fbpx
5 listopada, 2024
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Rabunkowa eksploatacja bogactw naturalnych rujnuje afrykańskie gospodarki

Janusz Grobicki
Janusz Grobicki

Nowy Świat 24 | Redakcja

W kraju, gdzie w roku 2020 miał miejsce pierwszy z serii wojskowych zamachów stanu, a faktyczną władzę sprawowali najemnicy Grupy Wagnera, roi się od samozwańczych bojówek, zwykle powiązanych z islamskim dżihadem, których ofiarami padają zwykle bezbronni cywile. Na porządku dziennym są czystki etniczne.

Ewakuacja francuskich spadochroniarzy dodatkowo komplikuje sytuację, która jak w całym rejonie Sahelu oznacza wzmacnianie pozycji Rosji, kosztem Zachodu. Mówimy o kraju bogatym w boksyty, rudy żelaza, fosfaty, złoto i uran. Tyle tylko, że rdzenni mieszkańcy nie mają żadnych namacalnych korzyści z owego bogactwa.

Sytuację dobrze obrazuje ostatnia katastrofa, gdyż jej ofiarami padli górnicy pracujący na własny rachunek w prymitywnych warunkach i z użyciem najprostszych narzędzi. Jak stwierdza komunikat ministerstwa górnictwa „poszukiwacze złota nie przestrzegali wymaganych standardów, a my wielokrotnie bezskutecznie odradzaliśmy im takie postępowanie”. Tak w każdym razie stwierdził pełniący funkcję rzecznika resortu Baye Coulibaly.

Kto zna choćby pobieżnie funkcje i uprawnienia nadzoru górniczego, nawet w krajach o liberalnej tradycji i ugruntowanym ustroju politycznym wie, że wydają one decyzje, a ich egzekwowanie jest bezwarunkowo skuteczne. Co kraj, to obyczaj chciałoby się powiedzieć, jednak w czarnej Afryce smutne dziedzictwo kolonializmu oznacza, że władze ma ten, kto w danym momencie pociąga za spust, a reszta chce przeżyć. Życie ludzkie znaczy niewiele, na pewno mniej niż cenne surowce i minerały skrywane przez tę umęczoną ziemię.

Zdaniem resortu górnictwa, tylko prymitywne, posługujące się rzemieślniczymi metodami wydobycia kopalnie, wydobyły w minionym roku 6 ton złota. Cała Afryka Zachodnia zmaga się z żywiołowo powstającymi „bieda szybami”, wynikającego z rosnącego popytu na złoto i inne metale, oraz stałego wzrostu ich cen.

Tylko od czasu pandemii zawarto łącznie 2100 kontraktów na eksploatację terenów, które wcześniej były gruntami uprawnymi, ale skutkiem kryzysu klimatycznego i braku wody stopniowo stały się bezużyteczne. Mowa o 79 mln hektarów ziemi. Z punktu widzenia prawa rzecz jest legalna, a strony kontraktu to afrykańskie rządy z jednej i międzynarodowe korporacje z drugiej.

Nie zawsze następuje przejęcie własności, bo popularną formę stanowi wieloletnia dzierżawa z prawem do eksploatacji złóż. Jednak interes lokalnej społeczności jest co do zasady pomijany, a sposób eksploatacji rujnuje środowisko, prowadząc do skażenia ujęć wody, stepowienia gleby i zaniku roślinności. Ubożenie ludności żyjącej na takich terenach od pokoleń, chociaż bez formalnie potwierdzonych aktów własności, prowadzi do przymusowych migracji.

Rywalizacja o nabycie terenów uprawnych i złóż w Afryce stale się zaostrza, a obok państwa (i dawnych kolonizatorów czy krajów najbogatszych gospodarczo) włączyły się w ten wyścig gospodarki wschodzące z Chinami i Brazylią, a nawet azjatyckie tygrysy – Birma i Singapur.

Przodują Chiny, których wieloletnie kontrakty z rządami afrykańskimi dotyczą nie tylko metali ziem rzadkich, ale także terenów uprawnych. W tym wyścigu niektóre państwa afrykańskie starają się zabezpieczyć własne interesy, jak miało to miejsce w przypadku umowy zawartej jeszcze w październiku 2020 roku pomiędzy Wybrzeżem Kości Słoniowej i Ghany w zakresie reguł dotyczących sprzedaży ziaren kakaowca. Dwaj najwięksi w świecie producenci tego surowca chcieli bowiem zapewnić godziwy zysk własny rolnikom.

Dziedzictwo kolonializmu dotyczy tradycyjnej struktury obrotu surowcami, głównie takich dóbr jak ropa, złoto, diamenty, ale obok nich coraz częściej uranu i minerałów wykorzystywanych w elektronice, jak stanowiący bogactwo Demokratycznej Republiki Konga kobalt czy grafit wydobywany w Mozambiku, niezbędny do produkcji samochodowych baterii elektrycznych.

80 proc. eksportu z Afryki stanowią nieprzetworzone surowce mineralne i energetyczne, natomiast w przypadku produktów rolnych np. orzechy nerkowca sprzedaje się w średniej cenie 800-900 USD za tonę, podczas kiedy w wyniku obróbki zyskują one na wartości, aż dziesięciokrotnie. Tym samym, nawet w przypadku względnej stabilności politycznej utrzymuje się archaiczna struktura gospodarki oparta na taniej sile roboczej, a w konsekwencji zapóźnienia rozwojowe ulęgają pogłębieniu.

Owe dysproporcje najsilniej ujawniają się w Afryce Środkowej i krajach sahelu. Te bogate w surowce, pod względem wskaźników rozwoju społecznego zajmują sześć miejsc na liście 10 krajów o najniższym na świecie wskaźniku HDI*. Porozumienia cenowe na wzór tych zawieranych przez OPEC, rozbudowa zaplecza przetwórczego, czy zwiększanie wymagań wobec firm wydobywczych podejmowane przez takie kraje jak Senegal, Tanzania, DRK, czy Sierra Leone nie przynoszą spodziewanych efektów.

Wzrost cen np. ziarna kakaowego nie rekompensuje pogarszających się warunków uprawy i słabszych w efekcie zmian klimatycznych zbiorów. Wartość dodana pozostaje udziałem importerów tych surowców, czego dowodzi 3 proc. udział Nigerii i Kamerunu w zyskach producentów czekolady. Próba ucywilizowania tych relacji prowadzi do takich zjawisk jak transgraniczny przemyt bądź spychanie skupu w obszar tzw. szarej strefy.

Paradoks braku bazy przetwórczej sprawia, że kraje produkujące surowiec importują wyrób końcowy na własne potrzeby. To współczesna postać kolonializmu, gdyż cenę dyktuje monopolista z Europy. W krajach sahelu zbiera się 90 proc. żywicy akacji. Najwięcej w Nigerii, Sudanie i Czadzie. Światowy popyt na ten surowiec stanowiący emulgator w cukiernictwie, kosmetyce i farmacji, wzrósł na przestrzeni ćwierćwiecza trzykrotnie do poziomu 100 tys. ton rocznie. Jednak końcowym odbiorcom, aż 90 proc. żywicy akacji, dostarczają firmy przerabiające surowiec do postaci rozpuszczalnego pudru lub granulatu w Europie i Ameryce Płn. Tylko francuska Nexira pokrywa 50 proc. światowego zapotrzebowania. Wyłącznie przerób żywicy na miejscu do postaci gumy arabskiej sprawił, że zyski zbieraczy w Sudanie (w stosunku do poprzednich niskich stawek), wzrosły w wyniku konkurencji czterokrotnie.


* Wskaźnik HDI jest miarą opracowaną przez Program Rozwoju Narodów Zjednoczonych (UNDP) w celu oceny poziomu rozwoju społecznego i gospodarczego poszczególnych krajów.

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: