Jak już pisaliśmy wcześniej, tradycja polityki francuskiej nakazuje wykorzystywać instrumenty kształtowania relacji zagranicznych do celów polityki wewnętrznej. W tym jednak przypadku możliwe scenariusze zdają się wykraczać poza wąsko pojmowane spory wewnętrzne.
Zapowiedź dostarczenia Ukrainie 78 armatohaubic typu Caesar (przy wsparciu Danii) oznacza podwojenie dotychczasowych zdolności wytwórczych w tym zakresie. Tym samym oświadczenie ministra obrony niewykluczające „zarekwirowania personelu, zasobów i maszyn” bądź narzucenie przemysłowi „prioretyzacji zamówień wojskowych”, staje się faktem.
Cel podstawowy (jak to ujął Lecornu), to wzmocnienie armii francuskiej i danie jej możliwości oraz środków wspierania Ukrainy. Jeden z rozpatrywanych scenariuszy mówi o prowadzeniu szkoleń na terytorium Ukrainy, co część obserwatorów interpretuje jako podjęcie gry od dawna praktykowanej w Rosji, a polegającej na traktowaniu informacji jako integralnego elementu wojny hybrydowej, prowadzącej do dezintegracji NATO i polaryzowania opinii publicznej na Zachodzie.
Zapowiedź dostarczenia Ukrainie do końca tego roku 80 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm stanowi jednak konkret, który niezależnie od dramatycznej sytuacji na froncie dowodzi, że w dającej się przewidzieć perspektywie zdolności efektywnej obrony po stronie Ukraińców mogą stać się faktem. Francuski polityk zapewnił, że działania mające wyeliminować ewentualne opróżnienia w dostawach, mają umocowanie w obowiązującym prawie.
Nawet 150 tys. pocisków rocznie
Wszelkie nakłady wojskowe i finansowe na wsparcie Ukrainy mają zdaniem francuskiego polityka uzasadnienie, co więcej, stwierdził on, że w najbliższych tygodniach „nie należy wykluczać dalszych działań w tym kierunku”. W takim kontekście „Le Figaro” przypomniało słowa, które prezydent Macron skierował do armii 19 stycznia br. Mówił wówczas, że Francja „musi wyjść naprzeciw swojemu przemysłowi zbrojeniowemu”.
„Musimy działać w trybie wojennym, z szybszymi i silniejszymi możliwościami produkcyjnymi” – konkludował Emmanuel Macron. Podczas wspomnianej wtorkowej konferencji, ministrowi obrony towarzyszył Emmanuel Chiva – pełnomocnik rządu ds. uzbrojenia armii. To z jego usta padła deklaracja, że docelowo zdolności produkcyjne pocisków artyleryjskich kal. 155 mm osiągną poziom, nawet 150 tys. rocznie.
Minister obrony nawiązał także do czeskiej inicjatywy, znanej jako koalicja artyleryjska, a zmierzającej do pozyskania amunicji na rzecz Ukrainy. Wskazał, że w tym zakresie istnieją dwie opcje; przekazania określonych kwot do dyspozycji czeskiego rządu, bądź bezpośrednie dokonanie zakupu od producenta. Wyjaśnił także, że Paryż pomaga stronie czeskiej w pozyskaniu prochu, koniecznego do produkcji amunicji.
Czeska pomoc dla Ukrainy z udziałem Francji
Jak usłyszeli uczestnicy konferencji zwołanej 26 marca, Francja chce uczestniczyć w produkcji pocisków zamówionych w ramach czeskiej inicjatywy, z wykorzystaniem prochu pozyskanego w ramach tego projektu. Dodatkowo Francja zadeklarowała przekazanie Ukrainie uzbrojenia wycofywanego z armii francuskiej. Jednocześnie pytany o zagrożenie ze strony Rosji Lecornu potwierdził, że cyberataki skierowane przeciwko francuskiej infrastrukturze cywilnej i wojskowej, stanowią „istotne zagrożenie”.
Przeczytaj także:
- Inflacja ważniejsza dla Francuzów niż wojna na Ukrainie
- Macron, bojąc się Le Pen, stał się proukraiński
W komentarzu dla „Le Parisien” francuski minister obrony stwierdził, że wprowadzanie przez Francję trybu gospodarki wojennej ma bezpośredni związek z „wyczerpywaniem się pomocy zachodniej”. Przykład może stanowić zwłoka w dostarczeniu przez USA do Ukrainy systemu rakiet przeciwlotniczych NASAMS. W tej sprawie zabrał głos premier Kanady, jako że to ten kraj, jeszcze w minionym roku opłacił ów system. Przeszkodę stanowi jakoby brak odpowiedniej umowy pomiędzy Ukrainą a USA w przedmiocie sprzedaży sprzętu wojskowego za granicę.
