fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

13.9 C
Warszawa
poniedziałek, 29 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Rosyjska wojna informacyjna w Europie Wschodniej

Amerykański serwis informacyjny Newsmax donosi o prowadzeniu przez Rosję intensywnej wojny informacyjnej w Europie Wschodniej. Kreml wykorzystuje do tego fałszywe konta, a także treści propagandowe rozbudzające strach przed uchodźcami i wzrostem cen paliw. Stara się jednocześnie zdyskredytować Zachód jako niegodnego zaufania sojusznika.

Warto przeczytać

Jak ujawnił w tym miesiącu wysoki rangą bułgarski urzędnik, Moskwa płaciła w jego kraju po 2 tys. euro miesięcznie dziennikarzom, analitykom politycznym i innym wpływowym publicystom, aby umieszczali w sieci prorosyjskie treści. Działania obejmują też tworzenie sieci fake kont, botów oraz trolling, w celu szerzenia dezinformacji.

W innych krajach regionu podejmowane są podobne przedsięwzięcia. Zdaniem Grahama Brookie, starszego dyrektora w Atlantic Council’s Digital Forensic Research Lab, który od lat śledzi rosyjską propagandę, jest to strategia skuteczna i opłacalna. Niejednokrotnie bardziej niż metody dyplomatyczne, a nawet wojskowe. Jak powiedział: „Wzbudzanie tych reakcji to łatwy cel dla rosyjskich operacji informacyjnych. Ich media państwowe dokonują analiz oglądalności z lepszym skutkiem niż światowe agencje reklamowe. Kraje, w których takie działania odniosły sukces, są tymi, w których natężenie kampanii propagandowych było większe, a rynki medialne bardziej spolaryzowane”.

Przez długi czas Bułgarię zaliczano do żelaznych sojuszników Rosji. Jednak w ostatnich latach ten liczący 7 mln mieszkańców kraj zwrócił się w stronę Zachodu, dołączając do NATO w 2004 r. oraz Unii Europejskiej trzy lata później.

Przeczytaj także:

W momencie, gdy byłe państwa Układu Warszawskiego stanęły po stronie Ukrainy, Rosja odpowiedziała falą dezinformacji. Kremlowska propaganda szczególnie upodobała sobie publiczne debaty o globalizacji i westernizacji. Dla przykładu w Polsce rozpowszechniano kłamstwa, jakoby miejscowe gangi pozyskiwały organy ukraińskich uchodźców.

Moskwa skorelowała swój wzmożony atak z niepokojami na świecie wynikającymi z rosnących cen żywności i paliw. W Europie to właśnie Bułgaria znajduje się w szczególnie ciężkiej sytuacji. Prozachodni premier Kirił Petkow przegrał w zeszłym miesiącu głosowanie nad wotum zaufania. Wiosną ubiegłego roku Rosja odcięła ten bałkański kraj od dostawy gazu ziemnego. Prezydent Rumen Radew musiał przyznać, że państwo wchodzi w „kryzys polityczny, gospodarczy i społeczny”.

Kreml grozi też zerwaniem stosunków dyplomatycznych po tym, jak z Bułgarii wydalono 70 rosyjskich dyplomatów podejrzewanych o szpiegostwo. W tygodniu, w którym do tego doszło, ambasada Rosji zamieściła apel do bułgarskich obywateli o zbiórkę pieniędzy na wsparcie inwazji w Ukrainie, na co Sofia zareagowała oburzeniem.

„To skandaliczne używać takiego sposobu do finansowania agresji” – napisał na Twitterze Bożidar Bożanow pełniący funkcję ministra e-administracji w gabinecie Petkowa.

Ambasady stały się kluczowym elementem rosyjskich kampanii dezinformacyjnych. Zwłaszcza w sytuacji, gdy tamtejsze media państwowe muszą się liczyć z ograniczeniami technologicznymi ze strony wielu firm. Badacze z Centrum Dezinformacji zidentyfikowali anonimowe konta, które rozpowszechniały prorosyjskie treści. Nękano z nich także tych obywateli Bułgarii, którzy wyrazili wsparcie dla Ukrainy. Jak podsumowali analitycy z DSC, europejskiej organizacji non-profit zrzeszającej badaczy dezinformacji, wiele z tych szykan wydawało się skoordynowanych w szybkości i podobieństwa ataków.

DSC zidentyfikowało także trzy anonimowe konta na Facebooku przychylne Rosji. Jednak sama platforma poinformowała, że nie znalazła niczego, co sugerowałoby, że konta były częścią kremlowskiej kampanii propagandowej. Prowadził je jeden bułgarski użytkownik o prorosyjskich sympatiach. Po rewelacjach na temat płacenia przez Moskwę pieniędzy życzliwym jej dziennikarzom wyszydził on na swoim profilu pomysł wzięcia zapłaty. „Dziękuję panu Putinowi za gest, ale nie potrzebuję 4 tys. lewów, żeby lubić Rosję” – napisał. „Lubię ją za darmo” – dodał.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »