fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

19.9 C
Warszawa
poniedziałek, 29 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

„Narzędzie do łamania praw człowieka”. Putin i Xi witają Iran w „klubie dyktatorów”

Po latach względnego zapomnienia, członkostwo w Szanghajskiej Organizacji Współpracy stało się nagle modne. Białoruś prawdopodobnie zostanie wkrótce podniesiona z „państwa obserwatora” do rangi pełnoprawnego członka. Mówi się, że Turcja, członek NATO, również rozważa złożenie wniosku — obecnie jest jednym z „partnerów dialogu”, który to status ma być zaoferowany w tym tygodniu również Arabii Saudyjskiej i Katarowi — pisze brytyjski „The Times”.

Warto przeczytać

„Początkowo było to luźne ugrupowanie, które jedynie pozwalało swoim członkom rozmawiać” — powiedział Charles Kupchan, profesor stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Georgetown w USA. „Teraz zyskuje członków i rośnie w siłę, zaczyna wyłaniać się jako instytucja o większych możliwościach i wadze” — dodał.

Niektórzy zachodni obserwatorzy opisują grupę jako „klub dyktatorów”, który chce wymazać wpływy Zachodu z euroazjatyckiego serca. Jednak może mieć jeszcze większe ambicje.

Egzekwowanie polityki antyterrorystycznej

Oprócz Chin i Rosji w skład grupy wchodzą Indie oraz pięć państw „zza oceanu” — Pakistan, Tadżykistan, Kazachstan, Kirgistan i Uzbekistan. Ich przywódcy spotkali się w starożytnym uzbeckim mieście Samarkanda, leżącym na starym szlaku handlowym „Jedwabnego Szlaku”, na którym XIX-wieczne imperia brytyjskie i rosyjskie rywalizowały o dominację nad Afganistanem i innymi terytoriami Azji Środkowej.

Tę walkę o wpływy nazwano „Wielką grą” — termin ten ukuł brytyjski oficer wywiadu i odkrywca Arthur Conolly, który w 1842 r. został ścięty jako szpieg na publicznym placu w Bucharze. Ostatnie upokorzenia Wielkiej Brytanii i Ameryki związane z upadkiem Kabulu w zeszłym roku zachęciły Szanghajską Organizację Współpracy (SCO), która zalicza Afganistan do państw obserwatorów.

Międzynarodowa Federacja Praw Człowieka określiła ją jako „narzędzie do łamania praw człowieka”, a inni krytycy widzą w niej wygodny sojusz mocarstw, które łączy wstręt do Zachodu i jego liberalnych wartości społecznych oraz chęć walki z „terrorystami, ekstremistami i separatystami”.

„Przywódcy tych państw mają tendencję do definiowania ich w sposób ogólny jako każdego, kto spiskuje przeciwko państwu” — powiedział Raffaello Pantucci z Royal United Services Institute i autor książki „Sinostan” o wzroście znaczenia Chin w Eurazji.

Przeczytaj także:

Egzekwowaniem polityki antyterrorystycznej organizacji zajmuje się niesławna Regionalna Struktura Antyterrorystyczna SCO z siedzibą w Taszkiencie w Uzbekistanie. Struktura ta, o niefortunnym akronimie RATS (to po angielsku szczury), prowadzi bazę danych nazwisk „terrorystów” z różnych krajów członkowskich, utrudniając aktywistom politycznym poszukiwanym w jednym kraju szukanie schronienia w innym.

„Są to kraje znane z brutalnego tłumienia sprzeciwu. Przeciwnicy polityczni Putina giną, są więzieni lub wyrzucani z kraju, a on sam jest oskarżany o mordowanie cywilów na Ukrainie. Xi z kolei jest oskarżany o czystki etniczne wśród Ujgurów w północno-zachodnim regionie autonomicznym Xinjiang” — czytamy w „The Times”.

Organizacja nie osądza jednak członków. „To miejsce, gdzie antydemokraci mogą przetrwać i pokazać, że mają międzynarodowe poparcie” — powiedział Pantucci.

Putin pielęgnuje relacje z Iranem

„Prezydent Iranu Ebrahim Raisi będzie tam pasował. Jest on znany jako »rzeźnik z Teheranu« ze względu na swoją rolę w nadzorowaniu »komisji śmierci«, która nakazała egzekucję 30.000 dysydentów w 1988 r.” — przypomina gazeta.

Chiny zablokowały przed laty członkostwo Teheranu, obawiając się, że zrazi to USA.

„Ostatnio jednak stosunki między Waszyngtonem a Pekinem pogorszyły się do tego stopnia, że Chiny mogą myśleć, że nie mają nic do stracenia” — powiedział Ali Vaez z International Crisis Group.

Putin od pewnego czasu pielęgnuje relacje z Iranem. Kiedyś porównał najwyższego przywódcę tego kraju Alego Chamenei do Jezusa Chrystusa, a podczas innej wizyty w Teheranie wręczył mu specjalny prezent: jedno z najstarszych na świecie wydań Koranu.

„Być może szepnął Xi do ucha: Czas wpuścić Irańczyków do SCO” — powiedział Charles Kupchan.

Niezależnie od wszystkiego rosyjski deputowany Gawriłł Popow określił nowe rosyjsko-irańskie partnerstwo mianem „osi dobra” — co jest szyderczym nawiązaniem do określenia przez byłego prezydenta USA George’a W. Busha w 2002 r. Iranu, Iraku i Korei Północnej „osią zła”.

infografika: The Times

Oba kraje mają długą i skomplikowaną historię, a różnice pozostają — Rosja nie podziela wrogości Iranu wobec Izraela i nie chce Iranu uzbrojonego w broń jądrową. Jednak relacje między nimi kwitną, zwłaszcza wśród elit bezpieczeństwa obu krajów.

„Istnieje wspólna kultura mafijna, łączy ich konspiracyjny światopogląd i wzajemna niechęć do Zachodu” — powiedział Ali Ansari, profesor historii Iranu i dyrektor Instytutu Studiów Irańskich na Uniwersytecie St. Andrews.

Potrzeba „samooczyszczenia” społeczeństwa

W następstwie ostatniej wizyty Putina w Teheranie w czerwcu Iran zaczął dostarczać drony do wykorzystania przez siły rosyjskie przeciwko Ukrainie. Jednak według Ansariego bardziej znaczące jest to, że Putin wydaje się w pełni przyswajać ideologiczne punkty widzenia Teheranu — zdrową dawkę anglofobii, mówienie o „oporze”, toksycznych konsekwencjach kultury zachodniej i potrzebie „samooczyszczenia” społeczeństwa.

Ali Ansari uważa, że rosyjskie przywództwo nie tylko toleruje, powstrzymuje i czasami wykorzystuje osobliwości irańskiej ideologii rewolucyjnej, ale wydaje się je podzielać, łącznie z niepokojącym poczuciem misji wobec Matki Rosji, która jest coraz częściej uważana za świętą.

„Odcięty od zachodnich partnerów z powodu inwazji na Ukrainę Putin rozpaczliwie szuka nowych przyjaciół. Według CIA zawarł nawet umowę na zakup amunicji od Korei Północnej” — czytamy w „The Times”.

Niedawno Pekin uczestniczył z oddziałami, samolotami i okrętami wojennymi we wspólnych manewrach wojskowych z Rosją na dalekim wschodzie kraju.

Xi zgodził się również spotkać z Putinem podczas szczytu w Samarkandzie. Jest pewne, że będą rozmawiać nie tylko o alternatywnych trasach kolejowych przez Azję Środkową do Europy, co ma być jednym z głównych punktów programu szczytu SCO.

„Czy uda im się przekształcić to »NATO Wschodu«, jak żartobliwie nazywają je niektórzy dyplomaci, w alternatywny porządek świata?” — zastanawia się gazeta.

Podobnie jak w przypadku Rosji i Iranu, Rosja i Chiny są historycznymi antagonistami i rywalami o wpływy w Azji Środkowej. Ich obecna bliskość wynika jedynie z wysiłków Putina, by uniknąć izolacji w związku z Ukrainą.

„Jeśli chodzi o Indie, to chcą one być graczem wahadłowym, nie chcą wybierać stron. Widzimy, jak wiele krajów stara się zachować równowagę” — powiedział Charles Kupchan, były doradca byłego prezydenta Baracka Obamy.

Wiele może zależeć od wyniku wojny na Ukrainie

Czterej członkowie z Azji Środkowej obawiają się, że Putin może pewnego dnia zrobić z nimi to, co zrobił z Ukrainą, a takie rozdźwięki mogą w końcu uniemożliwić SCO bycie czymś więcej niż „klubem autokratów”, którego interesy od czasu do czasu się pokrywają. Nie ma jeszcze sugestii, że SCO przekształci się w sojusz wojskowy.

„Waszyngton bardzo obawia się autokratycznego bloku rywalizującego z Pekinem i Moskwą” — powiedział Kupchan. „Ale czy SCO będzie takim rywalem? Czy jest to grupa, która stanie się przeciwwagą dla Zachodu?” — dodał.

„Nie widzę wystarczającego konsensusu między Rosją i Chinami, żeby sformułować normy i zasady, które można by nazwać alternatywnym porządkiem. Jednak rozwój tej organizacji i relacje między Pekinem a Moskwą są wyraźnymi wskaźnikami tego, że zmierzamy w kierunku hybrydowego porządku światowego, w którym występują różne ugrupowania i różne podejścia do zarządzania. Widzimy już jego zarysy” — zaznaczył profesor Uniwersytetu Georgetown.

Wiele może zależeć od wyniku wojny na Ukrainie, gdzie oprócz wszystkiego, o co się walczy, stawką jest żywotność zachodniej demokracji.

„Typ reżimu, który w danym momencie ma tendencje wzrostowe, to zazwyczaj kraj, który wygrał ostatnią wielką wojnę” — podsumował Jack Snyder, politolog z Uniwersytetu Columbia w USA.

SourceThe Times

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »