Dziś Europa zjednoczona jest w ramach konsensusu Nowego Porządku Świata. Odwracane są wszelkie wartości – zło jest przedstawiane jako dobro, a dobro jako zło.
W Europie lat 50. Europejska Partia Ludowa była chrześcijańsko-demokratyczną, ponieważ broniła chrześcijańskich praw i demokracji. Od konserwatystów różniła się tym, że jej politycy zajmowali się „wartościami”, będącymi niczym innym, jak wartościami chrześcijańskimi. Ważne więc były prawa podstawowe, pierwsza generacja praw, tj. prawo do życia i naturalnej rodziny, istotna wolność religijna.
Konserwatyści natomiast opowiadali się jedynie za potęgą rynków. Czasem, też za nacjonalizmem w różnych jego obliczach.
Ci jednak, którzy obecnie reprezentują nową chrześcijańską demokrację, przypominają dawnych konserwatystów. Zniknęły ideały, pozostało zarządzanie. Oddzielają oni wiarę w Chrystusa od swoich działań politycznych. W kościele są katolikami, a na ulicy demokratami. Ignorują wiarę tylko po to, by jawić się centrowymi i postępowymi. To swoista schizofrenia. W efekcie, po prawej ich stronie pojawiła się „skrajna prawica” i to nie zawsze katolicka lub mająca katolickie skrzydło. To m.in.: Le Pen we Francji, Prawo i Sprawiedliwość w Polsce, Orbán na Węgrzech, Meloni we Włoszech, czy hiszpański Vox. To samo dotyczy też Holandii, Austrii, Słowenii czy Słowacji.
Przeczytaj także:
- Goerge Soros: „chciałby zmienić świat poprzez zniszczenie chrześcijaństwa”
- Fundusze inwestycyjne wybierające spółki zgodne z katolicką moralnością zyskują na popularności w Hiszpanii – informuje „El Economista”
Partie te powstały po tym, jak demokracja zdradziła swoje chrześcijańskie zasady. Jednak nikt nie chce być nazywany lub identyfikowany jako chrześcijańska socjaldemokracja. To się kojarzy z czymś „ultra”. Tymczasem żaden nowoczesny Europejczyk nie chce być kojarzony z ultraprawicą. Tacy, niczym nieskrępowani przywódcy polityczni podobają się wielu ludziom. Ryzyko pojawia się wówczas, gdy ci przywódcy nie są chrześcijanami, ale prawdziwymi konserwatystami, bez chrześcijańskich wartości. Dużo bezpieczniejsza jest więc chrześcijańska demokracja.