fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

9 C
Warszawa
niedziela, 28 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Nierówny lot chińskiego smoka

„Co złego dzieje się z chińską gospodarką?” – pyta 1 marca dziennik „Wall Street Journal”. Od pewnego czasu chiński smok wyraźnie obniża lot. Zadyszka, trwały spadek a może zapowiedź większych kłopotów? Ekonomiczne problemy Państwa Środka nie są tak dramatyczne jak mogłoby się wydawać, a widziane europejskim okiem wyglądają… dość znajomo.

Warto przeczytać

10 lutego rozpoczął się nowy chiński rok księżycowy – Rok Smoka. Jego początek zbiegł się z wyhamowaniem tempa dynamicznego wzrostu w ubiegłym roku, który był przede wszystkim – jak w wielu innych miejscach – efektem popandemicznego odbicia. Wyrażało się ono, co zrozumiałe, przede wszystkim w odmrożeniu popytu konsumpcyjnego. Chińska polityka antycovidowa była wyjątkowo drakońska więc i oddech gospodarka musiała wziąć głęboki. Ludzie ruszyli więc na zakupy, przynajmniej z początku.

Wspomniany „Wall Street Journal” pisze, ze widmo chińskiego sukcesu w stylu japońskim oddala dziś jednak perspektywa stagnacji, widoczna w spadającym tempie wzrostu i spadkach cen. Niektórzy, w tym Międzynarodowy Fundusz Walutowy, przewidują wolniejszy wzrost Chin w najbliższych czterech latach. O ile spojrzenie w tył, na rok 2023, mogło budzić umiarkowaną nadzieję o tyle horyzont roku 2024 i kolejnych odsłania poważne problemy dla chińskiego rozwoju, niektóre fundamentalne.

Obraz chińskiej gospodarki w ośmiu kadrach

Obecną kondycję chińskiej gospodarki najlepiej obrazuje kilka wskaźników pokazanych i opisanych na ośmiu planszach przez Focus – magazyn brytyjsko-chińskiej rady handlowej. Wyłania się z nich obraz słodko-gorzki. Wzrost PKB okazał się niższy od prognozowanego. Do połowy 2023 roku udało się osiągnąć 5,5 proc. zagregowanego przyrostu PKB. Korekty prognoz w dół wskazywały, że liczono na więcej. W skali światowej te ponad 5 proc. wzrostu było jednak poza zasięgiem większości gospodarek.

Kolejnym wskaźnikiem jest inflacja, a właściwie deflacja. Zarówno konsumencki (CPI) jak i producencki (PPI) indeks cen jest poniżej zera (w przypadku PPI sporo poniżej), co pokazuje, że odbicie konsumpcyjne po ograniczeniach pandemicznych okazało się krótkotrwałe. Popyt konsumencki przygasł, podobnie rynek nieruchomości, spadł równie z popyt na chińskie produkty na świecie. Jednocześnie, jak wskazuje Focus analitycy banku BNP Paribas twierdzą, że stan fundamentów chińskiej gospodarki nie jest typowym środowiskiem deflacyjnym. To raczej oznaka niskiego poziomu zaufania w gospodarce. Potwierdzeniem mogą być indeksy PMI – zarówno przemysłowy, który znajduje się poniżej 50 punktów (co powszechnie uważne jest za granice między pesymizmem a optymizmem w przemyśle), jak i usługowy, przekraczający nieznacznie 50 punktów, głównie na skutek odbicia w konsumpcji usług w pierwszych miesiącach ubiegłego roku.

Dane o imporcie i eksporcie w konsekwencji również notują niższe wartości. To efekt spadku popytu na chińskie dobra, za którym idzie zmniejszony import do Chin, który z kolei napędzał w jakiejś mierze sektor budowlany. Efektem jest spowolnienie. Widać je także w spadkach sprzedaży detalicznej, czy też w spadku cen nowych nieruchomości. Najsmutniejszym z tych wskaźników jest bodaj jednak utrzymujący się wysoki poziom bezrobocia wśród młodych – ponad 21 proc. w drugiej połowie ubiegłego roku (przy ogólnym poziomie bezrobocia nieznacznie ponad 5 proc.). Bezrobocie młodych jest jednym z czynników budzących najgłębsze frustracje społeczne i może stanowić silny czynnik destabilizacji w kraju.

Mimo, że część wymienionych wskaźników – jak wymiana międzynarodowa – zaczęły wykazywać oznaki stabilizacji w sierpniu ubiegłego roku, całościowy obraz chińskiej gospodarki niepokoi zachodnich analityków, ale i chińskie władze.

Wyzwanie demograficzne, wyzwanie polityczne

Opublikowany z początkiem lutego raport Międzynarodowego Funduszu Walutowego również dostrzega te rysy na pomyślnym wizerunku przyszłości chińskiej gospodarki. MFW prognozuje wzrost chińskiego PKB w 2024 roku na 4,6 proc., a za rok 2028 już tylko 3,6 proc. Fundusz również wskazuje na spadki popytu i gorzej prosperujący rynek nieruchomości i efekt domina jaki te czynniki wywołują. Problemem może być  również wysokie zadłużenie Chin. Według różnych szacunków pozabilansowe zadłużenie chińskich instytucji samorządowych i rządowych może wynosić od 7 do 11 bilionów dolarów. MFW wskazuje także na inny, bardziej fundamentalny problem Chin, który podobnie jak w przypadku rozwiniętych gospodarek Zachodu, może stać się milowym krokiem wstecz dla rozwoju – słabnącą demografię. Chińczycy starzeją się w szybkim tempie. Mści się polityka jednego dziecka. Swoje robi, jak u nas, postcovidowa społeczna trauma. Nawet jeśli uda się jakoś uporać z problemem bezrobocia młodych, w perspektywie może i tak zabraknąć ich na rynku pracy.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy i analitycy uspokajają, że dane z chińskiej gospodarki, choć mogłyby być lepsze, nie oznaczają kryzysu. I wskazują na potrzeby reform strukturalnych, w tym w dziedzinie deregulacji gospodarki, zreformowania rynku finansowego i  uczynienie go bardziej przejrzystym czy wreszcie uporządkowania roli państwa w gospodarce. Kłopot w tym, że z perspektywy władz reformy instytucjonalne mogą nieść za sobą nieprzewidywalne co do skali zmiany polityczne. Których mogą się obawiać  nie tylko chińscy włodarze. Na razie partia komunistyczna chce zwiększać poziom zaufania w gospodarce przy pomocy lepszej propagandy. Wdrażanie optymizmu w sprawach ekonomicznych przy pomocy administracji  państwowej rzadko bywa skuteczne. Prędzej czy później władze staną przed koniecznością rozwiązania realnych problemów wynikających choćby z aspiracji młodych pokoleń, które mogą zacząć wyrażać niezadowolenie na ulicy.

Przeczytaj także:

Tak czy inaczej Chińczycy mają klucze do polepszenia swojej sytuacji we własnych rękach. Czy chińscy komuniści wybiorą kurs na reformy, ryzykują c politycznie czy wybiorą ucieczkę do przodu, na przykład eskalując napięcie międzynarodowe – czas pokaże. Chińskie władze najwyraźniej zakładają, że maja go jeszcze dużo.

Zachód się broni

Z perspektywy Zachodu większych zmian na odcinku chińskim też nie widać. Prezydent  Joe Biden ogłosił niedawno, ze ekspansja chińska na rynku samochodów elektrycznych to zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych. Z kolei po naszej stronie Atlantyku Unia Europejska chce – jak donosi portal Politico – chronić europejskich producentów fotowoltaiki przed silną (i subsydiowaną przez państwo) chińską konkurencją. Chronić środkami politycznymi, czyli subsydiami. O zwiększaniu konkurencyjności europejskiej gospodarki środkami ekonomicznymi nikt już nie myśli.

O upadku chińskiego smoka nie należy z pewnością dziś mówić a zanim Zachód nabierze realnych zdolności sprostania mu w gospodarczej rywalizacji, ów smok prędzej potknie się o własne nogi.

Radosław Różycki

SourceRedakcja

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »