiów życia gospodarczego. Skoro jednak architekci owej transformacji wciąż pozostają czynni w polityce lub zachowali wpływy w gospodarce, trudno oczekiwać, że zapowiadane zmiany będą miały szansę rychłej realizacji. Zobowiązania podejmowane publicznie wobec wyborców to jedno, a ustalenia podejmowane w zaciszu gabinetów, to drugie. Wywiad, którego udzielił przedstawicielom trzech stacji telewizyjnych premier Donald Tusk, odwoływał się jedynie do działań poprzedników oraz uzasadnianiał czego i dlaczego zrobić się nie da, a w każdym razie nie w kreślonej podczas kampanii wyborczej perspektywie.

W tym stanie rzeczy wydaje się, że kwietniowe wybory samorządowe (a to w małych ojczyznach przedsiębiorcy walczą o przetrwanie każdego dnia) oraz wybory europejskie (gdzie uchwala się jakże często absurdalne i protekcjonistyczne prawo) – będą dobrą okazją, aby wybrać tych, którym los polskich przedsiębiorców faktycznie leży na sercu.

Organizacjom przedsiębiorców życzmy zaś, aby uwolniwszy się od balastu przeszłości, mówiły jednym głosem w żywotnych dla środowiska sprawach, a administracja niech nie tyle „ułatwia”, ile „od zaraz” zaprzestanie mnożenia barier. Tylko i aż tyle.

SourceRedakcja

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »