We Francji widać zmęczenie pandemią i nieufność wobec polityków. Dominuje rozczarowanie, obojętność lub przerażenie. Wielu twierdzi, że o wyborach nie słyszeli. Spora część po ponad roku ograniczeń związanych z kryzysem zdrowotnym nie chce nawet słyszeć o tym „obywatelskim obowiązku”.
Zawiedzeni przez polityków
Do wyborów nie poszli nawet osiemnastolatkowie, mimo że mogli po raz pierwszy oddać swój głos. Jedna z nich, Mathilde głośno wyraża frustrację, którą odczuwa ona i jej rówieśnicy. „Jesteśmy pokoleniem naznaczonym pandemią!” – mówi ze złością. Polityka kojarzy się jej z narzuconymi od roku ograniczeniami.
Także 35-letnia pielęgniarka Aurélie nie głosowała. Nie miała ochoty iść na wybory, nawet podczas wolnego dnia. Twierdzi, że zdaje sobie sprawę, że nie jest to dobre, ale po roku pracy w czasie pandemii koronawirusa mówi, że po prostu „potrzebuję odpocząć”. Usprawiedliwia się, przyznając, że sposób, w jaki traktowano szpital w czasie kryzysu zdrowotnego, „nieco obrzydził” jej politykę.
Żal do polityków ma również 28-letni artysta, Benjamin. Odczuł z ich strony jedynie obojętność i pogardę. „Zrozumieliśmy, że jesteśmy bezużyteczni, że nie jesteśmy istotni, więc sądzę, że nasz głos też nie jest niezbędny” – mówi z ironią.
Nie głosują z braku wiedzy
Z kolei ci, którzy chcieli głosować, narzekają na brak informacji na temat wyborów. 21-letnia Amélie dowiedziała się o nich dosłownie kilka dni wcześniej. „Nie miałam harmonogramu, nie miałam pojęcia, kto się pojawiał i dlaczego. Nie otrzymałam niczego pocztą, a programy są prawie niemożliwe do znalezienia w całości, w Internecie” – opowiada studentka szkoły inżynierskiej w Ille-et-Vilaine. To spowodowało, że ostatecznie do urny nie poszła. „Głosowałbym pospiesznie i prawie na chybił trafił. Nie” – tłumaczy swoją nieobecność. Także zakres tych wyborów samorządowych nie wydaje jej się zbyt jasny. „Nigdy nie mamy żadnych informacji o tym, co się dzieje na poziomie regionalnym lub departamentalnym! Głosowanie na kogoś, kogo poczynań nawet nie śledzę, jest bezużyteczne. Głosuję w wyborach samorządowych, europejskich i prezydenckich, ale nie w tych” – twierdzi studentka.
Brak odpowiedniej komunikacji potwierdza też 19-letni Théo, student politologii. Nie wie nawet, kim jest i skąd wziął się kandydat z jego regionu.
Rozczarowani klasą polityczną
Nawet osoby starsze nie widziały sensu glosowania. „Żadnemu kandydatowi nie udało się sprawić, by ludzie marzyli” – uważa 68-letni Stéphane. Ten handlarz antykami, bardzo jest zdenerwowany i rozczarowany politykami. „Naprawdę nie obchodzi mnie to. Polityka stała się naprawdę zbyt nędzna. Ja znałem czasy, kiedy polityka miała jeszcze uczciwe oblicze. Co dzisiaj oferujemy młodym ludziom? Macrona?” – tłumaczy niechęć rodaków do udziału w wyborach.
Alain, 63-letni emeryt, były uczestnik protestów „żółtych kamizelek” wciąż broni RIC (referendum w sprawie inicjatywy obywatelskiej). Nawołuje więc do „bardziej bezpośredniej demokracji i zwiększenia roli referendum”. Uważa on, że „podążanie za modelem szwajcarskim” mogłoby okazać się skuteczne w walce z masowym we Francji powstrzymywaniem się od głosowania. Sam jest wyborcą, który od czasu uzyskania pełnoletności nigdy nie ominął wyborów.
28-letnia pracownica władz lokalnych Camille, mająca bardzo konkretne poglądy polityczne, wcześniej zachęcała ludzi do głosowania. Dziś czuje się „bardziej swobodnie pośród ruchów społecznych, w politycznej i społecznej równowadze sił poza urną wyborczą”. Sama chciałaby zagłosować na kandydata lewicowo-ekologicznego, ale nie odnajduje się do końca w programach partii lewicowych czy programie Europa Ekologia-Zieloni (EELV).
Wolałaby, by Francja przeszła na inny system wyborczy, na przykład „sąd większościowy”, zgodnie z którym wybiera się kandydatów według uzyskanego poparcia, a nie w drodze ich eliminowania.
Źródło:
https://www.lefigaro.fr/elections/regionales/regionales-et-departementales-entre-depit-et-degout-tous-ces-electeur-restes-sans-voix-20210621